Witam!
Zacznę od tego, iż rzadko pojawiam się na forum, choć zalogowałem się dość dawno temu;)...po prostu cierpie na chroniczny brak czasu...
Fanem Gunsów jestem od dawien dawna...AFD była pierwszą...kasetą jaką sobie kupiłem(a raczej kupił mi ojciec za moją namową;) )...nie musze chyba pisac jakie wrażenia we mnie wywołała...reasumując: w krótkich odstępach czasowych stałem się posiadaczem wszystkiego co dotyczyło mojego ukochanego zespołu...na jedną płyte przyszło mi tylko czekać tak długo;)...zresztą chyba nam tu wszystkim zgromadzonym;)...Nie będe poruszał tematu zawirowań związanych ze zmianami składu(tymi najbardziej istotnymi, o które toczą się największe boje na forum tym i nie tylko...)...postaram się skupić na samej recenzji albumu...krókiej, ale mam nadzieje - treściwej...
1. Płyta pod kontem brzmieniowym; jakości produkcji prezentuje się znakomicie, choć rotacje muzyków przy nagrywaniu dają się we znaki przy szerszym odbiorze(kiedy patrzymy na spójność kompozycyjno-aranżacyjno-wykonawczą). Ocena: 4/5
2. Nie przekonują mnie tzw. "wstępy"(choć to dość toporne wyrażenie) do niektórych kawałków{"Chinese democracy", "Shackler's Revenge", "If teh world", "TWAT", -pierwsze dwa takty przypominają "Ready or not"...The Fugees(!) , "Madagascar"(tylko biorąc pod uwagę syntetykę brzmienia; Axla powinno stać na "żywe" blachy) } . Za dużo tu postindustrialu spod znaku NIN, ale i same "riffy"(za wyjątkiem "Madagascar", któremu się swoją drogą bardzo pod tym kontem obrywa) nie są najwyższej próby. Ocena: 3+/5
3. Axl...temat rzeka...ale ujmę to w skrócie: dał rade...Naprawde...Ocena: 5/5
4. Gitary...również temat rzeka...i również nie będe się rozpisywał(chroniczny brak czasu jak we wstępie już zaznaczyłem;) ), choć napisze więcej niż w punkcie wyżej;)...nie jestem fanem żadnego z obecnych gitarzystów G n R i nie jestem zachwycony większością solówek i ogólnie pojętym brzmieniem...choć są wyjątki..."Better" brzmi znakomicie{zarówno solówka(nie mylić z pasażem pojawiającym się w przejściu na refren), jak i tło}...również podoba mi się brzmienie w "Streets of dreams"{uważam, że najbardziej nawiązuje do klasycznych Gunsów również względem solówki; widzę tam ręke Slasha;) } "Catcher in the rye" i "Sorry"...Lecz w większości pozostałych utworów mamy do czynienia z przerostem formy nad treścia względem solówek i zbyt dużą syntetyką brzmienia(w tych względach jestem zboczonym tradycjonalistą)...reasumując: 3+/5
5. Bębny i bass...tutaj króciutko poraz kolejny: nie obrazcie się fani perkusjonalii, ale za garami przy Gunsach by się sprawdził absolutnie każdy profesjonalny perkusista(najlepszy moim zdaniem był bezsprzecznie...Adler-miał groove i feeling jak mało który rock and rollowy bębniarz). Bass na ChD jest, a "jakoby go nie było"(patrz bębny)...zero charakterystyki...choć z bólem musze przyznać, ze kocham Duffa, to jego brzmienie i sposób gry najmniej by pasował do obecnego stylu Gunsów...reasumując: 4/5, czyli jak zwykle bez rewelacji, ale poprawnie...
6. UTWORY/ PIOSENKI/ KAWAŁKI, nazwijmy to jak chcemy;)...Rzecz podstawowa...Axl potwierdził, że to jednak on był, jest i będzie główną siłą twórczą w tym zespole(pomijajać Izzy'ego który zawsze był dla mnie równorzędnym dyrygentem)...Tutaj sprawdził się nasz główny bohater(wraz z zespołem rzecz jasna) dobrze(tylko i aż)...Może podsumuje to tak:
Esktraklasa: "Sorry"{absolutnie wybitny numer, w którego zwrotce czuje klimat...Pink Floyd(!)} i "Better" (słowa moim zdaniem zbędne)
I-wsza liga: "Sreets of dreams", "TWAT", "Madagscar", "Prostitute"(naprawde zwrotka brzmi strasznie popowo nasuwając skojarzenia z... Bon Jovi, choć uważam, że kawałek jest naprawde dobry), "Shackler's Revenge"{świetny refren, pomimo nieznośnego wstępu;) }
II liga: "Chinese Democracy"(zupełnie nie rozumiem czemu owy numer został pierwszym singlem...pod kontem bezkompromisowości i dynamiki-owszem, nadaje się idealnie, ale...), "Catcher in the rye", "RnTB", "IRS"
III liga: "Scraped", "If the World"
IV liga: A "zwycięzcą jest..."This I love"...wybaczcie tak druzgocące podejście do tego kawałka, ale zaczynam się trząść jak go słucham..ze złości...dla jest on cholernie patetyczny w najgorszym znaczeniu tego słowa...nie widze w nim nic absoltnie wyjątkowego, poza...odwagą cywilną Axla...wiem, że wielu z was kocha ten kawałek, ale ja go naprawde nie znosze...
Ogółem: 4/5
Podsumowując wszystko co napisałem i co chciałem-chce powiedzieć...
To nie są starzy Gunsi względem brzmienia, ogólnej stylistyki, nie mówiąc już o składzie...ale pod kontem rozumienia pojęcia Rock and Roll nic się nie zmieniło; jest tak jak być powinno...choć to Rock and Roll w nowych szatach, dalej posiada właściwej długości pazury i potrafi gryzć;)...Axl nie zatracił nic ze swojego stylu{(poza fatalnym-dzisiejszym ciuchem i zombie-fryzurze;)}...dawne czasy nie powrócą nigdy, ale nowe mogą(w zasadzie już są) być naprawde ciekawe:) }...wydaje mi się, że kolejne płyty Gunsów mogą być jeszcze lepsze jeżeli tylko zostaną naniesione pewne poprawki; wszystko się ujednolici we właściwym znaczeniu tego słowa i ustabilizuje względem personalnym(to też bardzo ważne)...Płyta jest naprawde dobra, ale to (przynajmniej dla mnie) nie wystarcza jeszcze aby stawiać ją w równym szeregu wraz z poprzednimi dokonaniami grupy...
Dlatego moja ostateczna ocena to: 4/5
P.S. Nie zgodze się z krytycznymi opiniami na temat dokonań VR...uważam, że nagrali dwa naprawde znakomite albumy w duchu "starych" Gunsów, które "Chinese Democracy" wcale nie ustępowały...osobiście żałuje, iż "niewdzięczny" Scott Weiland odszedł, gdyż pasował tam idealnie i ta mieszanka potrafiła być naprawde wybuchowa...uważam, że VR i nowi Guns mogli się naprawde fajnie uzupełniać:)...
P.S. II Starałem się być obiektywny, ale zdaje sobie sprawe, że w niektórych momentach mogłem być troszke zaślepiony subiektywnymi odczuciami...wydaje mi się to normalne;)...pewnych rzeczy i zachowań nie da się uniknąć:P...
P.S. III Kocham Slasha(moj ukochany obok Page'a i Kossofa gitarzysta) i reszte chlopaków z dawnych Gunsow, ale do wszelkich malkontentów podających "modny" argument, że zespół nie powinien się już tak nazywać powiem/pozwole wam sobie zadać pytanie: bardziej wyobrażacie sobie Gunsów bez Axla, ale z resztą chłopców, czy Slasha, Duffa, Matta, Izzyego bez Axla?Zanim odpowiecie to pamiętajcie, że nie ma odpowiedzi pośrednich...Zdaje sobie sprawę, że może Axl jest najbardziej winny całemu zamieszaniu, ale...tak czasem się sprawy toczą...nie patrzmy już wstecz...
Pozdrawiam! I...przepraszam za "This I love"
...
mati#