Pamiętam jaki szum był trzy lata temu. Wtedy nagle wszystkie moje koleżankami stały się jego wielkimi fankami (no w sumie ja też poznałam Michaela dopiero po jego śmierci, ale to trochę inna sprawa, bo on jest dla mnie kimś ważnym, bardzo często o nim myślę i nie wyobrażam sobie życia bez jego muzyki. Tak naprawdę obawiam się, że gdybym go nie poznała to pewnie nie słuchałabym metalu. Szkoda że nigdy nie mogłam go zobaczyć ) Niestety po kilku miesiącach jakoś o tym zapomniały i przestały mówić o nim. Wtedy okazało się, kto naprawdę pokochał Michaela i został jego wiernym fanem.
Kurcze,to już 3 lata. Cały czas mam wrażenie, że to się stało kilka dni temu, tak trudno mi w to uwierzyć...