Żal dupę ściska czytając opinie choćby Nieuchwytnego, get in the ringa, krelke.
Super sprawa, że potrafili się zebrać i zagrać, cieszyć się z tego sukcesu w jakim mieli udział lata temu. To taki jakby bal absolwentów;)
Czepianie się Myles'a to duże nadużycie, chodzi mi o jego obecność. Przecież każdy wie, kto powinien śpiewać na jego miejscu, Axl nie chciał się pokazać to co mieli zrobić? Płakać po nim? Zrobili bardzo dobrze: wyj***ane na Axl'a nie to nie, jakiś wokal by się przydał, Myles ma te kawałki na codzień i dobrze się zna ze Slash'em no to jego wzięli. Proste i oczywiste.
Perla miała rację, że to było bardziej GN'R niż to co teraz uprawia Axl ze swoimi poddanymi.
Poza tematem, ale nawiążę do tekstu Nieuchwytnego, nie można wprost określić, czy ktoś gra dla fanów, czy dla kasy. Fakty są jednak takie, widział ktoś kiedyś Axl'a gadającego z fanami i dającego autografy po koncercie? Nie czytałem i nie słyszałem o tym nigdzie. Slash za to robi to niemal po każdym występie, a i nawet przed. Mnie to coś mówi o podejściu do ludzi.