Slash był niedawno gościem „Couch of Guitars” (na Gibson TV).
Promował tam nową płytę Konspiratorów, „4”, a przy okazji nawiązał do współpracy z Michaelem Jacksonem i Bobem Dylanem.
O Michaelu Jacksonie i piosence „Give In To Me”, opublikowanej w 1991 roku na płycie „Dangerous”:
„To była świetna sprawa, a przede wszystkim okazja do tego, abym rozwinął się jako muzyk i nauczył dostosowywać się do różnych sytuacji. To była także lekcja pokory, bo chciałem wykonać dobrą robotę i zgrać się z ludźmi, z którymi pracowałem”.
Czy Michael ingerował w to, co działo się w studiu?
„Nie, zostawił mi swobodę, co mi odpowiadało. Spotkaliśmy się w Record Plant. Była z nim Brooke Shields. Wymieniliśmy grzeczności, po czym on poszedł na kolację. Ja zostałem z producentem i zagrałem, co miałem zagrać”.
O Bobie Dylanie i „Wiggle Wiggle”:
„[Producent] Don Was skontaktował nas ze sobą. Pokazał mi piosenkę – to był bardzo prosty, bluesowy numer – i zasugerował, żebym nagrał solówkę. Coś akustycznego.
Poszedłem więc do studia i nagrałem coś, co wydawało mi się świetne, po czym poprosiłem Dona, żeby po skończonej pracy przygotował mi taśmę. Chciałem sprawdzić, jak wyszło.
Następnego dnia otrzymałem taśmę. Wysłuchałem zwrotki i refrenu, ale zamiast solówki było tylko jakieś akustyczne brzdąkanie. Zapytałem Dona, co się stało z solówką, a on na to:
Bob uznał, że brzmi za bardzo jak Guns N’ Roses.
To była dla mnie ważna lekcja. W tamtym czasie nie miałem jeszcze na koncie współpracy przy wielu projektach i tamto doświadczenie było dla mnie bardzo pouczające”.
Źródło