DJ Ashba był niedawno gościem programu „Trunk Nation With Eddie Trunk”, emitowanego przez SiriusXM.
Raz jeszcze mówił tam o swojej współpracy z Guns N’ Roses i o tym, jak się ona zakończyła.
„Jestem wielkim fanem Guns N’ Roses”, powiedział. „Jeżeli dołączyłem do zespołu, to tylko dlatego, że wychowałem się na jego muzyce. I miałem olbrzymi szacunek dla ludzi, którzy ją stworzyli”.
„[Kiedyś] Axl zadzwonił do mnie i powiedział:
Hej, muszę cię uprzedzić, że Slash wraca, ale chciałbym, żebyś nadal z nami grał”, ciągnął DJ. „Fajnie było to usłyszeć. Tyle że w tamtym czasie sporo się działo w Sixx:A.M. Chcieliśmy przyspieszyć i rozwinąć żagle”.
„Przez trzy i pół roku 85 czy nawet 90 procent partii, które wykonywałem [jako muzyk Guns N’ Roses], to były partie Slasha. Nie czułem się na siłach, żeby grać trzyipółgodzinne koncerty inaczej niż grałem je przez wcześniejszych sześć, siedem lat. To wymagałoby sporego nakładu pracy. Poza tym czułem, że skoro wraca Slash, to mogę z czystym sercem się wycofać. Ja sam cieszyłem się, że wracam do zespołu, którym pomagałem tworzyć i w którym robiłem naprawdę dobrą robotę, to znaczy do Sixx:A.M.”.
„Nigdy nie byłem mistrzem w odgrywaniu cudzego materiału, to nie moja bajka”, dodał Ashba. „Powrót Slasha był najlepszym, co mogło się zdarzyć, a i ja znów mogłem zająć się tym, czym chciałem się zajmować. Świetnie to wszystko wyszło. Wycofałem się. Zresztą myślę, że Richard [Fortus] był właściwym facetem. Jemu ta rola odpowiadała bardziej i odegrał ją lepiej, niż ja bym to zrobił”.
Zapytany o to, czy za swojej bytności w Guns N’ Roses próbował tworzyć z Axlem nową muzykę, DJ odpowiedział:
„Tak, podejmowałem takie próby. Mam tworzenie we krwi, więc tworzę bez przerwy. Napisałem z myślą o Gunsach osiem czy nawet dziesięć piosenek, ale większość z nich była zbyt podobna brzmieniowo do
Appetite [For Destruction]. Jako fan tego albumu chciałem słuchać właśnie takiego materiału. Mówiłem sobie:
Chcę stworzyć coś, co brzmiałoby jak wyjęte z tej płyty. Trochę za bardzo zbliżyłem się [do
Appetite], a jednak było parę piosenek, o których Axl powiedział coś w stylu:
Ten kawałek jest zaje***isty. Z jakiegoś powodu – może dlatego, że sporo koncertowaliśmy – nigdy nie miałem okazji pracować z nim w studiu. Ale wysłałem mu kilka kawałków, a on uznał je za zaje***iste. Nawet Sebastian [Bach] wysłuchał jednego z moich utworów – sam mu go zagrałem – i do dzisiaj (a spotkaliśmy się ledwie w zeszłym tygodniu) mówi:
Muszę mieć ten piep***ny kawałek. Naprawdę wymiata!”.
Źródło