Nie będę oryginalna i też powiem, że to najlepszy koncert na jakim byłam! Może się komuś narażę, ale przebija nawet Slasha w Katowicach. Pięknie przygotowana scena, bardzo fajny pomysł z tym samochodem. Przedział wiekowy publiczności 10-60 i chyba większość dobrze się bawiła. Pierwszy raz widziałam, żeby ponad połowa trybun przestała (klaszcząc, ruszając się i śpiewając) calusieńki koncert! A jaki Jon miał wspaniały kontakt z publicznością... cały czas zagadywał, cieszył się, uśmiechał. Jak zobaczył flagę, to ciągle się w jej stronę się odwracał, a z kolei jak na pierwszym bisie wszyscy zapalili światełka w telefonach (taka była druga, po fladze, akcja zorganizowana przez autoryzowany polski fanclub), to powiedział na ten temat kilka miłych słów. Na następnej piosence, Wanted Dead Or Alive, popłakałam się ze wzruszenia, co raczej mi się nie zdarza, bo lubię zgrywać twardą babkę. Ogólnie - jestem pod ogromnym wrażeniem, po wyjściu z koncertu jeszcze przez godzinę drżały mi nogi, z resztą do tej pory czuję tamte emocje i nucę w głowie niektóre piosenki. Więc, pomimo drobnych niedogodności (z powodów zdrowotnych wylądowałam na trybunach, a nie na płycie, ale stałam z grupką ludzi przy barierkach - nie umiem siedzieć na takich koncertach - i bawiliśmy się bardzo dobrze) uważam ten wieczór za najlepszy w moim życiu!
Na bisach jakiś chłopak z diamond circle wyjął plakat, na którym po angielsku było napisane "mam w kieszeni pierścionek zaręczynowy, jestem tu z rodziną, jeżeli zaśpiewacie Never Say Goodbay, to poproszę moją dziewczynę o rękę". Jon pokazał na niego, żeby realizator uchwycił scenę kamerą, oczywiście piosenkę zagrali, dziewczyna się zgodziła, cały stadion bił brawo i się cieszył, a Jon im pogratulował. Bardzo wzruszające wydarzenie, best proposal ever, zazdroszczę tej parze!
Bardzo żałuję jedynie, że nie spotkałam się z Canis i resztą forumowej ekipy, ale dotarłam pod Arenę dopiero przed 19 i nie chciałam nikomu zawracać głowy tuż przed koncertem. Może następnym razem się uda!