Slash: Jak rzuciłem palenie W udzielonym niedawno wywiadzie Slash zdradził, że przed prawie dziesięcioma laty koncert Cher pomógł mu rzucić palenie. Ważną rolę odegrała również choroba matki gitarzysty, Oli, która zmarła na raka płuc.
„Rzuciłem palenie dziewięć, prawie dziesięć lat temu”, powiedział Slash w wywiadzie dla ‘WTF With Marc Maron’. „Zrobiłem to, ponieważ zachorowałem na zapalenie płuc. To pomogło mi podjąć decyzję. Rozchorowałem się po koncercie Cher, więc w pewnym sensie to ona pomogła mi [wyjść z nałogu]. Tak czy owak, chory nie mogłem palić, miałem problemy z oddychaniem i przez dwa tygodnie musiałem leżeć plackiem. Potem przez pewien czas używałem plastra antynikotynowego. Zacząłem też wdychać tabakę. Trwało to latami. Aż pewnego dnia powiedziałem sobie ‘dość’ i przerzuciłem się na gumę do żucia z nikotyną”.
Matka Slasha zmarła na raka płuc.
„Była jednym z tych palaczy, którzy zawsze powtarzają: ‘Pewnego dnia to rzucę’”, wyjawił gitarzysta. „Kiedy leżała w szpitalu, siedziałem u jej boku, potem wychodziłem na papierosa i znowu wracałem do niej. Jakiś czas później miał miejsce ów sławetny koncert Cher, po którym powiedziałem sobie ‘dość’”.
Gitarzysta wyjaśnił, że to jego była żona i synowie „zaciągnęli” go do Las Vegas na koncert.
„Po każdej piosence szedłem zapalić. Wypaliłem absurdalne ilości. Ilekroć Cher zaczynała grać coś z określonego etapu swojej kariery... Miała pełną szafę kostiumów i po każdej piosence przebierała się. Kiedy zaczęły się kawałki z okresu Sonny & Cher, prawie mnie zabiła. Nie pamiętam ani tego wieczoru, ani całej reszty”.
Slash, który wielokrotnie opowiadał o swojej (zwycięskiej) walce z nałogami, twierdzi, że wytrwanie bez papierosa jest trudne.
„Człowiek zawsze jest nerwowy. Zdarzają się ciężkie kryzysy – czasem bardzo krótkie, ale potężne. Pojawiają się, kiedy na przykład widzi się w telewizji kogoś, kto pali. Tak dzieje się przynajmniej raz na dzień, każdego dnia”.
Slash, który wypalał po 60 papierosów dziennie, dodał: „Nie byłem w stanie zrozumieć – acz to nie powód, dla którego zerwałem z nałogiem – że nie mogę palić wszędzie. Pewnego razu w Calabasas wysiadłem z samochodu i zapaliłem papierosa. To było na parkingu. Ktoś powiedział mi: ‘Tutaj nie możesz palić’, a ja na to: ‘Jasne, że mogę; wszyscy mogą, przecież jesteśmy na otwartym powietrzu, k***a’. Dopiero później dowiedziałem się, że jakieś tam prawo zakazywało palenia na ulicy. Podobne sytuacje zdarzały się często”.
Muzyk wyznał, że nałóg wpływał na jego występy na żywo, zwłaszcza odkąd w Wielkiej Brytanii wprowadzono zakaz palenia w obiektach zamkniętych.
„Regularnie paliłem na koncertach. Pewnego razu, kiedy byłem w trasie w Wielkiej Brytanii, powiedziano mi, że nie można palić w zamkniętych obiektach. Odparłem, że to może spowodować poważne problemy. Akurat byliśmy w Irlandii. ‘Publiczność może zacząć się buntować’, powiedziałem. ‘Tego rodzaju zakaz nie sprawdzi się’. Kiedy wróciłem tam po jakichś sześciu miesiącach, okazało się, że publiczność pogodziła się już z nową sytuacją. Ludzie palili i pili na zewnątrz, siedząc na ławkach. W niektórych hotelach przygotowano na zewnątrz telewizory, żeby palacze mogli palić, a jednocześnie oglądać telewizję. To zrobiło na mnie wielkie wrażenie: żadnych zamieszek, żadnych protestów, kompletnie nic”.
„Chcieli ukarać mnie grzywną za każdego wypalonego na scenie papierosa”, dodał Slash. „Musieliśmy nieźle się głowić, żeby jakoś z tego wybrnąć. Nie mogłem uwierzyć, że doszedłem do takiego etapu”.
W roku 2010 Slash przyznał, że rzucił palenie, ale potem wrócił do nałogu.
„Po raz pierwszy rzuciłem palenie, kiedy urodził się mój syn, a żona nie chciała, żeby mały śmierdział jak popielniczka. Dlatego postanowiłem to rzucić. Wytrwałem około roku, po czym wróciłem do nałogu”.
Źródło