Ponieważ temat jest "Marzenia o reunionie" to powiem tak,że Guns N Roses przez nooooo już będzie dobre 15 lat towarzyszy mi lepiej lub gorzej, choć ostatnio od dwóch lat mam zwrot akcji i znów kocham ich tak jak wtedy gdy byłem dzieckiem, są kapelą którą zawsze i to zawsze będę pamiętać właśnie z koncertów nie tylko z Paryża czy Tokio jak tu często się przewijają, ale z wielu innych bardzo,bardzo dobrych koncertów chociażby z Oklahomy czy Filadelfii są one niestety w kiepskiej jakości, ale na dobrych kolumnach
Fajnie jest sobie włączyć ich, dać na pół gwizdka, nalać drinka i poczuć się jak wtedy, gdy Axl rządził, gdy każdy kto mu podskoczył dostał wpier**l, a gdy trzeba było zagrał piękne ballady, lub nakręcił piękne teledyski, które do dziś nie tylko we mnie, ale też w sród wielu moich znajomych budzą respekt a biorąc pod uwagę lata tamte kiedy nie było technologii komputerowych aż takich jak dziś to trzeba stwierdzić, że stworzyli dzieło.
To dzieło sądzę, że będzie jeszcze dłuuuuuugo pamiętane i powiem to z Dużą dumą, że fajnie mi będzie przekazać moim dzieciom może i wnukom jak dożyje płytki, wówczas wrzucę w DVD lub co to tam będzie za 10 lat i pokaże im solówki Slasha, charyzmę Axla i moc perkusisty Mata.
I specjalnie piszę,że chciałbym a jednocześnie nie chcę ich powrotu w oryginale, gdyż jestem na tyle rozumny, że wiem o tym,że Ci Panowie mają już swoje lata i siły już nie te i mógłbym poczuć nie smak widząc ich prawie stojących pamiętając jak jeszcze 20 lat temu doprowadzali publikę do szału.
Dziś już Sony Music czy co tam teraz wypuszcza, nie daje takich talentów, wiadomo GNR nie odrazu stali się tacy jacy są, ale obecne zespoły nawet po roku ślad po nich zanika, a GNR proszę bardzo 20 lat i nadal i ja i moi znajomi i jeszcze młodsze pokolenie zachwyca się tym zespołem. To o czymś świadczy.
Sory za mój znów wywalony w kosmos wpis, ale po to tu jestem aby wyżyć się i wypisać wszystko to co siedzi we mnie na temat tej grupy.