Trudno uwierzyć, że od tamtego momentu minęło ponad pół wieku…
… ale owszem, pięćdziesiąt dwa lata temu, 5 października 1970 roku, ukazała się płyta „Led Zeppelin III”.
Po dwóch pierwszych hard rockowych albumach Zeppelini zdecydowali się na lżejsze brzmienie i gitary akustyczne, dowodząc tym samym, jak wszechstronnym są zespołem. I to właśnie ich trzeci album studyjny szczególnie upodobał sobie Duff McKagan.
Z okazji rocznicy wydania „LZ III” portal Guitar Word przytacza deklaracje, jakie basista Guns N’ Roses złożył w rozmowie z dziennikarzem „Bass Player”.
„
Led Zep III to moja ulubiona płyta Zeppelinów”, twierdzi Duff. „Byłem w trasie, gdy zacząłem pobierać lekcje gry na gitarze basowej, a partie Johna Paula Jonesa dostarczyły mi materiału do ćwiczeń”.
„Jedną z rzeczy, które rzuciły mi się w oczy, było to, że te partie, choć nie były niechlujne, miały surowe brzmienie… i wiedziałem, że Jones przednio się bawił przy ich nagrywaniu”.
„W muzyce Led Zeppelin nie ma czegoś takiego jak nieudane partie basowe”, podsumował McKagan. „John Paul Jones jest genialny”.
W lipcu zeszłego roku Duff udzielił z kolei wywiadu „Metal Hammer”. Wskazał w nim osiem piosenek, które zmieniły jego życie. Jedną z nich był utwór otwierający „Led Zeppelin III” – „Immigrant Song”.
„Miałem starsze rodzeństwo, więc od początku byłem otrzaskany z takimi tuzami jak Led Zeppelin, Beatles, James Gang, Sly, The Family Stone. Jako dziecko nie mogłem, oczywiście, grać kawałków pokroju
Immigrant Song, za to wszyscy mogliśmy śpiewać z Robertem Plantem.
W 1977 roku zobaczyłem koncert Led Zeppelin w King Dome w Seattle i naprawdę zrobili na mnie wielkie wrażenie”.
Źródło