Autor Wątek: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.  (Przeczytany 139742 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

guest211

  • Gość
Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« dnia: Maja 28, 2006, 10:54:33 pm »
0
W NR i nie tylko.

"Wszystko świetnie poza solówką Fincka, którą jak zawsze sp******ł" - Boski_Krzychu, "i wg mnie Robi zwalil solowke w NR... Ogolnie Robin jest dobrym gitarzysta ale nie do konca mi pasuje jego styl, wolalbym zeby bardziej rockowo gral..." - Garfield, "1. Bucket ladnie wymiata ale pomylil zespoly. 2. Slash gorszy technicznie ale Bucket moze mu buty czyscic." - curac, "Partia solowa Fincka w NR zawalona jak zawsze." - Boski_Krzychu, "Wlasnie sobie jeszcze raz przesluchalem solo Fincka z NR i mi tam sie podoba." - KuZik

Cytaty wyciągnięte z tematu " Rock In Rio - Potwierdzone na stronie"

Co człowiek to inna opinia. Wokół sami znawcy. Może ktoś mi wyjaśni w czym problem. Najlepiej ktoś kto gra pół/profesjonalnie na gitarze. Ja nie potrafię więc chętnie posłucham rzeczowych argumentów.  Przygotowałem na razie trzy wersje November Rain live do porównania. Ja ze swej strony widzę to tak, że każdy  z gitarzystów "po Slashu" ma swoją wypracowaną technikę gry podczas grania w innych zespołach (lub solo), pewne nawyki i nigdy toczka w toczkę nie zagra partii Slasha. Który notabene też nie grał na każdym koncercie identycznie i cacy - patrz plik poniżej.

Slash z bootlega? Welcome To Destruction (takie coś mam na dysku) - niby utworzony w 2004, a pliki w tym bootlegu? - ch.. wie z którego roku. :/
http://www.sendmefile.com/00375592
Finck/Buckethead z Bostonu z 2 grudnia 2002
http://www.sendmefile.com/00375606
Finck/Bumblefoot? z Nowego Jorku z 15 maja 2006
http://www.sendmefile.com/00375649

Jeżeli chodzi o finałową solówkę to najbardziej podoba mi się w wykonaniu Bucketheada. O wiele bardziej niż Slasha.

Offline nightrain

  • cold heartbreaker
  • Atittude
  • ******
  • Wiadomości: 1640
  • Płeć: Mężczyzna
  • ~CRASHDÏET~
  • Respect: +54
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #1 dnia: Maja 28, 2006, 11:10:52 pm »
0
wg mnie :

1 slash
2 ron
3 bucket
It's a miracle you walk the earth alone
it's a miracle I stand beside you
you're like a plague in awide'n open show
you pass it on like I need it the most

Offline Nope

  • Byli moderatorzy/newsmani
  • One In A Million
  • *****
  • Wiadomości: 7132
  • Płeć: Mężczyzna
  • we're all mad here
  • Respect: +32
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #2 dnia: Maja 28, 2006, 11:15:06 pm »
0
hmm... ja bym tu nie stawiał kto najlepiej a kto nie... każdy zagrał po swojemu, w swoim stylu...
ale finał najlepszy jest w wykonaniu Rona :] wymiata przy tym...

Offline The Gunslinger

  • Patience
  • Wiadomości: 3
  • Respect: 0
    • http://
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #3 dnia: Maja 28, 2006, 11:24:21 pm »
0
Rzeczywiście każdy grał po swojemu, ale dla mnie zawsze najleszy będzie Slash. Przecież jego solówki były boskie. Takie jest przynajmniej moje zdanie.
"Wars not make one great"

Offline Nope

  • Byli moderatorzy/newsmani
  • One In A Million
  • *****
  • Wiadomości: 7132
  • Płeć: Mężczyzna
  • we're all mad here
  • Respect: +32
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #4 dnia: Maja 28, 2006, 11:26:58 pm »
0
no bo widzisz, twój błąd leży w zbytnim ubóstwianiu Slasha... ale dobra, ja się nie czepiam...

Offline Kamon

  • Welcome to the jungle
  • *
  • Wiadomości: 135
  • Respect: 0
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #5 dnia: Maja 28, 2006, 11:42:57 pm »
0
według mnie, te "środkowe" solówki najlepiej gra slash... a ta końcowa ("pogrzebowa") chyba jednak ron. solówke sie czuje. wystarczy wlaczyc, zamknac oczy, i znalesc sie w jakims innym swiecie :) i jak dla mnie, dlatego ta solówka środkowa jest najlepsza w wykonaniu Slasha. pewnie przez to, że odrazu z tym kojarzy mi sie genialna scena gdy Slash gra właśnie tą solówke przed kościołem.

zaś intro pogrzebowe... Ron Thal. mimo tego, iż grając je 12.05 pomylił się. zresztą, w jednej chwili potrafi zapierdalac, a za chwile genialnie zagrac kawałek "Don't Cry" (RIR@Lisbon :) ).

tak jak przy solówkach Bucketheada, bylo to takie troche napieprzanie techniczne, tak jak przy solówkach Robina Fincka, troche jednak "nie jest to to" (pewnie przez złą technikę, czytalem na jakims zagranicznym forum cos o tym, na htgth forum bodaj). Zaś solówki Slasha i B-Foota... oni po prostu chwytają gitare, i bawią sie nią... czuć to.
[img]http://media.godashboard.com/linkinpark/300x250-LP.gif\' border=\'0\' alt=\'grafika zapastowana przez użytkownika\' /]

Offline Viper

  • Atittude
  • ******
  • Wiadomości: 2261
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #6 dnia: Maja 29, 2006, 12:46:17 pm »
0
Ja tam Slasha nie ubóstwiam ale z całej trójki na serio gra najlepiej..a poza tym wygląd i zachowanie na scenie mi sie bardziej podobają :)


Mam ochote na chińskie :P

Offline Śpiochu

  • Global Moderator
  • One In A Million
  • *****
  • Wiadomości: 5054
  • Płeć: Mężczyzna
  • Hail to the chief!
  • Respect: +1714
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #7 dnia: Maja 29, 2006, 03:05:37 pm »
0
Koledzy koleżanki bracia siostry towarzysze... chyba wszyscy zapominają że dziś dzień pierwsze solo w NR gra mr Richard Fortus... przejął pałeczkę od szanownego mr Roooooooooooooobina. Powstaje pytanie dlaczego? może dlatego że Robin się nie sprawdził... to ciekawe że nagle został wymieniony... Swoją drogą słuchając gry Richarda i zestawiając go z wersjami z lat 2001/2002 można śmiało dojść do wniosku że ktoś tu chyba przedobrzył w feelingu...

mamy więc do wyróżnienia trzy solówki....dwie w balladzie i jedna w pogrzebie... a grali je:

Pierwszą: Slash - Finck - Richard
Drugą: Slash - Finck
Trzecią: Slash - Buckethead - Bąbel

ballade zdecydowanie najlepiej grał Slasher, pogrzeb nawet fajnie wychodzi Bąblowi... nie tak sterylnie jak w przypadku Bucketa
...jeśli powyższy komentarz wydaje Ci się zbyt poważny, to zmień zdanie.
GNR
Warszawa 15.07.06, Praga 27.09.10, Rybnik 11.07.12, Gdańsk 20.06.17
Slash
13.02.13, 12.02.19, 16.04.24

Offline veni_f

  • Paradise City
  • *****
  • Wiadomości: 827
  • Raz,2,Trzy...Kryjesz Ty!!
  • Respect: 0
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #8 dnia: Maja 29, 2006, 03:41:02 pm »
0
Jak dla mnie Finck gra tak średnio.Szkoda że KFC (bucket) odszedł :(  
[size=3.75pt]Zaprawde powiadam ci,nie ogladaj sygnaturki Kali...[/size]

Offline KuZik

  • Atittude
  • ******
  • Wiadomości: 1408
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +4
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #9 dnia: Maja 29, 2006, 03:54:18 pm »
0
Cytuj
Koledzy koleżanki bracia siostry towarzysze... chyba wszyscy zapominają że dziś dzień pierwsze solo w NR gra mr Richard Fortus... przejął pałeczkę od szanownego mr Roooooooooooooobina. Powstaje pytanie dlaczego? może dlatego że Robin się nie sprawdził... to ciekawe że nagle został wymieniony...
Richard juz od dawna gral pierwsze solo... Bylo kilka koncertow w 2002 roku na ktorych gral Finck(ogladalem chyba 2 albo 3), ale potem go zmieniono na Richarda...

Offline curac

  • Welcome to the jungle
  • *
  • Wiadomości: 38
  • Respect: +1
    • http://www.deadrose.prv.pl
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #10 dnia: Maja 29, 2006, 09:06:04 pm »
0
solowka Slasha pochodzi z St Louis... Slash byl tam nawalony/nacpany w trzy dupy  :D  nie mial nawet butow na nogach :) I tak nawalony Slash jest lepszy od trzezwych i sztywnych boobli footow i bucketow.
« Ostatnia zmiana: Maja 29, 2006, 09:07:32 pm wysłana przez curac »

Offline veni_f

  • Paradise City
  • *****
  • Wiadomości: 827
  • Raz,2,Trzy...Kryjesz Ty!!
  • Respect: 0
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #11 dnia: Maja 29, 2006, 09:31:38 pm »
0
Ja wiem czy slash był tak nawalony i naćpany.No może tam był pod wpływem czegoś ;)  :D Ale nie tak bardzo
« Ostatnia zmiana: Maja 29, 2006, 09:31:54 pm wysłana przez veni_f »
[size=3.75pt]Zaprawde powiadam ci,nie ogladaj sygnaturki Kali...[/size]

Offline Viper

  • Atittude
  • ******
  • Wiadomości: 2261
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #12 dnia: Maja 29, 2006, 10:17:57 pm »
0
Naćpany to raczej był...żeby buty zgubić hehehe :)


Mam ochote na chińskie :P

Offline rose84

  • One In A Million
  • *********
  • Wiadomości: 5139
  • Płeć: Kobieta
  • Prosacówna Zeppelinka
  • Respect: +11
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #13 dnia: Maja 29, 2006, 10:28:00 pm »
0
Podchodzę do tego tematu może z dużą rezerwą, ale zadałam sobie trudu i wsłuchałam się w każdą z tych solówek. Oczywiście diametralnie się różnią, ale są jakby na to nie patrzeć interpretacją tego samego "wątku" muzycznego, co pozwala na zestawienie ich ze sobą.

Oto moja ocena:

1. Slash
2. Bumblefoot (finał)
3. Buckethead

Teraz uzasadnienie! ;)

Slash: każdy dźwięk jego solówki płynie, jest wypracowany do maksimum; jest to poezja, wirtuozeria, on "pieści" gitarę; jego palce "chodzą po gryfie " z prędkością odrzutowca (chodzi głównie o finał); on bawi się każdym dźwiękiem, każda nuta jest jakby wydobywana z otchłani i przekazywana z tak wielką ekspresją odbiorcy, że trzeba być głuchym, aby tego nie usłyszeć; ekspresja zachowana jest do końca; Slash gra bez momentu zawahania, niczym w transie; nie "przytrzymuje" bez potrzeby dźwięków; wie doskonale, w którym momencie moze sobie pozwolić na "władowanie" w ten utwór kolejnych emocji; swoją mistrzowska grą odzwierciedla narastanie emocji w tym utworze; on buduje klimat finału w sposób szczególny; słuchając go porównałabym go z Paganinim (klasyka, skrzypce - dla niewtajemniczonych ;) )...

Buckethead: gra spokojnie, bez emocji, bez ekspresji, jego solówka nic nie mówi, a przecież NR "opowiada" jakąś historię; solówka jest jakby wyważona, kontrolowana; potem nastepuje kilka przejść, w których gitara "skrzeczy" (tutaj w ogóle klapa - zreszta to chyba Finck :P ) ; finał, na którym powinnam sie skupić pisząc o Bucketheadzie, jest bardzo dynamicznie zagrany; szybkie przejścia, świetna technika gry; dużo urozmaiceń, które płynnie wnosi do utoru, ale są one zbędne; gra jak robot, który jest zaprogramowany; nie wnosi do gry ducha; nie tworzy klimatu, mimo ze ma ogromne możliwości...brak emocji i wyrazu... <_<

Bumblefoot/ Finck: na początku gitara oczywiście "chrzęczy"; potem Finck gra dobrze swoja partię, ale niestety nie potrafi sprawnie i szybko "wykrywać" dźwięków na gryfie, dlatego niepotzrebnie "zatrzymuje" się na jakimś dźwięku, w miejsce którego Slash, przeleciałby gryf już dwa razy tam i z powrotem; finał: gitra na początku sprawia wrażenie "piszczałki", ale potem nastepuje kilka świetnych moim zdaniem przejść; są one szybkie i dynamiczne; Bąbel gra ekspresyjnie; nie zawsze trafia w odpowiednie dźwięki, ale w jakiś sposób udaju mu się swoja grą odzwierciedlic kilmat NR; on mimo wielu braków technicznych w porównaniu do Slasha czy Bucketheada, potrafi odtworzyć napięcie, jakie towarzyszy temu utworowi; kilka przejść jest naprawdę ok; szkoda, że momentami przypomina piszczałkę, bo to wszystko psuje... :rolleyes:
Ron jest wg mnie na drugiej pozycji, bo gra również "emocjami", które przeradza w dźwięki (nie zawsze mu to wychodzi). To jest wielki plus! Tego zupełnie nie było do wysłyszenia w przepieknej technicznie solówce Buckethead`a...

Reasumując, Slash jest mistrzem gitary, przelewa emocje na gryf...jest najlepszy. To jeden z najlepszych gitarzystów ostatnich 20 lat, więc nie próbujmy na siłę doszukiwać się lepszego wykonania tego utworu, bo takiego już nie będzie. Każdy z tych gitarzystów gra inaczej, ale chociażby w tym zestawieniu nie ma wątpliwości, kto jest wirtuozem...I nie chodzi mi bynajmniej o czysto techniczne aspekty.
Muzyka ma duszę, którą każdym dźwiękiem gitary powinien odsłaniać przed nami gitarzysta (jak robi to Slash). To w muzyce jest czymś, czego nie da sie nauczyć. Z tym muzyk sie musi urodzić...




PS: Dzięki Ci Panie za takich gitarzystów jak Jimi, Slash, Page... :D .














 

Offline RocketQueen

  • Byli moderatorzy/newsmani
  • Better
  • *****
  • Wiadomości: 3004
  • 'Take me down to the Paradise City...take me home'
  • Respect: +6
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #14 dnia: Maja 30, 2006, 11:12:38 am »
0
Zgadzam się, że Slash gra z z uczuciem, właśnie to mi się zawsze podobało w jego grze, no i zawsze miał świetny kontakt z publicznością, nei stał na scenie jak kołek :D . Buckethead grał faktycznie jak robot, pozatym stał na scenie - żadnego kontaktu z publika, grał jakby musiał i tyle. Bumblefoot? hmm nie będe go oceniać po kilku koncertach, jeszcze się nie wykazał. Fajnie, że podobnie jak Slash gra - z feelingiem, ale wydaje mi się, że jeszcze do końca nie może się zaklimatyzować w zespole, dlatego nie wychodzi mu wszystko idealnie - jakby nie patrzeć to spora presja :D


nowy nr gg : 12071320

 

O Slash'u: Slashing Axl’s Axe , Metal Hammer 3-1992 (Archiwum)

Zaczęty przez daub

Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 3360
Ostatnia wiadomość Listopada 18, 2013, 08:04:53 am
wysłana przez daub