Byłem wczoraj na pożegnalnym koncercie Black Sabbath w Pradze, było mega, koncert dość krótki bo trwał tylko 1:40, ale brzmienie gitary Iomiego i basu Butlera na żywo robiło niesamowite wrażenie, do tego Ozzy dawał radę, dużo nakręcał publiczność do zabawy, na początku było dość niemrawo, po Snowblind hala oszalała i ta euforia utrzymała się do końca koncertu, ponieważ starsi panowie potrzebowali odpoczynku było też drum solo, które zawsze mnie nudzą, ale tutaj było nawet nieźle, nie było przesadnego ciągnięcia jednego motywu i perkusista wciągał publiczność w swoją grę, także spoko. Koncert był jak dla mnie i chyba większości publiczności niesamowity, aczkolwiek na koniec zapanowała smutna atmosfera gdy na telebimie wyświetlił się napis The End, a niektórzy fani wychodzili z hali z łzami w oczach, że to już naprawdę koniec tego wielkiego zespołu