Nadszedł i czas na moje własne zdanie - tak jak obiecałam
A więc, do rzeczy:
Póki rock nie umarł to ja jeszcze żyję...
Ja wciąż żyję, póki rock trwa.
Jakiś czas temu zrozumiałam pewną rzecz, i tak mnie natchnęło, że napisałam takie oto słowa:
Tak coś czuję, że tutaj nie bardzo pasuję... O wiele wcześniej powinnam się narodzić - gdy królowie rocka na świat zaczęli przychodzić.
Muzyka była szczera i wiele dla ludzi znaczyła. Dla nich kasa na ostatnim miejscu była.
Teraz tylko komercja i sława się liczy, już nie ma tej beztroskiej rockandrollowej dziczy...
Są tacy jak ja, którym tego brakuje. Zbudźcie się królowie rocka - takie marzenia snuję...
Może smutne, ale jak dla mnie prawdziwe.
Strasznie boli jak patrzę na to, co się teraz dzieje.
I mam podobnie jak katarynka - mój tato zaraził mnie taką właśnie muzyką. Jestem mu za to cholernie wdzięczna, bo tak szczerej i prawdziwej muzyki jak rock (i wszystkie inne pochodne od niego gatunki) dla mnie dziś nie ma.
Ta muzyka ma w sobie wszystko - najwięcej emocji, pazur, taką zadziorność, dzikość, dobitność, a zarazem prostotę. Po prostu wszystko.
Natomiast co do dzisiaj, to aby znaleźć dobry, rockowy kawałek to potrzeba przeszukać górę śmieci, które nic nie wnoszą - tylko się wciąż powielają.
I to tak kłuje w serce.