Propos dyskusji o Kingu zrobiłem sobie bilans jego książek, które przeczytałem i wyszedł mi mocno średni. Dużo tego co prawda nie było, ale po kolei:
Moim numerem 1 wśród Kingów jest zdecydowanie "Miasteczko Salem". Co prawda pierwsze 200 stron jest delikatnie przydługie, trochę się ciągnie, ale jak się już rozpędzi, to zasysa na dobre. Tego Kinga mogę szczerze polecić.
Bardzo dobry na pewno był "Blaze". Nie jest to typowy King, niczego się tam nie przestraszycie. Chociaż możecie się trochę wzruszyć, zakończenie jest dosyć bolesne.
Do książek dobrych zaliczam - "Carrie", "Cujo" i "Rok wilkołaka". Szczególnie ta ostatnia. Moim zdaniem zmarnowany potencjał na coś na prawdę wielkiego. Książka jest po prostu za krótka.
Książki słabe to natomiast (uwaga, bo będzie dużo) - "Cmętarz zwieżąt" (słyszałem bardzo dużo dobrych opinii, ale nie było w tej książce nic, co by mnie zachwyciło, może po prostu za wiele oczekiwałem), "Misery" (przeraźliwie nudne), "Sklepik z marzeniami" (ciągnie się ta akcja, i ciągnie, i ciągnie, i ciągnie, i jeszcze bardziej ciągnie...), "Joyland" (książka była tak totalnie nijaka, że nawet nie pamiętam jak się skończyła) i "Desperacja" (marna kopia Miasteczka Salem).
Na koniec zostawiam coś, czego nie dotykajcie pod żadnym pozorem. Tę książkę męczyłem chyba z 4 miesiące, w międzyczasie przeczytałem kilka innych, nie wiem dlaczego jej po prostu nie rzuciłem w kąt. Na pewno bym nie żałował. Chodzi mi o "Stukostrachy". Najgorsza książka jaką przeczytałem kiedykolwiek. Nie tylko najgorszy King, tylko najgorsza książka świata. Serio.
Mam w planach przeczytać teraz Lśnienie, kilka dni temu przyniosłem z biblioteki. Chociaż boję się że efekt może być jak przy Cmętarzu zwieżąt
A wy jakie macie opinie na temat twórczości Kinga?