NighTrain Station Guns N' Roses

Inne => Inna muzyka => Wątek zaczęty przez: Zqyx w Lipca 31, 2014, 03:43:30 pm

Tytuł: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Lipca 31, 2014, 03:43:30 pm
Paul Stanley i Gene Simmons z Kiss uważają, że marka w postaci nazwy zespołu jest ważniejsza niż jego członkowie, czyli w zasadzie nie byłoby dla nich problemem zrezygnowanie z gry, jeśli tylko Kiss wciąż będzie istnieć.

http://www.blabbermouth.net/news/paul-stanley-i-know-kiss-wont-end/ (http://www.blabbermouth.net/news/paul-stanley-i-know-kiss-wont-end/)

Co o tym myślicie? Znacie przypadki zespołów, których nie ma już oryginalnych członków? Jak patrzą na to ich fani?
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: hkt w Lipca 31, 2014, 06:12:40 pm
Bez tej dwójki nie byłoby KISS, bez Axla nie będzie GNR itd. Niektórzy są niezastąpieni i głównie chodzi o wokalistów, bo to oni są najważniejszym instrumentem w piosenkach z wokalem. Czasem kompozycje bronią się same, ale nie przychodzi mi akurat teraz żaden zespół który spełniałby ten warunek.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Hubik w Lipca 31, 2014, 06:37:53 pm
Zależy od tego kogo w takim składzie brakuje. Łatwiej przyjąć brak kogoś, kto nie jest frontmenem lub najbardziej kojarzonym członkiem zespołu. Przykład - łatwiej przełknąć brak w The Rolling Stones Wymana niż miałoby w tym zespole nie być Jaggera lub Richardsa.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Lipca 31, 2014, 06:47:35 pm
Patrząc obiektywnie to ile zespołów przetrwała w oryginalnych składach? W każdym zespole dochodzi do mniejszych lub większych zmian. Patrząc na nasze podwórko (GNR) to pewnie gdyby w zespole nadal był Slash i np. Duff mało kto by się martwił brakiem Adlera, Soruma, czy Stradlina ?
W Black Sabbath nie ma Ward'a i mało kto rozpacza, bo jest reszta.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: mikus666 w Lipca 31, 2014, 09:28:37 pm
W przypadku KISS całkiem prawdopodobna jest opcja, że zespół będzie istniał dalej nawet bez Simmonsa czy Stanleya. Niemniej będzie tak tylko dzięki temu, że KISS to przede wszystkim projekt biznesowy i znakomicie prosperujące przedsiębiorstwo, gdzie aspekt zarabiania na wszelkich gadżetach związanych z grupą już dawno przekroczył granice absurdu. Muzycznie są najwyżej przeciętni, ale stronę finansową mają opanowaną niemal do perfekcji.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Tymeg w Sierpnia 01, 2014, 08:18:42 am
Może i Kiss będzie funkcjonować bez Paula i Gene'a, ale czy fani to kupią?
Wątpię, myślę, że większość odwróci się od takiego tworu.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: M@rio w Sierpnia 01, 2014, 09:21:41 am
Może i Kiss będzie funkcjonować bez Paula i Gene'a, ale czy fani to kupią?
Wątpię, myślę, że większość odwróci się od takiego tworu.



Fani na zagranicznych forach zespołu są baaardzo negatywnie nastawieni do takiego pomysłu i deklarują brak zainteresowania, czy jakiegokolwiek wsparcia takiego projektu. Już teraz masa ludzi nie jest w stanie zaakceptować obecnego składu, Singera jako Catmana i Thayera w makijażu Ace'a, więc tym bardziej nie wyobrażam sobie sukcesu zespołu bez Stanleya i Simmonsa.

To już nie byłoby KISS, a tribute band z prawami do nazwy zespołu.

Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Sierpnia 01, 2014, 05:21:04 pm
A co sądzicie o np. Queen z Adamem Lambertem ? Z oryginalnych członków są Brian May i Roger Taylor do tego gra z nimi Philip 'Spike' Edney.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: lewyism w Sierpnia 01, 2014, 06:36:51 pm
Dla mnie to masakra, jak grali z Paulem Rodgersem to nie było tak źle. Nie podoba mi się ostatnio w ogóle to co wyprawia May i Taylor. To niszczenie legendy i tylko i wyłącznie kasa. Mają solowe albumy, które są dobre, mogą grać swoje koncerty i dodawać covery Queenu i brać kapuchę, ale widać im za mało :facepalm: Najgorzej mnie wkurza jak chcą wydawać album z nagraniami Freddiego (solowe ale też w duetach np. z M. Jacksonem), część zachowała się tylko z samymi wokalami i mają dograć muzykę jak na Made in heaven i chcą taką płytę uzupełnić nowymi piosenkami z tym Lambertem :facepalm: Masakra :facepalm: :facepalm: :facepalm:
Miał być film. Sacha Baron Cohen miał zagrać Freddiego i chciał pokazać prawdę, wielkiego muzyka i człowieka,ale także prochy, alkohol, niekończące się orgie i homoseksualizm, to May i Taylor itp. się nie zgodzili i zrezygnowali z jego angażu (chociaż pasuje jak nikt inny), zrezygnował też z reżysera i ostatnio jak czytałem to panowie z Queenu chcą nakręcić biografię Freddiego "familijną", taką dla wszystkich, żeby nie było cenzury i ograniczeń wiekowych, żeby jak najwięcej ludzi poszło do kina, żeby wybielić zupełnie postać Mercurego i pokazać tylko tą dobrą i poprawną stronę.
Jak grali z Rodgersem to jakoś to rozumiałem. Chcieli sobie jeszcze razem pograć, przeżyć raz jeszcze to wszystko. Jakieś tam koncerty: Paul śpiewał ostrzejsze kawałki, May spokojniejsze, trochę pokazali Freddiego na telebimach, fajnie się to oglądało i z ciekawością. Ale teraz z jakimś kolesiem z idola?
Mercury to legenda i ikona muzyki, i jak dla mnie nie powinno się jej niszczyć. A teraz z tym gościem działać jako zespół i zabierać się za płyty itp, masakra :facepalm:
Kiedyś czytałem recenzje z tych koncertów. To jak śpiewa Lambert to jest sztywnie i dziko, a momenty jakiegoś aplauzu są jak May coś zaśpiewa i wtedy jest inna zupełnie atmosfera i robi się queenowo ;) Myślę, że Brian mógłby śpiewać to było już lepsze  ;)
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: hkt w Sierpnia 01, 2014, 07:30:56 pm
Mercury już nie zmartwychwstanie, nie został zastąpiony i oszukany, a Lambert to świetny wokalista - prosty układ. Queen to szansa na wypromowanie wielkiego głosu, a także posłuchanie dobrej muzyki sprzed lat. Chcesz to odebrać ludziom którzy nie zdołali zobaczyć Queen wtedy na żywo? Właśnie to jest niesamowite, że nie odtwarzają głosu Mercurego z nagrań, nie ustawiają telebimów i nazywają to koncertem. Wydawanie muzyki po śmierci to zawsze konrtowersyjna sprawa, bo z jednej strony muzyka jest po to żeby grała, w szufladzie traci sens istnienia, z drugiej to nieuczciwe zarabianie na trupie.

Gdyby po Śmierci Axla Slash, Duff i Izzy zorganizowali trasę ku jego pamięci nie widziałbym w tym nic złego. Pod warunkiem że nie śpiewałby Myles, bo jest tragiczny.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 03, 2014, 04:53:20 pm
Ja uważam, zespół bez oryginalnych członków może istnieć z powodzeniem, jeśli w zespole zostaje choć jedna osoba z oryginalnego składu, która koncentruje wokół siebie miłość i oddanie fanów, a także ma charyzmę, która ich przyciągnie i sprawi, że pozostaną.
Co nie zmienia faktu, że trudno przełknąć brak jakiejś ważnej postaci w zespole i trudno sobie wyobrazić rozpad swojego ulubionego zespołu.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Śpiochu w Sierpnia 04, 2014, 09:15:55 am
Kiedyś czytałem recenzje z tych koncertów. To jak śpiewa Lambert to jest sztywnie i dziko, a momenty jakiegoś aplauzu są jak May coś zaśpiewa i wtedy jest inna zupełnie atmosfera i robi się queenowo ;) Myślę, że Brian mógłby śpiewać to było już lepsze  ;)

Dupą sobie możesz podetrzeć relacje z koncertów. Ja osobiście widziałem Queen+Lamberta dwa lata temu na koncercie we Wrocławiu. Oczywiście na początku miałem podobne opinie, jak zapewne większość fanów klasycznego składu Q. Lambert pasuje do nich, świetnie śpiewa i potrafi pociągnąć publiczność. To są fakty, z którymi trzeba się pogodzić. Dla mnie zupełnie zrozumiałą sytuacją jest to, że jak na tych koncertach do głosu dochodzi May czy Taylor to publiczność jest zachwycona - to w końcu oni są staruszkami, legendami i klasykami. Choćby za Taylora na perce grał jego syn, a on napierniczałby jedynie w trójkąt to i tak dostanie większe owacje.

Sytuacja z Rodgersem... to była taka sama zasada. Na początku Paul starał się przemycić do setlisty więcej swoich utworów, ale nie tego publiczność chciała słuchać. Lambert nawet nie próbuje niczego swojego poupychać grając z pozostałościami Queena.

Czy takie akcje są robione dla kasy? Zapewne w dużej mierze tak, ale w tej sytuacji moje podejście to "shut up and take my money"!
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Sierpnia 04, 2014, 11:03:59 am
Patrząc na to wszystko - do czego jesteście przywiązani gdy lubicie jakiś zespół? Do konkretnych muzyków, do muzyki jako całości czy do marki ? Czy poszlibyście na np. KISS z 4 dobrymi muzykami, po odejściu Stanley'a i Simmons'a?

Ja uważam, zespół bez oryginalnych członków może istnieć z powodzeniem, jeśli w zespole zostaje choć jedna osoba z oryginalnego składu, która koncentruje wokół siebie miłość i oddanie fanów, a także ma charyzmę, która ich przyciągnie i sprawi, że pozostaną.
A np. gdyby to Adler wykupił prawo do nazwy i grał jako GNR ze swoimi muzykami?  ;) Oczywiście to już niemożliwe ale puśćmy wodze fantazji.  :D
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Meximax w Sierpnia 04, 2014, 11:16:16 am
Patrząc na to wszystko - do czego jesteście przywiązani gdy lubicie jakiś zespół? Do konkretnych muzyków, do muzyki jako całości czy do marki ? Czy poszlibyście na np. KISS z 4 dobrymi muzykami, po odejściu Stanley'a i Simmons'a?
To zależy. Jeżeli Kiss dalej będzie grał, to zapewne moje dzieci pójdą na koncert i będą się zajebiście bawić, tak jak ja się bawię na Purplach, gdzie z I składu został tylko Paice. Natomiast ciężej jest z zespołami, które widziałem jak funkcjonowały w konkretnym składzie. Np widziałem Slayera z Lombardo i Jeffem, ale obecnie na koncert Slayera bym się nie przeszedł, bo dla mnie bez tych muzyków to już po prostu nie to. Z Kiss zapewne też bym tak miał. Na Gunsach byłem, ale również miałem świadomość, że to tylko cień tego wielkiego zespołu.
Wszystko tak naprawdę zależy kim kogo się zastępuje w zespole. Nowi muzycy mogą wnieść powiew świeżości, tak jak to miało miejsce np właśnie w Deep Purple, Mr Big, Yardbirds, RHCP czy w Megadeth, albo być tylko zastępstwem, który albo nic nie wniesie, albo będzie pasować jak pięść do nosa.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Śpiochu w Sierpnia 04, 2014, 02:37:46 pm
Jedną sprawą jest zastępowanie muzyka muzykiem.

Zupełnie inną zastępowanie Idola/Ikony - kimś innym...
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: lewyism w Sierpnia 04, 2014, 04:14:06 pm
Moim zdaniem są ludzie, których nie można zastąpić. Tak jak Jima Morrisona, J.Joplin, R.Riedla czy Freddiego. Muzyka grającego na instrumencie zawsze może zastąpić inny muzyk. To kwestia techniki, ćwiczeń, umiejętności. Ale tutaj chodzi o całe życie, filozofię, mit, legendę... bo to nie jest tylko wokal, chodzi o charyzmę, charakter, osobę, całego siebie. Bo przez osobowość takich liderów i wokalistów takie zespoły stały się tym czy się stały, czyli legendą.
Ludzie nie są teraz zbyt wymagający, pewnie by szaleli na koncertach cover-bandów, czy nawet jakby puścili muzykę z taśmy. Dla mnie to co robi np.Queen to niszczenie legendy i tylko wyłącznie kasa, tak samo ostatnie kłótnie Page/Plant. Plant uważa Led Zeppelin za zamkniętą kartę i nie chce, żeby stado sępów zarabiało na tym kupy szmalu, a Page oblewa gównem kolegę i tak bardzo chce ponownego grania, że był już gotów występować pod szyldem Zeppów z nowym wokalistą. Czy to ma sens. Myślę, że jak muzyk jest dobrym muzykiem, trzyma wciąż wysoki poziom, czy to w grze czy śpiewie, ma talent do komponowania i pisania muzyki, to może działać solowo, w wielu projektach, spełniać się artystycznie, podjąć jakieś wyzwanie. A wykorzystywanie nazwy i marki sławnego zespołu, i grania bez końca greatest hits... dla mnie to bez sensu, mniej kogoś takiego szanuję. Podobne uczucia miałem jak Ray Manzarek jeździł i próbował reaktywować Doors coś tam. Jest wiele takich zespołów. A jakby teraz np. Paul McCartney zaczął występować z nowymi muzykami pod nazwą The Beatles? :D
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Sierpnia 04, 2014, 04:29:57 pm
Muzyka grającego na instrumencie zawsze może zastąpić inny muzyk. To kwestia techniki, ćwiczeń, umiejętności.
Tu się nie zgodzę - czy może istnieć Van Halen bez Eddiego?
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: lewyism w Sierpnia 04, 2014, 04:47:54 pm
Mogą być wyjątki ;)
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Sierpnia 04, 2014, 04:53:45 pm
Tu się zgodzę.  :D
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: M@rio w Sierpnia 04, 2014, 05:46:55 pm
Co do Van Halen to sytuacja moim zdaniem analogiczna do tej z KISS - w tym przypadku nie ma zespołu bez Eddiego i Alexa (z naciskiem na tego pierwszego).

A odpowiadając na wcześniejsze pytanie - ja na "KISS 2.0" bym się RACZEJ nie wybrał. Nie cieszyła by mnie perspektywa usłyszenia "Love Gun", czy "God of Thunder" w wykonaniu kogoś innego niż Paul Stanley i Gene Simmons, niezależnie jak dobrymi muzykami okazaliby się zastępcy. Taki twór wciąż byłby dla mnie tribute bandem występującym pod oficjalnym szyldem zespołu.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: owsik w Sierpnia 04, 2014, 08:19:42 pm
Moim zdaniem są ludzie, których nie można zastąpić. Tak jak Jima Morrisona, J.Joplin, R.Riedla czy Freddiego. Muzyka grającego na instrumencie zawsze może zastąpić inny muzyk. To kwestia techniki, ćwiczeń, umiejętności. Ale tutaj chodzi o całe życie, filozofię, mit, legendę... bo to nie jest tylko wokal, chodzi o charyzmę, charakter, osobę, całego siebie. Bo przez osobowość takich liderów i wokalistów takie zespoły stały się tym czy się stały, czyli legendą.
Ludzie nie są teraz zbyt wymagający, pewnie by szaleli na koncertach cover-bandów, czy nawet jakby puścili muzykę z taśmy. Dla mnie to co robi np.Queen to niszczenie legendy i tylko wyłącznie kasa, tak samo ostatnie kłótnie Page/Plant. Plant uważa Led Zeppelin za zamkniętą kartę i nie chce, żeby stado sępów zarabiało na tym kupy szmalu, a Page oblewa gównem kolegę i tak bardzo chce ponownego grania, że był już gotów występować pod szyldem Zeppów z nowym wokalistą. Czy to ma sens. Myślę, że jak muzyk jest dobrym muzykiem, trzyma wciąż wysoki poziom, czy to w grze czy śpiewie, ma talent do komponowania i pisania muzyki, to może działać solowo, w wielu projektach, spełniać się artystycznie, podjąć jakieś wyzwanie. A wykorzystywanie nazwy i marki sławnego zespołu, i grania bez końca greatest hits... dla mnie to bez sensu, mniej kogoś takiego szanuję. Podobne uczucia miałem jak Ray Manzarek jeździł i próbował reaktywować Doors coś tam. Jest wiele takich zespołów. A jakby teraz np. Paul McCartney zaczął występować z nowymi muzykami pod nazwą The Beatles? :D
Zgadzam się w 100%. A z tym Mccartneyem to mikrew zmroziło, jak sobie to wyobraziłem.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 04, 2014, 09:20:52 pm
Cytuj
Muzyka grającego na instrumencie zawsze może zastąpić inny muzyk.
Zgadza się. Ale ludzie zawsze się oburzają, jakbym im kogoś chciała zamordować, kiedy mówię, że dla mnie nie ma znaczenia, kto gra na instrumencie w zespole, bo ja i tak nie usłyszę różnicy. Dla mnie zawsze wokal był najważniejszy.
Da przykładu: byłam na koncercie Bon Jovi bez Sambory, a przecież to takie znane nazwisko. I co? I żyję. Bawiłam się świetnie. Piosenki klimatu nie straciły. Byłoby gorzej gdyby tam jednak zabrakło wokalu Jona.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: cravenciak w Sierpnia 04, 2014, 09:52:53 pm
Cytuj
Muzyka grającego na instrumencie zawsze może zastąpić inny muzyk.

Akurat po Tobie owsik takich herezji bym sie nie spodziewał. Zgadzasz się w 100%? Zastąpisz Hendrixa w TJHE, Page'a w Led Zeppelin, Iommiego w Black Sabbath, Hammeta w Metallice, Gilmoura w Pink Floyd, Slasha w GNR, Zakka w Black Label Society, Tremontiego w Alter Bridge, Claptona w Cream, May'a w Queen, Perry'ego w Aerosmith, czy Morello w Rage Against The Machine? A to tylko gitarzyści, gdzie RHCP bez Flea czy The Doors bez Manzarka. Nawet najbardziej charyzmatyczny frontman bez muzyków obok siebie nie istnieje. Lewyism pisze, że "przez osobowość takich wokalistów takie zespoły stały się tym czy się stały, czyli legendą.", a to jest bulszit. Zespoły stają się legendą, gdy są idealną kombinacją ludzi, którzy spotkali się w odpowiednim miejscu i czasie. Zmienianie w składzie ikony grupy, która była odpowiedzialna za stworzenie legendy zespołu, to moment, w którym "legenda" jest już tylko na papierze i starych nagraniach, cała reszta to czysta obłuda. Freddie by nie istniał bez May'a, a May by nie istniał bez Freddiego. I tak jest ze wszystkimi.

Cytuj
Ale ludzie zawsze się oburzają, jakbym im kogoś chciała zamordować, kiedy mówię, że dla mnie nie ma znaczenia, kto gra na instrumencie w zespole, bo ja i tak nie usłyszę różnicy.

Bo ci ludzie słyszą różnicę... Tylko jest to bardziej wymagające dla słuchacza.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Bender w Sierpnia 04, 2014, 10:53:02 pm
The Beatles w składzie  Lennon/McCartney/Harrison/Sutcliffe/Best zdobyli jedynie Hamburg. A skład Lennon/McCarntey/Harrison/Starr podbił świat. Tak propo zależności jednego muzyka od drugiego.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 05, 2014, 12:08:45 am
Cytuj
Bo ci ludzie słyszą różnicę... Tylko jest to bardziej wymagające dla słuchacza.
Mhm, yeap. A później świrują i bawią się na koncertach zespołów w nieoryginalnym składzie, jakby uczestniczyli w występie zespołu w jego szczytowej i legendarnej formie :P
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: cravenciak w Sierpnia 05, 2014, 12:27:20 am
To chyba nie oni  :rolleyes:
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 05, 2014, 11:09:22 am
Tak czy siak, byłam na Bon Jovi bez Sambory i na Skid Row bez Bacha. Brak pierwszego mnie zasmucił, gdy ogłoszono, że go nie będzie, ale bawiłam się świetnie. Brak drugiego ogromnie mnie irytował, a najbardziej to, że Solinger nawet gesty zerżnął od Bacha, a wokalnie nie dawał rady z wyższymi partiami starych piosenek, które prawdopodobnie były pisane pod możliwości jego poprzednika. Zatem podtrzymuję moją opinię. Mogę sobie być głucha i niesłysząca różnicy, wisi mi to :P
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Sierpnia 05, 2014, 11:25:46 am
Zgadza się. Ale ludzie zawsze się oburzają, jakbym im kogoś chciała zamordować, kiedy mówię, że dla mnie nie ma znaczenia, kto gra na instrumencie w zespole, bo ja i tak nie usłyszę różnicy. Dla mnie zawsze wokal był najważniejszy.
Czy poszłabyś np. na wspomniany już Van Halen bez Eddiego? Czy AC/DC mogliby przyciągać tłumy bez Angus'a Young'a ? Czy BLS by coś znaczyli bez Zakk'a Wylde'a ? W końcu Sixx:A.M. bez Nikkiego Sixx'a ?
Ja bym wszystkiego nie wrzucał do jednego wora - są zespoły gdzie frontmanem i idolem jest wokalista a są zespoły gdzie to gitarzysta lub basista jest liderem i to na niego przychodzą tłumy.
Nie zgodzę się również że nie ma znaczenia kto gra na gitarze, bo każdy ma swój styl. Wystarczy posłuchać koncertów GNR i solówek Robin'a Finck'a które nie brzmią jak w oryginale.
Wokalistów też można zastąpić z powodzeniem np. AC/DC.
Gdyby muzycy byli bez znaczenia a liczył się tylko wokalista to by podkład puszczali a byłby tylko jeden gościu na scenie jak w hip-hopie.

EDIT:
Dodam jeszcze Piersi bez Kukiza też funkcjonują.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: mafioso w Sierpnia 05, 2014, 12:46:43 pm
EDIT:
Dodam jeszcze Piersi bez Kukiza też funkcjonują.

Tak. I grają disco-polo a nie rocka.
[Uwielbiam disco-polo, żeby nie było :P Będzie zabawa, będzie się działo  :lol:]
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Meximax w Sierpnia 05, 2014, 02:57:37 pm
A no poruszyliście jeszcze inny wątek - zespoły bez oryginalnych członków sobie radzą, a Ci ex członkowie często nie ;) Właśnie jak np Kukiz.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Sierpnia 05, 2014, 03:09:02 pm
Tak. I grają disco-polo a nie rocka.
[Uwielbiam disco-polo, żeby nie było :P Będzie zabawa, będzie się działo  :lol:]
Ale grają i się dzieje i jest zabawa.  ;)

Jeszcze odnośnie wypowiedzi, że wokalista jest najważniejszy a reszta zespołu to może grać ktokolwiek.
Jeśli piosenkę traktujemy jako całość to istotna jest zarówno muzyka, śpiew i tekst. Jeśli obojętne jest kto gra to i obojętne jest kto śpiewa, byleby nie przekręcał tekstu.
Dlaczego Led Zeppelin nie grają razem, przecież John Bonham był "tylko" perkusistą którego może zastąpić ktokolwiek? Dlaczego Pantera nie koncertuje, przecież stracili "tylko" gitarzystę Dimebag'a ?
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: lewyism w Sierpnia 05, 2014, 05:58:36 pm
Cytuj
Muzyka grającego na instrumencie zawsze może zastąpić inny muzyk.

Akurat po Tobie owsik takich herezji bym sie nie spodziewał. Zgadzasz się w 100%? Zastąpisz Hendrixa w TJHE, Page'a w Led Zeppelin, Iommiego w Black Sabbath, Hammeta w Metallice, Gilmoura w Pink Floyd, Slasha w GNR, Zakka w Black Label Society, Tremontiego w Alter Bridge, Claptona w Cream, May'a w Queen, Perry'ego w Aerosmith, czy Morello w Rage Against The Machine? A to tylko gitarzyści, gdzie RHCP bez Flea czy The Doors bez Manzarka. Nawet najbardziej charyzmatyczny frontman bez muzyków obok siebie nie istnieje. Lewyism pisze, że "przez osobowość takich wokalistów takie zespoły stały się tym czy się stały, czyli legendą.", a to jest bulszit. Zespoły stają się legendą, gdy są idealną kombinacją ludzi, którzy spotkali się w odpowiednim miejscu i czasie. Zmienianie w składzie ikony grupy, która była odpowiedzialna za stworzenie legendy zespołu, to moment, w którym "legenda" jest już tylko na papierze i starych nagraniach, cała reszta to czysta obłuda. Freddie by nie istniał bez May'a, a May by nie istniał bez Freddiego. I tak jest ze wszystkimi.
Masz rację , może trochę przesadziłem, ale nie o to mi chodziło. Jest wielu muzyków ponadczasowych, których nie da się zastąpić jak Hendrix, czy Gilmour  i większość których wymieniłeś. Ale większości ludziom dany zespół kojarzy się z wokalem, tym bardziej jeżeli wokal ten bardzo charakterystyczny. Zobacz, że w gnr nie ma praktycznie całego orginalnego składu a większości ludziom to nie przeszkadza i nie widzą różnicy, a niektórzy twierdzą, że Ci grają nawet lepiej. Chodzi mi o to, że ktoś trenuje i ćwiczy od "małego" i na kimś się wzoruje, to może osiągnąć podobne brzmienie czy technikę gry i większość ludzi nie spostrzeże różnicy a głos słyszysz i od razu kojarzysz z odpowiednim zespołem (chociaż znam wielu ludzi, którzy nie widzą żadnej różnicy w śpiewie Riedel-Dewódzki-Balcar  :)). Masz rację, że legendę tworzy grupa ludzi i jest wiele genialnych i wybitnych muzyków, bez których nie było by wielkiej historii muzyki. Manzarek i May mają swoje niepowtarzalne brzmienie. I zgodzę się, że Plant nie istniałby bez Page itd itd. Ale myślę, że np. Freddie by istniał bez May'a a Morrison bez Manzarka, ale na odwrót nie wiem, czy by istniał May i Manzarek bez Mercurego i Jima?  ;) No, istnieli by ale my byśmy raczej o nich nie słyszeli :) Dowodem są np. dwie płyty wydane po śmierci Morrisona na początku lat 70-tych pod szyldem The Doors, które są zupełnie zapomniane i chyba w obecnych czasach mało kto o nich słyszał ;)
Wracając do Queenu: to Freddie był jednym z najwybitniejszych wokalistów w historii, a historia jego i Queenu była smutna i w końcu tragiczna, choroba i śmierć. Moim zdaniem powiedziano już wszystko, wydając pośmiertelnie nagrania, koncerty, płyty, dvd itp. Grając koncerty i różne tribute, a teraz na starość jeszcze mało, to jeszcze chcą ciągnąć dalej to z jakimś gościem z idola :facepalm: Być nadal Queenem :facepalm: Dla mnie to trochę żenujące :facepalm: Myślę,że są pewne legendy i świętości, których nie powinno się niszczyć i granice, których nie powinno się przekraczać.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 06, 2014, 09:35:50 pm
Zgadza się. Ale ludzie zawsze się oburzają, jakbym im kogoś chciała zamordować, kiedy mówię, że dla mnie nie ma znaczenia, kto gra na instrumencie w zespole, bo ja i tak nie usłyszę różnicy. Dla mnie zawsze wokal był najważniejszy.
Czy poszłabyś np. na wspomniany już Van Halen bez Eddiego? Czy AC/DC mogliby przyciągać tłumy bez Angus'a Young'a ? Czy BLS by coś znaczyli bez Zakk'a Wylde'a ? W końcu Sixx:A.M. bez Nikkiego Sixx'a ?
Ja bym wszystkiego nie wrzucał do jednego wora - są zespoły gdzie frontmanem i idolem jest wokalista a są zespoły gdzie to gitarzysta lub basista jest liderem i to na niego przychodzą tłumy.
Nie zgodzę się również że nie ma znaczenia kto gra na gitarze, bo każdy ma swój styl. Wystarczy posłuchać koncertów GNR i solówek Robin'a Finck'a które nie brzmią jak w oryginale.
Wokalistów też można zastąpić z powodzeniem np. AC/DC.
Gdyby muzycy byli bez znaczenia a liczył się tylko wokalista to by podkład puszczali a byłby tylko jeden gościu na scenie jak w hip-hopie.
Nie musisz się ze mną zgadzać, ale chyba mnie nie zrozumiałeś. Tu nie chodzi o to na kogo ja chcę chodzić na koncerty tylko o to, że często gęsto nie potrafię słuchać piosenek wykonywanych przez innego wokalistę. Nie wiem no, odnoszę wrażenie, że wy wymagacie, że ja zacznę przepraszać, że tak mam. No tak mam i tyle. Szanuję muzyków, którzy są legendami i liderami. Naturalnie, że chciałabym ich wszystkich zobaczyć na żywo. Ale trudniej mi, jeśli wokal jest inny. Po prostu. Kurna no, po prostu!

Cytuj
W końcu Sixx:A.M. bez Nikkiego Sixx'a ?
A powiem Ci, że to jest podchwytliwe pytanie. Bo mimo wszystko Sixx AM bez Sixxa nie ma racji bytu i nie sądzę, żeby chłopaki, po jego odejściu zastąpiliby go kimś innym (nie sądzę, aby było to możliwe zważając na historię powstania Sixx AM, to nie miał być regularny zespół), zajęliby się po prostu swoimi sprawami. Ale gdyby do tego doszło, a Sixx AM funkcjonowałoby dalej to... damn, tak. Poszłabym na Sixx AM bez Sixxa, bo James i DJ.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Bender w Sierpnia 06, 2014, 10:00:09 pm
Tak sobie was czytam i jedyne co mi przychodzi na myśl to to:

(http://i1063.photobucket.com/albums/t511/snowdust2/f4e31c9f.gif)
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 06, 2014, 10:31:01 pm
Okej, ja rozumiem "wcinać popkorn" przy internetowych "bójkach", ale przy normalnej i to nawet kulturalnej dyskusji...? :P
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Śpiochu w Sierpnia 07, 2014, 09:35:49 am
Panie Bender - coś z ciebie cieknie prześmiewczość... :>
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Sierpnia 10, 2014, 07:20:48 pm
Nie wiem no, odnoszę wrażenie, że wy wymagacie, że ja zacznę przepraszać, że tak mam. No tak mam i tyle.
Nie chcę żebyś przepraszała  ;) Chodzi mi o to, że w niektórych zespołach liderem jest wokalista i głównie to on przyciąga "tłumy", a w innym to gitarzysta czy np. basista jest tym "magnesem". Każdy ma swój punkt widzenia i tyle.  :D

EDIT:
Ostatnio czytałem wywiad z Dan'em McCafferty z Nazareth który idealnie pasuje do naszej dyskusji. Tak powiedział o zastąpieniu go przez nowego wokalistę:
"Muzyka jest ważniejsza niż którykolwiek członek zespołu. Nie dziwię się że znaleźli mojego następce, bo sam bym postąpił tak samo."
Jakby ktoś nie wiedział to Dan McCafferty musiał zrezygnować z zespołu przez poważną chorobę.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: janina w Sierpnia 11, 2014, 01:17:27 pm
Zgoda tylko akurat jego wokal i on sam nie był tak charyzmatyczny jak np.wokal Axl`a czy Freddie`go i można go było zastąpić o podobnej barwie głosu wokalistą tak jak to było np.w Deep Purple ,Gilana zastąpił Coverdale bez większych spięć .
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 11, 2014, 01:42:32 pm
Co innego też zrezygnować z działalności przez wypadek losowy tak jak np. właśnie choroba, a zostać wyrzuconym po awanturze czy coś w tym stylu.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Sierpnia 11, 2014, 05:56:11 pm
A śmierć ? Patrząc na historię to różnie się układało - AC/DC się udało ale np. Pantera czy Nirvana nawet nie próbowali.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: janina w Sierpnia 11, 2014, 06:08:42 pm
Ale AC/DC to raczej gitarzyści założyciele są tą kwintesencją zespołu , wokal Bona Scotta zastąpiono podobnym dlatego im się udało:)
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 11, 2014, 07:55:08 pm
O ile moim zdaniem choroba to powód wybaczalny - można zrozumieć, że ktoś odszedł, odsunął się od kariery, można mu współczuć i czekać na doniesienia o stanie zdrowia, licząc na powrót na scenę, o tyle śmierć to coś zupełnie innego. W przypadku zarówno Pantery jak i Nirvany (zresztą w wielu przypadkach) zupełnie nieoczekiwanego. Cobain strzelił sobie w głowę, będąc u szczytu kariery, będąc guru dla wielu młodych ludzi, którzy odnaleźli się w jego muzyce i psychodelicznych tekstach. Jestem na świeżo po lekturze "Leksykonu buntowników" Cegielskiego, dosłownie dziś go kończyłam, a trzecim od końca rozdziałem był Kurt. Świat nie wiedział, co tak naprawdę się z nim dzieje. Ukrywano jak poważne jest jego uzależnienie, jak poważne są jego problemy psychiczne oraz kolejne odwyki, a także inne próby samobójcze. Śmierć Cobaina spadła więc na wszystkich nagle. Prawdopodobnie nie pozostawiając przez to możliwości zastąpienia go kimś innym. Myślę, że gdyby Novoselic i Grohl w ogóle próbowali to mieliby przechlapane. Ponadto przez tę swoją śmierć Kurt przeszedł już do legendy. Nie wiadomo, co by się z nim działo, gdyby żył nadal. Może jego muzyka straciłaby na poziomie a on sam byłby dzisiaj tylko zblazowanym dziadkiem ;) (gdyby nie wylądował w zakładzie dla obłąkanych, ale to też przydałoby mu legendy). Gdyby umierał na oczach ludzi, gdyby świat się na to przygotował może dałoby się pchnąć Nirvanę do przodu z innym wokalem. A tak to - nie ma szans.
Tak samo jest z Dime'm. Jego śmierci też nikt się nie spodziewał. A poza tym członkowie obu wymienionych przez Ciebie grup zajęli się własnymi projektami. (Mamy np. Foo Fighters, które w moim osobistym rankingu znajduje się nieporównywalnie wyżej od Nirvany.)
Inaczej rzecz się ma z Queenem. O chorobie Freddiego poinformowano fanów na dobę przed jego śmiercią, (choć wszyscy się chyba tego domyślali), a jego śmierć również musiała być szokiem przez wzgląd na nieznajomość jeszcze AIDS a także brutalność owej choroby. Nie znam dalszych kolei karier pozostałych członków Queena, ale chyba nie słyszałam, żeby jakikolwiek z nich odniósł spektakularny sukces z innym projektem. Nazwiska są znane, ale kojarzone jednoznacznie. To może być przyczyną, dla którego próbowali i próbują reaktywować Queen. Te piosenki fajnie jest móc usłyszeć na żywo, ale Lambert to już nie to samo ;)
Co do AC/DC to nie wiem, podejrzewam, że Janina ma rację :) Myślę, że tu też może być przyczyną to, że Scott nie zdążył zbudować legendy wokół siebie i zespołu, (w końcu udało mu się zrobić tylko i AŻ jeden przebój), dlatego zmiana została chłopakom wybaczona. Johnson zapracował na całą resztę. Ale w sumie nikt tego nie wiedział, kiedy Brian dostawał angaż w zespole, więc to po prostu musiał być szczęśliwy traf.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Śpiochu w Sierpnia 12, 2014, 09:18:20 am
Druga poważna zmiana w AC/DC ma miejsce teraz. Nie ma Malcolma. Wiem, że nie jest on muzykiem zbytnio widocznym podczas koncertów. Tak naprawdę to cała sekcja rytmiczna AcPiorunDc przez dwugodzinne koncerty stoi z tyłu i zajmuje się swoją robotą. Od show są Angus i Brian. Czy to był powód dla którego zdecydowano się dalej pchać ten wózek? W końcu Malcolm od zawsze był uważany za szefa zespołu, wraz z Angusem są od wielu lat odpowiedzialni za muzykę a nawet słowa do ich kawałków (Brian odpuścił znacząco ten temat). Ale jak to będzie wyglądało na żywo, kiedy Stevie Young zastąpi swojego wujka na scenie? Pewnie nikt tego nawet nie zauważy.

Druga sprawa z naszego rodzimego podwórka, ale tutaj raczej operuję strzępkami informacji: Video, czyli popowo-rockowy zespolik stworzył Tomasz Lumbert, czyli 1/2 oryginalnego składu Virgin (bo warto zauważyć, że na początku byli tylko on i Doda). Video rzucił w kąt po dwóch latach a Ci dalej grają... ej przy okazji właśnie zauważyłem, że ponoć Virgin się zeszło :P
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 12, 2014, 09:39:01 am
Ale Video to tak naprawdę potężna osobowość w postaci Wojtka Łuszczykiewicza. W zasadzie to on dźwignąłby nawet swoją karierę solo.

Co do Malcolma, tutaj znowu chodzi o chorobę, więc sprawa jest moim zdaniem taka jak przedstawiłam wyżej. Zmiana jest wybaczalna. Tak myślę. W przypadku choroby w zespole można przecież skontaktować się z tą osobą i przedyskutować przyszłość zespołu. Mam nadzieję, że tutaj tak właśnie było. Co innego w przypadku śmierci. Wtedy nie ma za bardzo z kim dyskutować.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Sierpnia 12, 2014, 01:32:10 pm
Co do AC/DC to nie wiem, podejrzewam, że Janina ma rację :) Myślę, że tu też może być przyczyną to, że Scott nie zdążył zbudować legendy wokół siebie i zespołu, (w końcu udało mu się zrobić tylko i AŻ jeden przebój), dlatego zmiana została chłopakom wybaczona. Johnson zapracował na całą resztę. Ale w sumie nikt tego nie wiedział, kiedy Brian dostawał angaż w zespole, więc to po prostu musiał być szczęśliwy traf.
Prawdą jest że Scott nie zdążył zbudować swojej pozycji ale nie zgodzę się że mieli tylko jeden przebój. Z jego wokalem są np.T.N.T., Highway To Hell, Whole Lotta Rosie, czy Shot Down in Flames.  ;)
Co do reszty tematu, to wszystko zależy od ludzi z zespołu. Jedni chcą coś zrobić po śmierci swojego kolegi ale już pod innym szyldem Nirvana - Dave Grohl i Foo Fighters, inni próbują jechać dalej na tym wózku Queen + Adam Lambert.
Jedno jest pewne - każdy zespół istnieje do momentu kiedy ma fanów. Jak ludzie będą chodzić na koncerty zespołu mimo braku jego oryginalnych muzyków to takie twory będą działać (mam na myśli tylko i wyłącznie tzw. Tribute band np. Kiss bez Gene i Stanleya itp.).
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 12, 2014, 01:54:12 pm
Nie znam aż tak dobrze dokonań AC/DC sprzed Briana. Ja np. T.N.T znam już z wokalem Johnsona.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Sierpnia 12, 2014, 06:10:38 pm
Dave Lombardo były perkusista Slayera wypowiedział się o swoim następcy i poniekąd odniósł się do naszego tematu:
Cytuj
Trzon zespołu jest bardzo ważny. Jak John Bonham, gdy był częścią Led Zeppelin. Ale gdy jego syn Jason dołączył do zespołu... Co to miało być! Poważnie? Mam do niego szacunek, ale gdy założył podwójną stopę do bębna basowego to była przesada. Serio, Koleś? Twój tata używał pojedynczej stopy.
W tym musi być pewna magia - jak w Slayerze, jak w AC/DC z Bonem Scottem - tylko konkretni muzycy mogą ją dać i nie da się ich zastąpić. Nikim. To tyle. Tak, nowego perkusistę Slayera lubi wielu fanów, ale nie ma magii. Nie ma chemii. To coś jak spotkanie z dziewczyną - gdy czujesz, że jest między wami jakaś chemia. To wyjątkowe uczucie. Podobnie jest z zespołami: masz tych czterech kolesi i oni mogą się wzajemnie nienawidzić, ale na scenie tworzą tę magię. Tego moim zdaniem brakuje.

źródło: http://www.terazrock.pl/aktualnosci/czytaj/Dave-Lombardo-o-obecnym-skladzie-Slayera.html (http://www.terazrock.pl/aktualnosci/czytaj/Dave-Lombardo-o-obecnym-skladzie-Slayera.html)
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Lapny w Sierpnia 12, 2014, 06:55:13 pm
Dave,Dave,Dave....  :rolleyes:
Świetny perkusista,ale strasznie pazerny na pieniądze i widać to w Slayerze,z którego wyleciał już drugi raz z powodów pieniężnych.A co do jego czepiania się o nowy skład... Dopóki Tom zostaje na wokalu,dopóty Slayer może koncertować i nagrywać,takie moje zdanie  ;)
A co do "ogólnej myśli" tego tematu,to w mojej opinii wszystko zależy od tego,kogo nie ma już z oryginalnego składu. Jeśli jest to dajmy na to ktoś na skalę Pitmana,to wątpię,że ludzie będą czepiać się o istnienie zespołu pomimo jego odejścia. Natomiast jeśli osoba ta jest osobą "wiodąca" (Queen/Sabbath po wykopaniu Ozzy'ego czy chociażby bliskie nam GN'R) to zawsze znajdzie się jakaś grupa niezadowolonych ludzi.   Czy zespoły pozbawione "oryginalnych członków" powinny dalej istnieć? Tak,ale na litość boską,"następcy" powinni być "godnymi następcami",bo to co zrobił Queen z Lambertem to woła o pomstę do nieba :facepalm:
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 12, 2014, 07:23:11 pm
Dave niby odniósł się do naszej kwestii, ale niby w jakim tonie ma się wypowiadać o swoim następcy facet wyrzucony z zespołu? :P Nieee, nie przekonują mnie jego słowa.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Meximax w Sierpnia 13, 2014, 01:11:27 am
Dave,Dave,Dave....  :rolleyes:
Świetny perkusista,ale strasznie pazerny na pieniądze i widać to w Slayerze,z którego wyleciał już drugi raz z powodów pieniężnych.
Jakbyś grał w jednym z największych zespołów na scenie metalowej i zarabiał za koncert niecały tysiąc $, a większość kasy by zabierał management i reszta składu, to też raczej byś nie był zadowolony :rolleyes:

Tak nie bijąc piany do nikogo - nie kumam tego niedoceniania perkusistów. Tak samo dla mnie Slayer jest nijaki bez Lombardo, tak samo Zeppelini byliby bez Bonhama, tak samo np Mastodon byłby bez Dailora, czy RATM bez Wilka. Gdy byłem na koncercie Black Sabbath, to wiedziałem, że jestem na koncercie 3/4 oryginalnego składu, bo mimo że perkusista był świetny, to dało się słyszeć brak Warda.
Najlepiej jakby każdy zespół pozostał w takim składzie w jakim powstał, chyba że jakiś muzyk byłby do dupy :P
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Bender w Sierpnia 13, 2014, 07:49:12 am
@up, ostatnie zdanie mocno kojarzy mi się z Adlerem :)
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Sierpnia 13, 2014, 10:21:45 am
Z tego co wiem to Dave dostawał mniej niż pozostali i menago dlatego się zbuntował.
http://topdrummer.pl/dave-lombardo-zostanie-wyrzucony-ze-slayera/ (http://topdrummer.pl/dave-lombardo-zostanie-wyrzucony-ze-slayera/)
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: owsik w Sierpnia 13, 2014, 05:36:44 pm
Cytuj
Muzyka grającego na instrumencie zawsze może zastąpić inny muzyk.

Akurat po Tobie owsik takich herezji bym sie nie spodziewał. Zgadzasz się w 100%? ...
o
Pod względem czysto technicznym się zgadzam. Jednak tu nie chodzi o techniczna strone lecz o zespół. Przeciez znacie wzyscy moje zdanie na temat nieistniejącego już zespołu GN'R :)

Post Merge: Sierpnia 13, 2014, 05:45:30 pm
A teraz UWAGA do tych, którzy uważają, że Bon Scott ni ezbudował legendy...
Nosz ja pierdziele ja Wam dam. skierowac Was do ludzi z BOneFire? Im to powiedzcie.
Tylko jeden przebój? If you Wanna blood, Highway to hell, tnt, The Jack, Wholle lota rosie, riff raff, high voltage...
Oj nieładnie...
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 13, 2014, 07:22:49 pm
Zapewne każdy fan AC/DC się ze mną nie zgodzi, (dlatego też z żadnym nigdy nie poruszałam takiej kwestii, mało tego do tego wniosku doszłam przy okazji tego wątku, nie zastanawiałam się nad tym wcześniej), ale ja po prostu znam i kojarzę zespół już posiadający na wokalu Briana, AC/DC z Bonem jest mi obce i odległe. Mało tego, poza HtH znam piosenki z wokalem Johnsona nie Scotta.
Na szczęście nie jest to karalne i nie muszę dzwonić do adwokata.

Post Merge: Sierpnia 13, 2014, 07:27:23 pm
Sprzed czasów internetu nikt tak usilnie nie próbował zrewolucjonizować moich poglądów ani spacyfikować mnie za moje zdanie niż ludzie w sieci :D
Naprawdę aż tak jest oburzające, co myśli druga osoba po drugiej stronie monitora? :P Świat się nie zawali, dlatego, że myślę inaczej.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: owsik w Sierpnia 13, 2014, 09:09:43 pm
Ale ja nie próbóję zrewolucjonizowac twoich poglądów. Tylko przedstawiłem pewien fakt. nie wiedziałaś, a teraz już wiesz i tyle.
Wyluzuj się :)
A tak wracając do tematu:
AC/DC bez Malcolma to juz nie to samo. To On był liderem.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 13, 2014, 09:28:14 pm
Ja się mam wyluzować? :lol: przecież to Wy sprawiacie wrażenie strasznie spiętych.

Ale zmiana na wokalu w Iron Maiden chyba wyszła zespołowi na dobre, nie sądzicie? :P ;)
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Sanokhs w Sierpnia 13, 2014, 09:52:43 pm
Zgodzę się w stu procentach :) Bruce jest niesamowity, a jego wokal jest najlepszy spośród tych, którzy śpiewali w Iron Maiden. A poza sceną sprawia wrażenie sympatycznej osoby w porównaniu do Paul'a Di'Anno, któremu podaje się z ziemi upuszczoną zapalniczkę  :facepalm:
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: mafioso w Sierpnia 14, 2014, 08:39:37 am
AC/DC bez Malcolma to juz nie to samo. To On był liderem.

Spokojnie owsik. Jeszcze bez niego nie zagrali żadnego koncertu a płyta się nie ukazała. Spokojnie z ferowaniem wyroków na temat AC/DC. Mają swój unikalny styl i nawet bez Malcolma go nie zmienią.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Śpiochu w Sierpnia 14, 2014, 08:53:30 am
Mają swój unikalny styl i nawet bez Malcolma go nie zmienią.

Nie zmienią, bo tylko on przynosi im stałe dochody. To jeden z niewielu tych zespołów, przy których nikt nie narzeka, że ciągle grają na jedno kopyto. Afiszowanie się mianem fana AcPiorunDc to popularyzacja pewne stylu grania. Nie znam zaś osoby, która byłaby w stanie przesłuchać całą ich dyskografię za jednym zamachem.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Sierpnia 14, 2014, 12:20:06 pm
Tutaj coś dla fanów Queen z Lambertem:
http://www.terazrock.pl/aktualnosci/czytaj/Przyszlosc-Queen-tylko-z-Adamem-Lambertem.html (http://www.terazrock.pl/aktualnosci/czytaj/Przyszlosc-Queen-tylko-z-Adamem-Lambertem.html)

Sprzed czasów internetu nikt tak usilnie nie próbował zrewolucjonizować moich poglądów ani spacyfikować mnie za moje zdanie niż ludzie w sieci :D
Naprawdę aż tak jest oburzające, co myśli druga osoba po drugiej stronie monitora? :P Świat się nie zawali, dlatego, że myślę inaczej.


Chyba to właśnie jest piękne - gdybyśmy wszyscy myśleli jednakowo to niepotrzebne by były fora dyskusyjne bo nie było by o co się spierać.  ;) Zresztą na naszym forum jest pełna kultura, jak czytam niekiedy jak ludzie się wyzywają to nasze dyskusje mają poziom Obiadów czwartkowych Króla Poniatowskiego.  :D

Zgodzę się w stu procentach :) Bruce jest niesamowity, a jego wokal jest najlepszy spośród tych, którzy śpiewali w Iron Maiden. A poza sceną sprawia wrażenie sympatycznej osoby w porównaniu do Paul'a Di'Anno, któremu podaje się z ziemi upuszczoną zapalniczkę  :facepalm:

Macie jakieś inne zespoły w których istotna zmiana muzyka wpłynęła pozytywnie na wasz odbiór danego zespołu?
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Włodi w Sierpnia 17, 2014, 12:09:40 am
Tak. Choćby Dżem. Spodziewałem się, że Ryśka nie da się zastąpić. No całkowicie nie da, ale Maciek Balcar robi w Dżemie bardzo dobrą robotę i na ich koncerty chodzę z wielką przyjemnością. Dżem to jeden z tych zespołów, gdzie pomimo znaczących zmian, cieszę się, że nadal istnieje, bo zamiast wspomnienia legendarnej kapeli nadal dostaję muzykę na żywo i nowy materiał.

Wspomnieniem niestety pozostanie Pantera, bo Dime'a po prostu NIE DA się zastąpić. Po pierwsze, Dime był wybitnym gitarzystą i miał własny, wyróżniający się styl. Po drugie, chociaż Anselmo miał znaczący wpływ na kompozycje Pantery, to jednak Dime był siłą napędową tego zespołu, jedyny gitarzysta, jego riffy, jego pomysły. Dobitny przykład instrumentalisty, którego nie da się zastąpić. Już łatwiej byłoby znaleźć zastępstwo za Phila. Podobnie jak niezastąpiony w Led Zeppelin był Jimmy Page, o czym parę osób już tu wspomniało.

Z kolei w Iron Maiden moim zdaniem wygląda to kompletnie na odwrót. Nie da się zastąpić Bruce'a Dickinsona, przez co ja bytność Dziewicy dzielę na trzy ery. I choć lubię ich "Dziewiczy" album, a także uwielbiam kilka kompozycji z X Factor i Virtual XI, to jednak początek z Di'Anno (nota bene burakiem) i 5 lat z Blaze'm uznaję jako tymczasowy "skok w bok". Zdecydowanie mniej odczuwalne było zastąpienie Adriana Smitha przez Janicka Gersa, gdyż w sumie dodając do tego jeszcze Dave'a Murray'a, to cała trójka gra w podobnym stylu.

Podsumowując, zespoły bez oryginalnych członków mogą istnieć, mogą odnosić sukcesy, mogą nawet stawać się lepsze, tylko kwestią jest to, czy zastąpiony zostanie muzyk, który jest charakterystyczny i który ma istotny wpływ na kształt artystyczny zespołu, czy zostanie zastąpiony ktoś, kto się specjalnie nie wyróżnia.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 17, 2014, 10:12:18 am
A macie taki zespół, do którego po zmianie któregoś z członków już nie podchodzicie? Ani do zespołu ani np. do nowego projektu owego byłego członka grupy?
Ja tak mam np. z Nightwish. Bez Tarji ich nie słucham, a wyszło tak, że solowej Tarji też nie słucham. Choć w tym drugim przypadku to raczej zaniedbanie niż "obrażenie się".
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Sierpnia 18, 2014, 03:04:55 pm
The Doors po śmierci Morrisona. Dla mnie Doors = Morrison więc wszelkie próby zastąpienia go (The Doors of the 21st Century) czy płyty Other Voices i Full Circle to już inna bajka. Dla mnie The Doors się kończą na L.A. Woman.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: lewyism w Sierpnia 18, 2014, 05:48:47 pm
Dla mnie też Doors, Queen czy Nirvana. Tak się zastanawiam, czy jakby prawa do Nirvany mieli byli muzycy, czy by nie kombinowali czegoś z nowym wokalistą?  ;)
Wracając do Dżemu myślę, że Rysiek jest niezastąpiony. Bardzo podobny głos ma Bastek, jego syn ale to też nie to samo. Nie lubiłem jak w Dżemie był Dewódzki. Jak jeszcze śpiewał nowe kawałki to może nie było tak źle ale nie mogłem słuchać starych piosenek Ryśka, dla mnie śpiewał jakby miał się za chwilę zesrać. Pozytywną zmianą był Balcar. Byłem na jego debiucie w Tychach i potem jeszcze na kilkunastu koncertach. Na początku było spoko, bo śpiewał z życiem i ikrą, tak z serca. Często śpiewał w innych ciekawych wersjach. Teraz od kilku lat nie mogę go gdzieś go za bardzo słuchać, lubię go solowo i w innych projektach, ale w Dżemie wydaje mi się teraz, że tak smuci i ciągnie jakby mu się już nie chciało śpiewać setny czy tysięczny raz tego samego. Drażni mnie bardzo jak śpiewa "pod Niemena", ta jego maniera wokalna. Dawniej tak nie było. Teraz wszystkie te koncerty na żywo czy w tv itp. muzycznie - pierwsza klasa, ale to śpiewanie dla mnie to takie flaki z olejem.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: owsik w Sierpnia 20, 2014, 08:29:30 pm
...Nie znam zaś osoby, która byłaby w stanie przesłuchać całą ich dyskografię za jednym zamachem.
Znasz :)

Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Sierpnia 21, 2014, 07:35:52 pm
Też się podpisuję pod tym co napisał Owsik.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: pawlik.7 w Listopada 28, 2016, 02:04:28 pm
Odkopę ten temat.  :D
Który skład danego zespołu jest dla Was oryginalny: ten co zakłada zespół, ten co nagrywa debiut i wyjeżdża w pierwszą promocyjną trasę czy ten co nagrał waszą ulubioną płytę ?
Nie jest to takie oczywiste patrząc jak zmieniały się składy niektórych zespołów jak np. Deep Purple.  ;)
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Bluebird w Listopada 28, 2016, 02:35:32 pm
ten co nagrał waszą ulubioną płytę ?
Oczywiście, że nie!
Oryginalny skład to są wszyscy członkowie, którzy byli w składzie w momencie powstania zespołu.
Czasami jednak nie jest to takie oczywiste, bo czy można traktować skład Gunsów ze Slashem, Axlem, Izzym, Duffem i Adlerem jako oryginalny? Wielu pewnie powie, że tak chociaż na początku ten skład tak się nie prezentował.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: sunsetstrip w Listopada 28, 2016, 02:53:18 pm
ten co nagrał waszą ulubioną płytę ?
Oryginalny skład to są wszyscy członkowie, którzy byli w składzie w momencie powstania zespołu.

dokladnie

Czasami jednak nie jest to takie oczywiste, bo czy można traktować skład Gunsów ze Slashem, Axlem, Izzym, Duffem i Adlerem jako oryginalny?

Nie :)
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Listopada 28, 2016, 03:12:10 pm
Pierwszy skład to pierwszy skład, czy się to komu podoba, czy nie.
Kwestią dyskusyjną jest, czy np. fani The Beatles wciąż wspominają Randolpha Petera "Pete'a" Besta, fani Metallicy Dave'a Mustaine'a tak często jak część fanów Gunsów to, że ten, czy ten drugi nie był w zespole od początku. Mam wrażenie, że w przypadku fanów Gunsów ma to nieco większe znaczenie, choć nie do końca rozumiem czemu ;) Może być tak, że mam wrażenie, że dla fanów Gunsów to sprawa ważna, a dla fanów Metallicy niekoniecznie, bo po  prostu z fanami Gunsów pisuję na co dzień, a tak na dobrą sprawę nie wiem, jak na podony "problem" patrzą fani zespołu X czy Y.
Mam też wrażenie, nie wiem, czy uzasadnione - że fan The Beatles, czy Metallicy na setną próbę przypomnienia, że tego, czy innego członka zespołu nie było w zespole od poczatku mógłby odpowiedzieć - no dobrze, tylko co z tego?
Ale możliwe, że się nie znam, więc może fani innych zespołów ( nie GN'R, bo tu już wiemy jak jest ;) ,, których członkowie znikali z zespołu zanim wyszła pierwsza płyta wypowiedzą się, co o tym sądzą. Jak ważna jest dla Was świadomość, że w zespole, który lubicie przed panem/ panią X był pan/pani Y?




Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Śpiochu w Listopada 28, 2016, 03:50:14 pm
ale tak serio... jeśli ktoś nie może przez takie problemy spać to chyba świadczy o tym, że jest dobrobyt i całkowity brak zmartwień... :)
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: sunsetstrip w Listopada 28, 2016, 04:54:47 pm
przez GNR przewinelo sie 23 muzykow, a dywagacji multum, a ciekawe jakie dyskusje odnosnie skladow musza prowadzic fani Whitesnake -gdzie bylo ich w sumie 40?

ale sa tez podobienstwa w obu zespolach pozostal juz tylko 1 oryginalny czlonek, w Whitesnake to David Coverdale, ktory rowniez jest wokalista i frontmanem
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Listopada 28, 2016, 05:42:21 pm
A takie Rainbow ? Tam jedynym "oryginalnym" członkiem zespołu jest Blackmore a muzyków to się tylu przewinęło, na samym wokalu - Dio, Bonnet, Turner, White i teraz Romero.  :D
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: daub w Listopada 28, 2016, 07:28:27 pm
Z naszego podwórka - Acid Drinkers bez Litzy. No i Flapjack , okrojony stary skład, zapowiedź nowej płyty od kilkunastu miesięcy i....cisza...
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Meximax w Listopada 28, 2016, 07:37:43 pm
A czemu nikt nie wspomina o legendzie polskiej sceny Ich Troje?! :o
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: sunsetstrip w Listopada 28, 2016, 10:19:58 pm
A takie Rainbow ? Tam jedynym "oryginalnym" członkiem zespołu jest Blackmore a muzyków to się tylu przewinęło, na samym wokalu - Dio, Bonnet, Turner, White i teraz Romero.  :D

eee slabo 27 ludzi, ledwo 4 wiecej niz GNR

a slyszeliscie o zespole Asia?

tam to sie tak pozarli o prawa do nazwy ze wystepowaly 2 osobne zespoly z Asia w nazwie :D np Asia Featuring John Payne oraz Four Original Members of Asia

z ciekawostek

Rammstein to chyba jedyny znany zespol ktory potrafi istniec tak dlugo ze wszystkimi oryginalnymi czlonkam, a jest ich 6, od 1994

z tego co widze tez legendarni metalowcy z Tokio Hotel, graja w oryginalnym skladzie, ale ich jest tylko czterech (cztery?) i dopiero od 2001
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: cravenciak w Listopada 28, 2016, 11:41:51 pm
z ciekawostek

Rammstein to chyba jedyny znany zespol ktory potrafi istniec tak dlugo ze wszystkimi oryginalnymi czlonkam, a jest ich 6, od 1994

RATM. Zakładając, że istnieją.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Śpiochu w Listopada 29, 2016, 09:01:11 am
W sumie Aerosmith miało tylko chwilowy przestój z Perrym i Kramerem a tak to od 71 chyba jadą...

no i oczywiście U2. Od roku 78 jakoś jest ich czterech...

Coldplay od późnych lat 90tych.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: owsik w Listopada 29, 2016, 06:10:28 pm
Stonesi sami rozwiązali ten problem za swoich fanów. Robią sobie zdjęcia tylko we czwórkę (bez basisty), który jest z nimi od odejścia Wymana. Ron Wood jest od połowy lat 70tych, ale nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby się o to kłócić choć przed nim na tym stanowisku było dwóch gitarzystów.
Jeżeli chodzi o The Beatles, to Pete'a Besta każdy fan pamięta i wie jaką rolę odegrał w zespole tak samo jak Stuart Sutcliffe (basista).
Ac/DC też sa przykładem dobrej zmiany choć z tragicznych przyczyn. tutaj jednakże są kłótnie i to poważne. Kłócą się oczywiście zwolennicy Bona Scotta i Briana Johnsona. Zespół ten miał kilku perkusistów, a obecnie został z oryginalnego skłądu tylko Angus young.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Hubik w Listopada 29, 2016, 06:58:43 pm
Ron Wood jest od połowy lat 70tych, ale nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby się o to kłócić choć przed nim na tym stanowisku było dwóch gitarzystów.

Coś w stylu Iron Maiden - kto by pamiętał lub się wykłócał o pierwszy skład czy też o to co było przed "The Number of the Beast". No i że już w późniejszych latach  był ktoś taki jak Blaze Bayley.
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: sunsetstrip w Listopada 29, 2016, 07:13:38 pm
ja np cenie Blaze'a i zawsze bede pamietal ze byl ich wokalista

pierwszy album IM jaki uslyszalem, jeszcze kupiony na stadionie X lecia, to X Factor

uwielbiam ta plyte

i dopiero pozniej sie dowiedzialem o Dickinsonie, jako ze to byly czasy dla mnie przed-netowe
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: maxi023 w Listopada 29, 2016, 08:09:43 pm
Stonesi sami rozwiązali ten problem za swoich fanów. Robią sobie zdjęcia tylko we czwórkę (bez basisty), który jest z nimi od odejścia Wymana. Ron Wood jest od połowy lat 70tych, ale nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby się o to kłócić choć przed nim na tym stanowisku było dwóch gitarzystów.
Ja bym jeszcze dodał Pink Floyd - skład zarówno z Sydem, potem z Davidem i końcowy bez Watersa, każdy z nich się pozytywnie zapisał w historii zespołu.


eee slabo 27 ludzi, ledwo 4 wiecej niz GNR

W sumie każdy wypada blado przy naszym rodzimym Oddziale Zamkniętym - jeśli dobrze policzyłem to przewinęło się przez skład 37 osób.  :D
Tytuł: Odp: Zepoły bez oryginalnych członków wciąż istnieją?
Wiadomość wysłana przez: Hubik w Listopada 29, 2016, 08:17:51 pm
ja np cenie Blaze'a i zawsze bede pamietal ze byl ich wokalista

pierwszy album IM jaki uslyszalem, jeszcze kupiony na stadionie X lecia, to X Factor

uwielbiam ta plyte

i dopiero pozniej sie dowiedzialem o Dickinsonie, jako ze to byly czasy dla mnie przed-netowe

Też bardzo lubię kilka utworów z niej i jak dla mnie to by mogli coś z tej płyty grywać na koncertach. Chociaż Bayley jakoś nigdy mi głosowo nie pasował. Odetchnąłem jak wrócił Bruce.

Uważam jednak, że pomijając hardcorowych fanów czy osoby, które zadają sobie trud poznania bardziej zespołu niż tylko ich muzykę kojarzy Iron Maiden z Dickinsonem.

Poza tym bardziej się odnosiłem do tego co tu ktoś napisał, że fani innych zespołów raczej nie miewają problemów czy skład popularny jakiegoś zespołu jest pierwszym składem czy też nie.