Zanim ocenię bardzo chętnie coś napiszę o moim odbiorze ChD. Zanim miałem jakąkolwiek styczność z nowymi Gunsami z radością słuchałem strej kapeli, trzymając się od nowego materiału z daleka(Tu od razu mówię że Gunsami zacząłem się interesować już po wydaniu Chinese) twierdząc że Axl i kilku nieznanych gości to nie to samo, i raczej nie są warci uwagi. Kiedy jednak zdecydowałem się na przesłuchanie nowej płyty, całe nastawienie do nowego zespołu zniknęło. Na samym początku, jak wiadomo, odgłosy skomlących chińczyków, widoczne zarysowanie intra, generalnie na plus. Następne było gitarowe intro i myśl że Axl jednak nie zapomniał o starych czasach. Zwrotki przeleciały, refreny, solówka, całkiem przyjemny kawałek, już po pierwszym przesłuchaniu mi się spodobał. Następny w kolejce był Shackler's Revenge, konfrontacja z całkowicie nowym brzmieniem zespołu. Drugi numer był trochę dynamiczniejszy od otwierającego Chinese utworu, a także walił w uszy masą dźwięków granych naraz. Potężny refren i intensywne gitarowe granie, w połączeniu z całkiem dobrze dobranymi efektami, zrobiły z Revenge utwór chyba najbardziej odstający od reszty płyty, mimo to całkiem mile mi się go słucha do dzisiaj. Dużo spokojniejsze, ale wciąż żywe i dynamiczne Better, chyba najbardziej różnorodny kawałek na płycie, za pierwszym odbiorem nie wydawało mi się aż tak atrakcyjne jak wydaje mi się teraz. I to właśnie sprawia że ta piosenka jest naprawdę dobra, potrzeba do niej czasu. Street Of Dreams pięknie się prezentuje jako pierwszy spokojniejszy numer. Melodyczne pianino, lekki wokal sprawiają że można się w tej piosence wręcz zakochać. Mało atrakcyjne i "jedno liniowe" If The World za każdym razem gdy przesłuchuję płytę przemyka mi jakoś obojętnie. Dla mnie bezpłciowy i mało porywający. If The World robi swoistą ciszę przed burzą, którą jest prawdziwa perełka tego albumu, There Was A Time. Dynamiczny początek ma w sobie powera, przejście i wokal Axla w nim ma swój prawdziwy urok, a solo to dla mnie prawdziwy artystyczny majstersztyk. Jeden z najlepszych utworów na płycie. Po nim mamy typową balladę, Catcher N' The Rye. Ten utwór naprawdę mógłby być w moim odczuciu dobry, gdyby miał w sobie choć część uroku Street Of Dreams, ale bez tego, nie znalazłem w tym utworze nic specjalnie porywającego, przez co po 2 minutach robi się nudny. Gdy Catcher leniwie dotacza się do końca, na wstępie następnego utworu już słyszymy popis wokalny pana Axla Rose. Tak zaczyna się Scraped, który po 4 spokojnych kawałkach wprowadza w płytę nową dynamikę. Szybki, dynamiczny utwór idealnie wpasowuje się w jej środkową część pozostawiając niedosyt, który w pełni zaspokaja Riad N' The Bedouins. Na samym początku skojarzył mi się ze Scraped, gdzie mieliśmy melodyczne wstawki wokalne. W Riad natomiast mamy, umiejscowiony w podobnym miejscu, krzyk kapitana statku Guns N' Roses. Riad wydaje się agresywniejszy, szybszy i dużo mocniejszy niż poprzedni numer, przez co dynamika płyty wciąż jest na pełnych obrotach. I wszystko zgasza Sorry, witając powolnym, ale w pewien sposób urzekającym wstępem. Axl choć śpiewa powoli i niczym zmęczony życiem osobnik, nie pozwala słuchaczowi zasnąć. Gdy dochodzi do refrenu cały zespół budzi się niczym ze snu, pozwalając by ciarki przeszły po plecach. Bardzo dobry utwór. Następny w kolejce I. R. S. ma w sobie mnóstwo pozytywnej energii, która zastępuje brak odczuwanej agresji jak na samym początku płyty. Całkiem miła piosenka z naprawdę porządnymi riffami i partiami wokalnymi. Po I. R. S. zaczyna się bez wątpienia najcięższy numer na Chinese Democracy, Madagascar. Ciężki tematycznie tekst, oraz klawisze Dizzy'ego sprawiają że bardzo łatwo jest ulec klimatowi tego kawałka, który odczuwa się jeszcze mocniej gdy zaczynają sypać się cytaty filmowe, oraz publicystyczne. Madagascar bez wątpienia jest moim faworytem na tej płycie. This I Love przypomina starych Gunsów. Pełna odczuwalnej dramaturgii ballada potrafi wywołać niesamowite emocje, zarówno podczas gdy Axl podnosi głos, jak i podczas bez wątpienia najlepszej solówki tego krążka, który spokojnie mógłby opowiedzieć nam smutną historię pana Rose, gdyby był instrumentalem(Taka mała fantazja). Cały album zamyka obfity w partie orkiestralne Prostitute, który podobnie jak Better potrzebował u mnie paru przesłuchań. Mnóstwo energii oraz klimat zawarty w tej piosence sprawia, że gdy kończy się Chinese Democracy, już nawet po pierwszym dopiero przesłuchaniu chce się do niej wracać.
Efektem 15 lat pracy był bardzo spójny, bogaty w najrozmaitsze dźwięki album, który zadowoli i mocniejszymi numerami, jak i spokojniejszymi, ale pełnymi dynamiki utworami. Jeżeli da się tej płycie kilka przesłuchań, i zapomni się o przeszłości GN'R, można odnieść wrażenie że temu albumowi nic nie brakuje. I ja do dziś mam takie wrażenie, po bardzo wielu przesłuchaniach, spokojnie daję 10/10.