Buckethead potrafi zagrać tak, że poruszy, że zadziała na emocje. Potrafi, co nie znaczy,że zawsze tak robi. Slash także. Odbieranie jednemu czy drugiemu zasług na podstawie subiektywnych odczuć nie ma chyba większego sensu, a chwilami zahacza o śmieszność. BH nagrał znacznie więcej, więc nic dziwnego,że pośród 80,czy 100 płyt, które nagrał sam,bądź w ramach innych projektów znajdzie się coś dobrego. Dziwne byłoby raczej ,gdyby się tak nie stało.
Myślę,że nawet najzagorzalsi fani przyznają,że nie wszystko,co nagrał było wybitne,że czasem "zjadał własny ogon" Może nie?
Zaczęliśmy pisać w tym temacie z racji tego, że pojawił się nowy utwór. Utwór,który w moim przekonaniu na tle wcześniejszych nagrań Bucketheada, na tle jego najlepszych nagrań nie jest niczym szczególnym. Ktoś może odbierać to inaczej, dla kogoś ten właśnie utwór może być najlepszym, albo jednym z najlepszych utworów
BH w historii. Nie czuję się ignorantem muzycznym nie podzielając czyichś zachwytów nad tym konkretnym nagraniem, bądź całą twórczością Bucketheada. Jesteśmy różni,różne rzeczy mają prawo nam się podobać.
Ktoś może uważać BH za największego geniusza gitary, jaki kiedykolwiek stąpał po ziemi.
Mogę z tym żyć, nie muszę podzielać tej opinii.
Mój ulubiony gitarzysta, ktokolwiek by nim nie był, nie stanie się większy dlatego, że obrażę kogoś lubianego przez innych.
Peace