To najlepszy zespół koncertowy w historii i przy tym obywają się bez "cekinów" w porównaniu do AC/DC
...i nie tylko AC/DC niestety... zgadzam się z powyższym stwierdzeniem, gdyż zawsze ceniłam kapele, które bez sztucznego blichtru i tzw. fajerwerków, w surowej wręcz scenografii potrafiły skupić publiczność wokół tego, co najważniejsze, a mianowicie- wokół muzyki...oto magia brytyjskich kapel przełomu lat 60/70
co do Morse'a ...mi gość nie rekompensuje braku Blackmore'a na scenie, ale zgodzę się, że jest jego godnym następcą...
kurde, sorry, ale mnie wkurwiliście. Ac/DC może i gra koncerty w których są efekty, ale są to efekty, które odnoszą się do treści utworów. i nie jest to "sztuczny blichtr", jak to nazwaliście. i nie wierzę, że Deep Purple graja koncerty bez efektów świetlnych. a to , że np. AC/Dc ma jeszcze pociąg na scenie i armaty, które strzelają na cześć fanów, to chyba nie jest jakąś przesadą. co innego kiss. poza tym obejrzyj sobie koncerty AC/DC.
Sorry za offtopa, ale mnie wkurza coś takiego.
wklejam tutaj ten cytat, bo zacytowałeś mnie i czuję się niejako wywołana do tablicy
po pierwsze nie ma o co się tak wkurzyć, tym bardziej, że złość pięknosci szkodzi
a po drugie...no wlaśnie...przejdźmy do sedna...otóż w tym co napisałam jest zawarta moja prywatna i subiektywna opinia dotycząca tzw. ozdobników na scenie u niektórych kapel...jak dla mnie jest i pozostanie to zbytecznym elementem blichtru na scenie, który ma się tak naprawdę nijak do rockowego przekazu muzyki...obojętnym mi jest zatem, czy te dodatkowe efekty komponują się w klimat tudzież treść utworów, bo jak dla mnie muzyka jest najważniejsza ! zawsze podobały mi się surowe i wręcz ascetyczne sceny takich kapel jak LZ, Deep Purple, Sabbathów z początków ich kariery, Metalliki, czy chociażby ukochanych Gunsów...i nie chodzi mi tutaj o akustyczne granie przy świeczce
, ale o zwykłą prostotę w tym co się przekazuje publiczności...spójrz chociażby na scenę Woodstocku (tego amerykańskiego rzecz jasna) - tam nie ma kompletnie NIC, a mistycyzm jaki stworzyły tam swoją osobowością jak i muzyką osoby takie jak Hendrix chociażby, po prostu człowieka miażdży...
podam może jeszcze jeden przykład (chyba najlepszy z możliwych) - są nim Stonesi...oni wręcz ociekają tymi "cekinami" i "świecidełkami", co irytowało mnie już jak tylko sięgam pamięcią...ale...nie zmienia to jednak faktu, że grają na zasłużoną "piąteczkę"...zatem spójrzmy prawdzie w oczy i przyznajmy się co jest zbytecznym ozdobnikiem, a co sensem, prawdą i esensją przekazu w świecie rocka and rolla
po co traktować prawdziwe stwierdzenia od razu jak obelgę ???
AC/DC jest kapelą, która cenię za ich wkład w historię rocka, mają sporo dobrych energetycznych kawałków...i tyle...chyba jednak za mało, abym mogła zaliczyć ich do moich ulubionych kapel
Angus...świetne brzmienie gitary...ukłon w stronę gościa - takiego poweru brakuje nie jednemu wioślarzowi młodszego pokolenia!!!