Matt Stocks jest dziennikarzem muzycznym, który pisywał do tak znanych magazynów jak „Metal Hammer”, „Kerrang!” czy „Classic Rock”.
Niedawno wydał książkę. Nosi ona tytuł „Life In The Stocks: Veracious Conversations With Musicians And Creatives” i jest zapisem rozmów ze znanymi muzykami. Jednym z nich, jak się okazuje, jest dobrze znana fanom Guns N’ Roses postać – Michael Monroe.
Wspomnienia, którymi wokalista Hanoi Rocks podzielił się ze Stocksem, dotyczyły między innymi Axla.
Był rok 1989.
Axl Rose i Michael Monroe po raz pierwszy spotkali się w Nowym Jorku.
Lider Guns N’ Roses miał wówczas powiedzieć Michaelowi, że jest wielkim fanem Hanoi Rocks. Więź pogłębiła się, gdy Monroe przyznał, iż tytułowy utwór z jego solowego albumu, „Not Fakin’ It”, był coverem piosenki z repertuaru szkockiej kapeli hard rockowej Nazareth, do której obaj muzycy okazali się mieć słabość. Wkrótce potem Rose zgodził się wystąpić w klipie do „Dead, Jail or Rock ‘N’ Roll”.
„W takich właśnie okolicznościach zaczęła się wspaniała przyjaźń, z której obaj czerpaliśmy korzyści”, wspominał Monroe.
„Naprawdę dobrze się dogadywaliśmy, a [Axl] to naprawdę świetny facet. I chociaż to Steven [Van Zandt] śpiewał chórki z
Dead, Jail or Rock ‘N’ Roll, to kiedy zapytałem Axla, czy nie zgodziłby się pojawić na planie teledysku, odpowiedział: ‘Jasne!’. Co więcej, był tak uprzejmy, że pozwolił nam wykorzystać materiał z jego udziałem, dzięki czemu moja popularność wzrosła”.
„Na przestrzeni lat odbyłem z Axlem wiele świetnych rozmów”, ciągnął Michael. „To niezwykle inteligentny gość, bardzo uduchowiony, i można z nim pogadać na poważne tematy. Ma niebywale interesującą osobowość i sporo oleju w głowie. Ilekroć bywał w Nowym Jorku, dzwonił do mnie i wyskakiwaliśmy coś zjeść. Nigdy nie spóźnił się na spotkanie, zawsze zachowywał się jak dżentelmen. Mogę o nim mówić wyłącznie dobrze”.
Kiedy Guns N’ Roses nagrywali podwójny album „Use Your Illusion”, Axl zaprosił Michaela do Los Angeles. Monroe miał zagrać na harmonijce i saksofonie w piosence „Bad Obsession”.
Co więcej, wokaliści zaśpiewali razem w coverze „Ain’t It Fun” z repertuaru Dead Boys. Utwór ten trafił później na album „The Spaghetti Incident?” z 1993 roku.
„[Axl] powiedział mi przez telefon, że nie zna Dead Boys”, przypomniał Monroe. „Toteż przygotowałem dla niego taśmę z ich pierwszą płytą [„Young Loud and Snotty”] oraz najlepszymi kawałkami z drugiej [„We Have Come for Your Children”]. Wysłuchaliśmy jej w Hollywood, jeżdżąc wozem Axla”.
„Wtedy po raz pierwszy wysłuchał
Ain’t It Fun. Był pod wrażeniem i powiedział, że zamierza zawrzeć tę piosenkę na płycie z coverami, nad którą [Guns N’ Roses] wówczas pracowali. Zasugerowałem, żebyśmy w hołdzie Stivowi Batorsowi zaśpiewali ten utwór w duecie. Tak było w istocie”.
Michael przytoczył również dość osobliwą anegdotkę.
„W tej piosence Axl naprawdę brzmiał jak Stiv. W studiu, w którym pracowaliśmy, znajdował się fortepian. Kiedy skończyliśmy dogrywać wokale, usiadłem i zacząłem na nim grać. Ni stąd, ni zowąd flippery The Rolling Stones i Kiss, które stały za moimi plecami, same odpaliły. Zapytałem Axla, czy to się czasem zdarza, a on odparł, że nigdy. Wtedy rzuciłem, że Stivowi na pewno urosły skrzydła. Jak w
It’s a Wonderful Life:
Every time a bell rings, an angel gets his wings. Axl powiedział, że nigdy nie słyszał, żeby ktoś w równie piękny sposób wyrażał się o drugim człowieku”.
„Stiv Bators to jedna z najbardziej tajemniczych postaci w świecie rock and rolla”, dodał Monroe. „Zawsze czułem z nim duchową więź. Kiedy Razzle [perkusista] zginął i Hanoi Rocks zaczęli się rozpadać, zamieszkałem ze Stivem w Londynie. Przez rok, zanim wyprowadziłem się do Nowego Jorku, byliśmy współlokatorami. Johnny Thunders dołączył do nas i nigdy nie doskwierała nam nuda”.
„Chwała Axlowi za to, że umieścił w
The Spaghetti Incident? adnotację:
In memory of Stiv Bators. Nie wziąłem ani grosza za mój wkład w tę piosenkę. Poprosiłem jedynie, żeby wspomnieli o Stivie i tym sposobem uczcili jego pamięć, a oni uprzejmie się zgodzili”.
Źródło