Ok, pewnie okażę się człowiekiem zupełnie oderwanym od rzeczywistości i część z Was wyśmieje zupełnie moją koncepcję/ pomysł/ "marzenie" dotyczące Gn'R, ale nic to.
W końcu od tego jest forum, żeby dyskutować. Na dziś wiemy tylko O Coachelli, co nie przeszkadza części mediów ( i fanów ) dyskutować o trasie, nawet "dookoła świata".
Z tego, co widzę, praktycznie wszyscy zgadzają się, że 2016 będzie rokiem reformy/reunionu, a potem wszyscy rozejdą się do swoich projektów i tyle.
Bardzo prawdopodobny scenariusz? Jak najbardziej. Ale mi przyszedł do głowy trochę inny.
Jeśli w latach 90-tych Duff mógł nagrywać solowy album będąc w Gunsach, to dlaczego teraz Slash i Duff mieliby tego nie powtórzyć?
Oczywiście, jeśli zakładamy, że reunion się nie uda, to mamy dwa koncerty/ może jeszcze kilka i tyle. Miliony na koncie, fani "zadowoleni", czego chcieć więcej.
Ale ja przyjąłem bardziej optymistyczne założenie - reunion jest sukcesem, a Axl, Slash i Duff dorośli na tyle, że są w stanie współpracować.
Wtedy mielibyśmy Gunsów z Axlem, Slashem i Duffem w składzie, a jednocześnie, w momencie, gdy Gunsi nie są aktywni, Duff i Slash robiliby swoje w innych projektach.
Niemożliwe? Pewnie tak. Ale czyż taka perspektywa nie jest pociągająca przynajmniej dla części fanów z NTS?