Duff McKagan rozmawiał ostatnio z dziennikarzem Heavy Music.
Jednym z poruszonych w wywiadzie wątków był upór, z jakim Guns N’ Roses grają „maratońskie” koncerty, trwające co najmniej godzinę dłużej niż koncerty zdecydowanej większości innych zespołów.
„Axl… Axl to uwielbia…”, powiedział Duff. „Bo widzisz, to jest tak… jaki utwór miałby wylecieć z setlisty, żeby koncert mógł trwać krócej?”
„Nie zrozum mnie źle, dla mojego ciała byłoby o niebo lepiej, gdybyśmy grali po dwie i pół godziny”, dodał basista. „Większość zespołów gra po dwie godziny, czasem dwie godziny i dziesięć minut… czy coś koło tego… My gramy po trzy i pół godziny. Świetnie byłoby grać krócej, wtedy następnego dnia byłbym mniej obolały. Tyle że piosenek jest całe mnóstwo, a ludzie chcą ich słuchać. Nikt nie wychodzi przed czasem, a to znaczy, że fani dobrze się bawią. Odkurzamy
Comę albo
Locomotive, albo inne numery? Z chęcią!
Bad Obsession?
Pretty Tied Up? Wspaniale! I tak gramy wszystko. I jeszcze
Reckless Life, i
Shadow Of Your Love…
Niekiedy spoglądam na Axla, jak gdybym chciał zapytać:
Jesteś tego pewien, bracie? Bo wiesz, niebawem gramy kolejny koncert… Ale Axl to gigant, jest nie do zdarcia. Musieliśmy odwołać tylko jeden występ ze względu na jego gardło, bo – czemu trudno się dziwić – z jednej strony pojawił się obrzęk. On chciał wystąpić mino wszystko, tylko lekarz powiedział mu:
Możesz stracić głos na zawsze. Dlatego parę lat temu odwołaliśmy koncert w Glasgow”.
W lipcu ubiegłego roku, w rozmowie z japońskim dziennikarzem, Slash wypowiadał się w podobnym tonie.
„Gramy koncerty trwające po trzy i pół godziny”, powiedział wówczas. „Wykonujemy po trzydzieści piosenek. I to jest fajne. Dobrze się przy tym bawimy. Gramy tak długo, ponieważ to daje nam radość. Nikt nas nie zmusza, żeby koncerty trwały tak długo. Po prostu wychodzimy na scenę i nie możemy przestać…”.
Źródło