Dla mnie to masakra, jak grali z Paulem Rodgersem to nie było tak źle. Nie podoba mi się ostatnio w ogóle to co wyprawia May i Taylor. To niszczenie legendy i tylko i wyłącznie kasa. Mają solowe albumy, które są dobre, mogą grać swoje koncerty i dodawać covery Queenu i brać kapuchę, ale widać im za mało
Najgorzej mnie wkurza jak chcą wydawać album z nagraniami Freddiego (solowe ale też w duetach np. z M. Jacksonem), część zachowała się tylko z samymi wokalami i mają dograć muzykę jak na Made in heaven i chcą taką płytę uzupełnić nowymi piosenkami z tym Lambertem
Masakra
Miał być film. Sacha Baron Cohen miał zagrać Freddiego i chciał pokazać prawdę, wielkiego muzyka i człowieka,ale także prochy, alkohol, niekończące się orgie i homoseksualizm, to May i Taylor itp. się nie zgodzili i zrezygnowali z jego angażu (chociaż pasuje jak nikt inny), zrezygnował też z reżysera i ostatnio jak czytałem to panowie z Queenu chcą nakręcić biografię Freddiego "familijną", taką dla wszystkich, żeby nie było cenzury i ograniczeń wiekowych, żeby jak najwięcej ludzi poszło do kina, żeby wybielić zupełnie postać Mercurego i pokazać tylko tą dobrą i poprawną stronę.
Jak grali z Rodgersem to jakoś to rozumiałem. Chcieli sobie jeszcze razem pograć, przeżyć raz jeszcze to wszystko. Jakieś tam koncerty: Paul śpiewał ostrzejsze kawałki, May spokojniejsze, trochę pokazali Freddiego na telebimach, fajnie się to oglądało i z ciekawością. Ale teraz z jakimś kolesiem z idola?
Mercury to legenda i ikona muzyki, i jak dla mnie nie powinno się jej niszczyć. A teraz z tym gościem działać jako zespół i zabierać się za płyty itp, masakra
Kiedyś czytałem recenzje z tych koncertów. To jak śpiewa Lambert to jest sztywnie i dziko, a momenty jakiegoś aplauzu są jak May coś zaśpiewa i wtedy jest inna zupełnie atmosfera i robi się queenowo
Myślę, że Brian mógłby śpiewać to było już lepsze