wiecie dlaczego tak urzeka nas ta wersja? bo znamy na pamięć każdy dźwięk gitary Hudsona, każde szarpnięcie struny, niemalże każdą nutkę, znamy jego emocje, jego wrażliwość muzyczną...kochamy jego solówki ...
Ta solówka nie jest zagrana nuta w nutę z Lies. A końcówka już jest totalnie inna.
Ale masz rację, że gdy jesteśmy na koncercie, to właśnie w ten sposób przeżywamy muzykę. Chociaż ja i tak wolę improwizacje.
I nie chcę reunionu, bo to robią martwi muzycy, to sztuczne i żałosne. Ja się cieszę, że wszyscy grają osobno i mają z tego radość.
Nie miałam na myśli tego, iż Slash gra ją identycznie. Chodziło mi jedynie o pewien sposób gry, który dla fana jego kunsztu jest "przewidywalny"
. Każdy dobry gitarzysta ma swój niepowtarzalny styl, dzięki któremu staje się rozpoznawalny. Taki własny styl ma także Slash. Znamy zatem jego emocje, technikę itd. Kiedy słyszymy "Patience" w jego wykonaniu, każda kolejna nuta staje się dla nas "oczywista", bo nagle ten utwór grany jest z feelingiem Slasha
...ok, zagmatwałam troszkę...ale mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli...
aha...w dalszym ciągu modlę się o reunion