Wystarczy przeczytać biografię Slasha, gdzie gitarzysta chwali Scotta, mówiąc jakim to jest świetnym brzmieniem dla VR, przypomnę, że biografia jest do 2007 roku, czyli rok później nie wyszlo i teraz pan Hudson mówi w wywiadach, że brzmienie będzie mogło być cięższe, a nie to co z Weilandem. Wychodzi na to, że jak było dobrze z ćpunem to nie narzekał, ale jak już nie wyszło to nie omieszka powiedzieć co mu leży na jego biednej, schorowanej wątrobie.
Oczywiście ja ciąglę wierzę, że VR znajdzie nowego frontmana, nagrają krążek, wyruszą w trasę i w końcu odiwedzą nasz kraj razem. Myślę, że Slash sam ich namówi jak opowie jaką zajebistą flagę fani przygotowali na jego cześć