No cóż.
W mojej głowie Guns n' Roses istnieje nadal jako zespół złożony z Axla, Izzy'ego, Duffa, Slasha i Stevena. Dużo bym oddała, żeby ich razem znowu usłyszeć, zobaczyć. Jednak do końca nie jestem przekonana, co do reunionu. Bałabym się rozczarowania. Niby fajnie tak po latach posłuchać zespołu w tym najbardziej znanym składzie, zobaczyć jak zmienił ich czas i przekonać się, że mimo tego nadal są blisko, tworzą razem coś pięknego. Tylko, no tak. W głowach większość z nas ma pięciu młodych seksownych bla bla bla facetów, którzy mają w sobie niemożliwą ilość energii, a do tego głos Axla brzmi nadal tak samo pociągająco. Mrau. Natomiast teraz, w jak dobrej formie by nie byli, nie będą w stanie odtworzyć dokładnie tego samego. Nie te lata, nie ta energia, nie te głosy. A i pewnie różne sytuacje, które miały miejsce też na atmosferę by wpłynęł. Do tego tu jakaś zadyszka, tu fałsz, tu coś tam. Niby wszystko pięknie, ale to już nie to samo. Wrażenia nadal niesamowite i tylko tyle. Tak czasem się zastanawiam, czy nie lepiej zachować w sercu wspomnienie tamtego wielkiego bandu, który odszedł w chwale, który do tej pory wspomina się jako coś najlepszego. "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść..." No i tak, co z obecnymi członkami zespołu? Sorry, ale ja jadę w trasę grać i zarabiać ze starymi kumplami, a wy coś przez ten rok poróbcie.. Może lepiej odpuścić.
No ale.. nie, nie lepiej. Jej, jak ja bym chciała zobaczyć znowu tamtą piątkę! Chyba jednak serducho bierze górę nad tym, co podpowiada głowa ;d
Nie ma to, jak zdecydowanie