W wywiadzie dla
Music Radar Lenny Kravitz wspominał niedawno swoją współpracę ze Slashem przy albumie „Mama Said” z 1991 roku.
„Ja i Slash chodziliśmy razem do liceum”, powiedział Kravitz, „ale później nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Po tym jak ukazał się mój pierwszy album, pojawiłem się na American Music Awards. Guns N’ Roses odbierali tam nagrody. Siedzieli akurat naprzeciwko mnie. Ja i Slash wymienialiśmy spojrzenia. Potem dotarło do nas, że znamy się z czasów szkolnych. Zaczęliśmy gadać i cieszyliśmy się, że nasze drogi znowu się skrzyżowały, zwłaszcza że obaj żyliśmy muzyką. Pracowałem właśnie nad ‘Mama Said’, a on przyszedł i zagrał solówkę do ‘Fields of Joy’. Potem chciał zagrać ją jeszcze raz, ale nie pozwoliłem na to, bo uwielbiam pierwsze wersje”.
Współpraca okazała się tak udana, że muzycy postanowili ją powtórzyć i razem napisać piosenkę.
„Potem zaczęliśmy razem grać”, ciągnął Kravitz, „i tak powstał riff do ‘Always on the Run’. Ten numer właściwie napisał się sam. [Slash] zagrał riff, ja siedziałem za bębnami. Początkowo mieliśmy więc tylko gitarę i perkusję. Następnie dograłem moją gitarę, a później gitarę basową. Slash zagrał solówkę, a ja zaaranżowałem instrumenty dęte. I dograłem wokal. To była świetna sesja. Wszystko było naprawdę płynne, szybkie i spontaniczne”.
Źródło