Dobra, widzę, ze sami idealisci się dobrali, więc pora parę osób oświecić. Zdecydowana większość gwiazd światowej muzyki czymś zarabia na swoje samochody, prawda? Może to dla Was nowina, ale wyobraźcie sobie, że muzycy, oprócz jakiejś tam mniejszej lub większej pasji, grają
dla pieniędzy. Zrozumcie, że jest miejsce i dla koncertów na 15 tysięcy ludzi i na wesela u rosyjskich oligarchów, i na występy charytatywne. Dopóki Gunsi nie zaczną grać na weselach równie często, co na stadionach - nie widzę problemu.
Mówicie, ze się sprzedał - większość z Was chciałoby się tak sprzedać. To juz nie te lata - bunt, rock n' roll, ćpanie, picie, niepatrzenie w przyszłość, ani na jakiekolwiek zasady. Macie jakiś wyidealizowany obraz świata muzyki czy tam świata gunsowego. A świat idealny nie jest - każdy by chętnie zgarnął bańkę za zaśpiewanie mniejszej liczby kawałków niz na normalnym koncercie + dobra zabawa za free.
Nie miałbym kompletnie nic do tego występu, gdyby nie:
1) Słowa Axla o "Polakach i Żydach" - trzeba być konsekwentnym, miał nie grać dla polished jews, to niech nie gra i już.
2) Postawa zespołu - myślę, ze każdemu poza Ashbą sie to nie podobało, czy Ron do cholery nie ma nic do powiedzenia?
Gdyby nie te dwie rzeczy, przeszedłbym obok tego koncertu obojętnie.
P.S. Mimo wszystko, lepsze to, niż duet z Fergie.
Jak Team Brasil wpadnie na pomysł (a wpadnie prawie na pewno), zeby Axl sobie włożył pióra w d**ę i zapiszczał z Rihanną, to już będzie koniec ostateczny Gunsów.