NighTrain Station Guns N' Roses

znacie Banksy'ego?

przeczytalem jego ksiazke / teraz czytam o nim ksiazke

to ksiazkoalbumy ze zdjeciami jego prac

Polecam Wam wszystkim "Legion" Elżbiety Cherezińskiej. 800-stronicowa wyśmienita opowieść o Brygadzie Świętokrzyskiej. Czytając o tych niepokornych ludziach, pragnących wolnej i niepodległej Polski przychodzi na myśl porównanie z "Bękartami wojny" (autorka sama o tym wspomina w posłowiu - że to właśnie z filmem Tarantino skojarzyła jej się owa historia żołnierzy, kiedy się na nią natknęła).
Czyta się świetnie, a objętośc nie przeraża. Wręcz przeciwnie. Dobrze, że jest taka gruba, że szybko z tą historią się nie rozstajemy.
Tylko w głowie mi się nie mieści i smutno mi na myśl o tym, kiedy tacy ludzie jak komendant Żbik czy major Ząb po wojnie musieli uciekać i dożywać swoich dni w Stanach

Ja jestem istotą z natury posiadającą kontrowersyjne opinie - Lśnienie jako książka jest fajne. Lśnienie jako film (podobno kultowy) nie podobało mi się w ogóle

Ja unikam ekranizacji Kinga (poza klasykami typu "Zielona mila", "Skazani na Shawshank" czy właśnie "Lśnienie"). Głównie dlatego, że wiele z kwintesencji jego fabuł dzieje się w opisach często myśli lub emocji bohaterów. Tego w wielu przypadkach nie da się pokazać w filmie.
Co nie zmienia faktu, że bardzo polecam "Stand by me" na podstawie mojego ulubionego opowiadania Kinga - "Ciało".

Tak Bardzo podobał mi się klimat tej książki, taki smak dzieciństwa. Podoba mi się też, że King w wielu książkach umiejscawiał akcję w tym samym miejscu, wspominał o chłopcach i ludziach, którzy występowali w "Ciele" - choćby w "Sklepiku z marzeniami" możemy się dowiedzieć, co się z nimi dalej stało.

Ja jestem istotą z natury posiadającą kontrowersyjne opinie - Lśnienie jako książka jest fajne. Lśnienie jako film (podobno kultowy) nie podobało mi się w ogóle

Bo film był słaby. Teraz wszyscy się nim jarają, ale po premierze on został bardzo chłodno przyęty, cała ta kultowość pojawiła się po latach. Tam przecież ta dzida dostała nominację do Złotych Malin (i chyba nawet wygrała).

Jestem już prawie na bieżąco z Lincolnem Rhymem, z każdą książką coraz gorzej. Brak jakiś zwrotów akcji, które początkowo tak fajnie wrzucał.
Czytam teraz Lynch on Lynch, dla fanów reżysera polecam, resztę odrzuci jego skupianie się na pierdołach i krążenie wokół odpowiedzi