Już trochę czasu od koncertu minęło, większość już chyba ochłonęła, więc walnę parę słów ode mnie. Koncert w Rybniku był moim trzecim po warszawskim 06 i praskim w 2010. Byłem na płycie B, nagłośnienie bardzo dobre, tylko k***a jakieś gimbusy skakały mi po nogach. Ale to nic. Spóźnienie zespołu bardzo męczące tak samo jak spóźnienie w Pradze... Zespół - pierwsza klasa, niesamowici są na żywo, najlepszy koncert Gunsów jaki widziałem pod względem instrumentalnym. A wokal? Niestety w większości piosenek baaardzo słaby... Niskie partie wychodzą mu bardzo fajnie, ale stracił 'to coś', górne partie to masakra, jęczał albo piał. Naprawdę, jeszcze 2 lata temu jego wokal urywał dupę, a teraz momentami ciężko było tego słuchać. Najbardziej bolało to w Paradise City
. Chyba starczy już tej przeciągającej się w nieskończoność trasy, a trzeba poćwiczyć wokal, wejść do studia i nagrywać nowy materiał, bo naprawdę nie widzę przyszłości dla tego zespołu. I co z całym materiałem niewykorzystanym na Chinese Democracy? Mam nadzieję kiedyś to usłyszeć. Porównanie fragmentu z Pragi i z Rybnika:
Niebo a ziemia
Dużym plusem była set lista - Estranged, Civil War i Don't Cry - tego najbardziej oczekiwałem w Rybniku i nie zawiodłem się. Wykonane perfekcyjnie przez zespół, częściowo spieprzone przez Axla. Szkoda, jedynie że zabrałko Madagascaru.
Podsumowując: Axl be, zespół świetny
No i po koncercie spotkanie z Raonem, świetny facet