Nie podbają mi sie tu trzy rzeczy.
To, że Solid Shake określił The Cult "zespolikiem".
To, że źródłem jest Onet. Skąd, do k***y nędzy oni wytrzasnęli ten wywiad?
No i to, że jeśli to prawda, to Duffy jest zadufanym w sobie, nieskromnym dupkiem.
Co do samego konceru, było to piękne, rockowe przeżycie.
Zniesmaczony powyższymi kwestiami, nie chce mi się pisać jakiejś recenzji.. Wkleję tylko moją wypowiedź z innego forum.
Proxima wypełniona po brzegi. Po nikłym zainteresowaniu tematem spodziewałem się pustek.
Jestem w ciężkim szoku, jak ludzie się bawili i znali kawałki Cultu. Ja po około 5 byłem wyczerpany.
Co do artystów. Atsbury po którymś kawałku powiedział coś w stylu: nice to be and play in Poland/Warsaw.... IN THIS GARAGE i roztoczył gestem po Proximie. Myślałem, że padnę i wydarłem się "fuck you" ale nie usłyszał. No cóż, mamy kluby jakie mamy.
Billy Duffy - dwie uwagi. Wyglądał pani negocjowalnego afektu jak Davidek Beckham (fryzurka).
Po drugie trochę słabo się przebijał na Les Paulu a trochę lepiej na tej białej gitarce, bodajże to Gretsch. No ale nie jestem audiofilem i tak mi się podobało.
Wk***iłem się jeszcze przed wejściem, jak zobaczyłem, że ludzie mają bilety z nadrukowaną grafiką i nazwą zespołu a ja mam zwykły, drukowany w Ticketpro na drukarce. Ostatni raz kupiłem bilet w Ticketpro.
Po wejściu wpadłem na pomysł, żeby zamienić się z kimś komu nie zależy na bilecie. No i pierwsze podejście: trafiony - zatopiony. Zaczepiłem jakąś pannę ale z lekka mnie zaskoczyła: I don't speak polish na szczęście wydukałem o co mi chodzi i bez problemu dała mi swój bilecik.
Z setlistą to u mnie krucho ale pamietam, że zaczęli od Lil' devil, potem Sweet Soul Sister i The Witch, cośtam i Revolution. Dalej nie pamiętam kolejności.
zajefajna była akustyczna wersja Edie Ciao baby, pomimo wpadek rytmicznych Duffiego.
Piękny koncert, koszulka nie miała suchej nitki.
Ian w pewnym momencie zaczął mówić o Zidane, że to jego favourite player i że zachował się jak real man. Oczywiście oklaski jak po wszystkim co powiedział, a już największe były kiedy padało "dziękuja".
Bardzo mi się podobało jeszcze kiedy publika zagłuszyła gwizdami i oklaskami nieżle już rozkręconą muzykę "umilającą" oczekiwanie na Cult. No a czekania trochę było, bo zaczęli coś około 21:30