pewnie mnie tu zjedza... ale i tak napisze co sadze o tej plycie.
Plyta powstawala w bolach, pal licho kiedy ktos robi LP nawet 20 lat ale siedzi cicho i ja robi - tu bylo na odwrot. czemu czekalismy tyle? pewnie dlatego ze Axl nie byl w stanie wyciagnac wokalnie tych utworow jeszcze pare lat temu. Triki studyjne trikami, ale spiewac tez trzeba. Ile to kosztowalo, mnie to nie obchodzi bo to nie moja kasa. Masa przeciekow natomiast spowodowala ze 3/4 plyty bylo juz znane dobrych pare lat, dodano pare 'smaczkow' do piosenek ale to nie czyni danej piosenki imho 'nowej'. Plyta sprzeda sie swietnie, nazwa robi swoje
Czesto zwracam uwage na utwory, ktore zaczynaja plyte i co dany kawalek zwiastuje... w przypadku AFD bylo to kopniecie w morde za przeproszeniem w postaci WTTJ, na UYI byl mocny Right Next Door To Hell, tu mamy tytulowa piosenke. Intro ma cos w sobie, jest dobrze... sam korpus piosenki jest solidny ale bez rewelacji, nie ma co nawet porownywac do wttj, kawalek na poziomie bez fajerwerkow. Jak to powiedzial znajomy z pracy ‘fajnie sie zapowiadalo ale sie spieprzylo, nudna’. Nie powiedzilabym az tak zle ale piosenka rzeczywiscie chyba ‘nie wykorzystala’ swojego potencjalu. Pozniej mamy Shacklers – tu szczerze powiem, ze nie mam pojecia co napisac... gdybym to uslyszal jako pierwszy kawalek danego zespolu to wiem jedno zebym do niego wiecej nie wrocil. Nie wiem o czym spiewa Axl w tej piosence... nie czuje tego utworu kompletnie, piosenka do omijania na plycie. Jedziemy dalej, mamy Better i rzeczywiscie robi sie „lepiej”. Fajny wokal bez udziwnien, ktorych nawiasem mowiac na tej plycie jest za duzo. Dochodzimy do pierwszej ballady na plycie, stare The Blues – fajny kawalek, dobry wokal. If The World – spuszcze zaslone milczenia nad tym kawalkiem, wokalnie tragicznie, przyprawia o bol glowy, maniera nie z tej ziemi, podklad jak z taniego filmu kryminalnego z poczatku lat 90. Ladujemy na TWAT, niby wszystko z tym kawalkiem jest ok ale mi cos nie gra choc trzeba oddac ze solo kopie. Chyba znow wokal mi przeszkadza. Gdzies przeczytalem, ze ‘Catcher in the Rye’ jest bardzo gunsowy... hmm nie dla mnie. Nie to w GNR kocham, za duzo ‘nanana’, Rudy mogl skonczyc piosenke troche wczesniej i nie byloby problemu, a tak pozniej meczy – wole ksiazke. Kawalek Scraped – intro tragedia – co to jest? o reszcie mi sie nie chce nic pisac bo dla mnie kawalek zapchaj dziure. Beduini troche solidniej niz srednia plyty, troche za duzo ‘ooohh ohh’. Przechodzimy do „Sorry” – lubie ten kawalek, ma cos w sobie co sprawilo ze lubie do niego wracac. I.R.S. – jest ok, bez rewelki... rewelka na tej plycie jest jedna – Madagascar. Dla mnie osobiscie najlepszy kawalek na plycie choc chyba wole wersje live od tej studyjnej Super wmontowane speeche, robi sie klimat czyli to co w GNR tygryski lubia najbardziej This is love, Prostitute – nie ma co pisac, dobrze ze na koncu plyty sa, mozna latwo omijac.
Plyta jest nierowna, niestety wbrew niektorym opiniom sa tu wypelniacze. Nie napisze ze jest to zla plyta, ba, nie napisze ze jest to przecietna plyta... jest to kawalek solidnego, dobrego grania. Sek w tym, ze to troche malo jak na GNR. Slabsze melodie, slabsze partie gitarowe, slabsze solowki, Axl slabszy niz kiedys. Mowicie ze Gunsi powrocili... to ja powiem tylko tyle, ze slaby niestety maja powrot bo nagrali najgorszy LP w swoim dorobku, gorszy od AFD, gorszy od UYI I, gorszy od UYI II.
tyle.
pzdr