Od dawna powtarzam, że Guns N' Roses nie stało się popularne tylko dzięki Axlowi. Co z tego, że założycielami formalnie są oprócz Rudego i Izzy'ego Guns, Beich i Gardner skoro po miesiącu się wykruszyli. To Slash, Duff, Izzy i Steven (później Matt) nadali temu zespołowi brzmienie, a Axl uwieńczył je niezwykłym wokalem. Nie mam nic do obecnego składu, bo to świetni muzycy, ale nie wybijają się ponad stary skład. Gdyby nie wcześniej wymieniona piątka, czy nawet szóstka, nie byłoby takich perełek jak np. Appetite For Destruction. Nie przypisujmy całej chwały Axlowi, bo nie tylko on zapracował na chwałę Gunsów. Prawdziwe Guns N' Roses było kiedyś, ale nie umniejszam aktualnym muzykom tego zespołu.