Błagam niech ktoś zagłosuje jeszcze na Stradlina
Zagłosowałam i w sumie byłam w lekkim szoku widząc wyniki ankiety...
Nie jest wartością muzyka to jak i ile skacze na scenie, tylko co wnosi do zespołu.
Ha! Dokładnie. Uwielbiam energię na scenie, ale Izzy to Izzy i generalnie cała jego "magia" tkwi w spokoju i wycofaniu... Przy świrujących chłopakach Stradlin ze swoim zamiłowaniem do Stonesów naprawdę był perełką. Ale do rzeczy.
Fortus, bo odgrywa świetne solówki? Szczerze mówiąc moje podejście wygląda kompletnie inaczej... Jako zacięta fanka Gunsów jestem po prostu niesamowicie zżyta z TYMI pięcioma chłopakami. Z NIMI jako grupą ludzi. Jasne, że także z ich muzyką, ale przede wszystkim - powtórzę - tą konkretną piątką chłopaków. Bez nich nie byłoby muzyki.
Może to tylko moje zboczenie, ale mimo że, oczywiście (będąc melomanem), ogromnie liczy się dla mnie muzyka, jej jakość i wartość, to jednak jeszcze większe znaczenie mają uczucia, ludzie, emocje, które towarzyły jej tworzeniu. Podoba mi się Fortus, z całą pewnością jest dobrym muzykiem. Ponieważ Izzy nie wyraża chęci występowania - jak najbardziej, Richard jest w porządku. Sercem jednak jestem przy Izzym, bo to ON jest częścią zespołu, to JEGO piosenki, a Fortus dostał jedynie kawałki do nauczenia, które odgrywa być może w sposób znakomity. Co z tego, skoro nie może się z nimi utożsamić?
Nie wiem czy dobrze się wyraziłam, mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi
Ciężko mi wybrać. Doceniam Fortusa, uważam, że pasuje do tego składu i zespołu. Robi kawał dobrej roboty, co słychać na koncertach. I może tylko szkoda, że Richard nie pojawił się w okolicy, gdy Izzy odchodził w '91. Zagłosowałem na Izzy'ego tylko dlatego, że wtedy ten skład byłby jeszcze bardziej reunionowy niż jest teraz. Ale ogólnie rzecz biorąc obaj mi tu pasują.
No tak.