Yyy, gdzie ja jestem? Nadal zaliczam zgon po koncercie, po NAJWAŻNIEJSZYM wydarzeniu w swoim 17-letnim żywocie
: P
Dzień zaczął sie shitowo(kłótnia z ciocią która miała nas do Wa-wy zawieźć) i gdyby nie sen w którym byłam na koncercie, to bym juz całkiem zdołowała... Ale ok. 13 pojechałysmy, i mimo że się zgubiłyśmy i w ogólę było spoko... ale kiedy byłysmy już pod Halą Torwar, i zobaczyłam tych wszystkich ludzi w koszulkach Gunsów, zaczęłyśmy z Czarną Wdową piszczeć, dosłownie... z radości..bo, wreszccie 1 raz w życiu poczulam zę jestem wśród swoich, czy młodych, czy starych, ale takich jak ja...
Od razu przejdę do momentu kiedy Axl wybiegł na scenę i te pierwsze riffy WTTJ... znowu krzyk, i radość, zachwyt, i ten brak tchu... Ten koncert wspominam pod tytułem "On i ja"... Bo fakt, faktem, skupiłam się na Nim, na Axlu, na tym którego od lat słuchałam, podziwiałam, widziałam w teledyskach, a wtedy... stał przede mna i śpiewał... Ludzie, marzenia się spełniją!!!!! SERIO!!!!!