"Axl... Axl never changes..."
A tak btw. - to juz pomijając obecność na gali - odmawiając włączenia siebie do Hallu razem ze starym składem, Kierownik jasno dał do zrozumienia, że pir*oli dawny zespół, krótko mówiąc: nie przyznaje się do niego. I to już jest dla mnie przesada. Rozumiem - ma swój nowy zespół, świetnych ludzi, a ze Slashem, Adlerem i resztą łączy go niewiele lub nic. Ale tym gestem pokazał, że ma głęboko gdzieś band, któremu zawdzięcza WSZYSTKO, co osiągnął. Tej decyzji nie potrafię zrozumieć. Świetnie pojmuję niechęć Axla do jakiegokolwiek reunionu i w pełni go w niej popieram, rozumiem niechęć do pojawienia się na gali (część argumentów mnie przekonuje, część nie, jednak moim zdaniem, mógł wyjść na scenę, podziękować i iść sobie, korona by mu z rudej głowy nie spadła, no ale to jego decyzja). Jednak nie ogarniam postanowienia o odcięciu się od starego GN'R. Przecież można żyć teraźniejszością, nie waląc przy tym przeszłości.