Nie obraźcie się, ale wydaje mi się, że bardzo mało ludzi było...
A ja się cieszę, że nie było jakiegoś ogromnego spędu... Na ten koncert przyszli tylko ludzie, którzy lubią, a nawet kochają Gunsów, którym zależało na zobaczeniu właśnie tego zespołu, na stworzeniu cudownej atmosfery, a nie jakaś przypadkowa zbieranina, jak to ma miejsce np. na festiwalach, gdzie Gunsi są tylko jedną z wielu gwiazd. Wiadomo, że tam nie wszyscy są nimi zainteresowani i czasami "rozwalają" cały koncert.
Mnie się ta kameralna
atmosfera baaardzo podobała.