Richard Fortus udzielił niedawno wywiadu „Rob’s School Of Music”.
Poproszony o udzielenie rady muzykom, których scena onieśmiela, powiedział:
„Kiedy koncertuję z Guns N’ Roses, scena jest moją strefą komfortu.
Bo to nasza scena i nasz sprzęt. Co noc jest tak samo i czuję się tam jak w domu.
Kiedy jednak grasz w klubach albo u kogoś, zazwyczaj pojawiają się nerwy – bo nie jesteś u siebie, tylko w cudzym domu. Takie jest życie, przyjacielu”.
„Jako piętnastolatek grywałem w klubach”, dodał Richard. „W każdy weekend prezentowałem się tam z moim ówczesnym zespołem. Dorastałem w St. Louis, a tam były lokale, w których mogli występować niepełnoletni. W weekendy koncertowałem więc w klubach, na różnych imprezach i tak dalej. W ten sposób pokonałem tremę i oswoiłem się ze sceną”.
Źródło