Ankieta

Twój faworyt z albumu "World on Fire" to:

"World on Fire"
2 (7.7%)
"Shadow Life"
2 (7.7%)
"Automatic Overdrive"
1 (3.8%)
"Wicked Stone"
1 (3.8%)
"30 Years to Life"
1 (3.8%)
"Bent to Fly"
0 (0%)
"Stone Blind"
1 (3.8%)
"Too Far Gone"
1 (3.8%)
"Beneath the Savage Sun"
5 (19.2%)
"Withered Delilah"
0 (0%)
"Battleground"
0 (0%)
"Dirty Girl"
1 (3.8%)
"Iris of the Storm"
1 (3.8%)
"Avalon"
0 (0%)
"The Dissident"
3 (11.5%)
"Safari Inn"
1 (3.8%)
"The Unholy"
6 (23.1%)

Głosów w sumie: 26

Autor Wątek: Slash - World on Fire - nasze opinie i recenzje  (Przeczytany 46281 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Kirzen

  • Paradise City
  • *****
  • Wiadomości: 734
  • Respect: +101
Odp: Slash - World on Fire - nasze opinie i recenzje
« Odpowiedź #15 dnia: Października 04, 2014, 07:50:59 am »
0

mój faworyt to 'safari inn' - nie słyszałem jeszcze slasha w tak wyważonym numerze instrumentalnym (ciekawostka - główny motyw to demo, które było na drugiej płycie z kolekcjonerskiej wersji 3płytowej albumu 'rock'n'fn'roll') - swoją drogą ciekawy jestem genezy tytułu..


Polecam posłuchać You got no right Velvetów, to jakby drugie podejście do melodii z refrenu  :D

Offline Duffinka

  • Atittude
  • ******
  • Wiadomości: 1153
  • Płeć: Kobieta
  • I'm just a dreamer - I dream my life away
  • Respect: +477
Odp: Slash - World on Fire - nasze opinie i recenzje
« Odpowiedź #16 dnia: Października 04, 2014, 10:03:10 am »
0
Bardzo krótko i na temat :) Pierwsze wrażenie po odsłuchaniu:
Podobnie jak Grzon jestem
Cytuj
rozczarowana i zadowolona jednocześnie
Bo niby można powiedzieć po jej przesłuchaniu "ale to już było" jednak z drugiej strony to solidny kawałek dobrego (bardzo dobrego) rocka, którego z wielką przyjemnością się słucha.
"Byli jak gang upadłych aniołów, którzy zstąpili na Ziemię by wskrzesić rock'n'rolla"
"Muzyka jest jedyną zmysłową przy­jem­nością poz­ba­wioną zna­mion grzechu. "

Offline Emma

  • Zasłużeni
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 3853
  • Respect: +2361
Odp: Slash - World on Fire - nasze opinie i recenzje
« Odpowiedź #17 dnia: Października 05, 2014, 08:01:14 pm »
0
Przesłuchałam. Pierwsze kilka piosenek - pozytywne zaskoczenie, bo myślałam, że będzie gorzej, a nawet dobrze mi się tego słuchało, gdy leciało w tle. Niestety, po 30 minutach zaczęłam się nudzić, a ostatnie utwory to już naprawdę musiałam się zmuszać, żeby tego nie wyłączyć... :/ Teoretycznie jest ok, niby jest dobrze, ale po kilku utworach fakt, że jest to dobry rock zaczyna tracić na znaczeniu, bo każdy kolejny utwór brzmi coraz bardziej jak poprzednie. Wokal Mylesa męczy troszkę mniej niż na AL, ale nadal to jest coś, na czym moim zdaniem Slash mocno traci. Poza tym, wydaje mi się, że dobrze by mu zrobiła zmiana zespołu. Z całym szacunkiem do Konspiratorów, ale odnoszę wrażenie, że cała ta paczka (Slash+Konspiratorzy+Myles) już po prostu wyczerpała pomysły na wspólne granie. Nadal uważam, że "Slash" to najlepszy z solowych albumów Slasha i czekam, aż wróci do tej koncepcji nagrywania płyt. "World on fire" rozczarowuje (choć mniej niż "Apocalyptic Love") i męczy, ale gdyby słuchać tych utworów w mniejszych dawkach, to może by było lepiej. Bo to dobry rock, ale brakuje trochę różnorodności. W każdym razie, raczej bym nie kupiła, zwłaszcza za cenę w jakiej obecnie figuruje na półkach sklepowych :)

Offline slasherr

  • Zasłużeni
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 3776
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1063
Odp: Slash - World on Fire - nasze opinie i recenzje
« Odpowiedź #18 dnia: Października 06, 2014, 09:13:58 am »
+5
nawet dobrze mi się tego słuchało, gdy leciało w tle.
To chyba nie powinnaś brać się za pisanie tej recenzji  :sorcerer:

Offline Emma

  • Zasłużeni
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 3853
  • Respect: +2361
Odp: Slash - World on Fire - nasze opinie i recenzje
« Odpowiedź #19 dnia: Października 06, 2014, 03:59:12 pm »
+4
Zazdroszczę życia, jeśli masz czas, żeby przez ponad godzinę nie robić nic innego tylko skupiać się tylko i wyłącznie na słuchaniu płyty. Istnieje coś takiego jak podzielność uwagi. Mogę np. pisać/rozmawiać i jednocześnie słuchać płyty - Ty tak nie potrafisz? To współczuję. Skoro tak się czepiasz to zaznaczę, że tu akurat zadziałało to na plus - gdybym miała tylko i wyłącznie skupiać się na tym <dziele>, to znudziłoby mi się po 15 minutach. Płyta nie była odtwarzana w drugim pokoju, nie odkurzałam w tym czasie dywanu zagłuszając sobie muzykę, nie oglądałam w tym czasie telewizji, nie gadałam przez telefon. Chyba sama potrafię ocenić, czy mogę napisać recenzję czy nie. Szkoda, że najwyraźniej Tobie się ona nie spodobała i koniecznie musiałeś się do czegoś przyczepić :) ale osiągnąłeś swój cel, zebrałeś 2 plusiki <3

Offline slasherr

  • Zasłużeni
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 3776
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1063
Odp: Slash - World on Fire - nasze opinie i recenzje
« Odpowiedź #20 dnia: Października 07, 2014, 11:02:47 am »
+5
o k***a :D

Offline Canis_Luna

  • Global Moderator
  • Madagascar
  • *****
  • Wiadomości: 16010
  • Płeć: Kobieta
  • Nice girls don't play rock n' roll ;)
  • Respect: +4576
Odp: Slash - World on Fire - nasze opinie i recenzje
« Odpowiedź #21 dnia: Października 07, 2014, 11:11:12 am »
+1
Serio? To znaczy, że recenzje muszą być tylko pozytywne? :P Bo no cóż, całe życie byłam przekonana, że recenzja tak jak medal ma dwie strony.
"Are you gonna bark all day, little doggy, or are you gonna bite?"



"There's no place like the jungle run by Mr. Axl Rose, and there never will

Offline Bender

  • Byli moderatorzy/newsmani
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 4420
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wchodzę luzem w mojej bluzie z logiem Guns N Roses
  • Respect: +2473
Odp: Slash - World on Fire - nasze opinie i recenzje
« Odpowiedź #22 dnia: Października 07, 2014, 11:20:24 am »
0
Emma, ty zdobyłaś 4 plusy, więc też zapunktowałaś i to w temacie o Slashu.
GN'R 11.07.12 / 20.06.17 / 09.07.18 / 20.06.22 / ...
SLASH 13.02.13 / 20.11.14 / 12.02.19 / 16.04.24
DUFF 12.06.14 / 22.08.19 / 13.10.24

Offline mafioso

  • Marketing
  • Street of dreams
  • *******
  • Wiadomości: 12096
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +2233
    • As Koncertowy
Odp: Slash - World on Fire - nasze opinie i recenzje
« Odpowiedź #23 dnia: Października 11, 2014, 04:09:33 pm »
+1
Trochę już się osłuchałem z tym nowym krążkiem Slasha i czas na jakąś opinię. Jak dla mnie to najlepsza z dotychczasowych płyt solowych Kudłatego. Jest bardziej różnorodna i przebojowa od Apocalyptic Love i bardziej spójna od Slasha z gośćmi.

Patrzę bardziej całościowo, ale postaram się napisać parę słów o każdej piosence. A i tak wszystko zweryfikują wersje live tych kawałków.

1. World On Fire - zaczyna się świetnie od "World On Fire", które chodzi mi cały czas po głowie - jest szybki przebojowy riff, a piosenka to taki typowy koncertowy wymiatacz, zapieprza cały czas do przodu aż miło. Na teledysk też miło popatrzeć  :P
2. Shadow Life - jest dla mnie taki nijaki.
3. Automatic Overdrive - kolejny szybki kawałek, fajnie buja, podoba mi się wokal Mylesa tutaj
4. Wicked Stone - pierwszy z numerów, który mnie irytuje ze względu na (nie wiem jak to dokładnie nazwać, ale dużo jest takich momentów na płycie) wielogłosowość w refrenie. Wolę samego Mylesa bez tych dośpiewek w tle. Wkurza mnie też to przedłużanie wokalu "this wiiiickeeeeeeed stoneeeee" zamiast prosto "this wicked stone"
5. 30 Years To Life - to już się pojawiło w recenzjach prasowych - zaczyna się jak "Paradise City", ale potem jest szybko i ostry riff. Ogólnie jednak trochę numer na siłę.
6. Bent To Fly - jeden z moich faworytów, piękna ballada, piękny tekst, piękna solówka.
7. Stone Blind - kolejny świetny numer, zaczyna się od mówionego wokalu, potem perkusja buduje napięcie i wchodzi Slashu. Dobry rockowy numer. Refren idealny do wykrzyczenia przez publiczność. Chcę to live w Krakowie.
8. Too Far Gone - trochę nie rozumiem zachwytów nad tą piosenką, bez rewelacji - numer jakich wiele
9. Beneath The Savage Sun - nie mogę tego rozgryźć, jest na swój sposób inspirujący - raz wolno, raz szybko, raz riff taki szybki rockowy, raz ciężki Metallikowy, dużo zmian tempa.
10. Withered Delilah - jeden z numerów, do których powracam najczęściej. Taki wakacyjny refren i ciekawy riff, z tym waleniem w werbel ? (nie znam się na instrumentach perkusyjnych)
11. Battleground - ballada, powoli budująca napięcie - fajny numer gdyby nie "lalalala" na końcu
12. Dirty Girl - taki brudny kawałek, rewelacja
13. Iris Of The Storm - znów to przeciąganie wokalu, usypiający
14. Avalon - chyba najlepszy riff na płycie, fajny rocker, znów Myles przeciąga "Avaaaaloooon"
15. The Dissident - rewelacyjny pomysł z tym countrowym intro, ja bym to dał jako otwieracz na koncertach, dobrze buja. Na minus "oooooooooooo" w refrenie - to już naprawdę nie dało się stworzyć nie ambitniejszego?
16. Safari Inn - co tu dużo gadać - fajne solo
17. The Unholy - piękny i ważny w warstwie tekstowej kawałek. Nr 2 na płycie po "Bent To Fly". Jaki z tego wniosek? Panowie Myles i Slash mają talent do ballad.

Ogólnie bym ocenił płytę na 8/10. Fajny rockowy krążek z paroma irytującymi momentami zwłaszcza jeśli chodzi o budowę refrenów (nie wokali bo mnie Mr Kennedy nie irytuje, chociaż wolę go w Alter Bridge).
Co jeszcze muszę nadrobić to wczytać się w teksty.

Offline Śpiochu

  • Global Moderator
  • One In A Million
  • *****
  • Wiadomości: 5069
  • Płeć: Mężczyzna
  • Hail to the chief!
  • Respect: +1724
Odp: Slash - World on Fire - nasze opinie i recenzje
« Odpowiedź #24 dnia: Października 13, 2014, 09:48:50 pm »
0
Minęły ponad 2 tygodnie od pierwszego przesłuchania, kilka tych przesłuchań było, więc już czuję się na siłach aby ocenić całość materiału zawartego na World On Fire. I chyba podzielę zdanie większości, która ocenia album jako dobry, solidny kawał tego, czego się można było po Slashu spodziewać. Czy będzie to coś, o czym będziemy pamiętali za 15/20 lat? Raczej wątpię, żeby ktoś sięgał po ten album po tak długim czasie... No chyba, że z nostalgią, bo pierwszy raz całował się przy Battlegroundzie czy uprawiał seks przy Automatic Overdrive... ale zaraz... przecież raczej nikt tego nie będzie robił... :P

Cała płyta dość żwawo przeleciała mi przez słuchawki; te 77 minut nie męczy, ale wymaga od słuchacza skupienia, które nie jest niestety możliwe i osiągalne. To dlatego już podczas mojego drugiego razu zrobiłem z tą płytą to co polecam każdemu: wybrałem opcję SHUFFLE.

Kiedy podchodzę do World on Fire jako do zgranej całości, jestem przerażony powtarzalnością całego wydawnictwa. Inaczej jest zaś, kiedy te 17 utworów wrzucimy do jednego katalogu z muzyką z wcześniejszych wydawnictw kudłacza "noga" Majlsa i Spiskowców. Wtedy wychodzą nam do głowy perełki, takie jak Automatic Overdrive, Safari Inn czy Bent To Fly.

Jedyne porównania jakie przy okazji wydania World on Fire mają prawo istnieć, to jej bezpośrednia poprzedniczka. Dla mnie osobiście w tej potyczce trzecie solowe dzieło Slasha przegrywa i to, po zastanowieniu oczywiście, dość mocno. Przede wszystkim Apocalyptic Love było dziełem dwóch gitarzystów, nie wszystkie zagrywki na albumie były autorstwa kudłatego, a Majls wprowadził do muzyki swoje specyficzne riff i zagrywki. Tam bardzo rzadko zdarzała się sytuacja, w której gitara rytmiczna wygrywała by proste akordy - zawsze był pomysł jak rozwiązać to inaczej. Przy tym albumie Frank Sidoris będzie miał o wiele mniej roboty na koncertach. Właściwie mój największy zarzut a propos World on Fire to całkowity brak słyszalności drugiej gitary. Muzyka nie jest rozbita idealnie na dwa kanały, a przez to szlag trafia poczucie obcowania z całym, na żywo grającym zespołem. Ideałem tutaj zawsze będą dla mnie duety Slasha i Izzy'm, gdzie np. Mama Kin z Liesa to idealny tester działania zestawu stereo w każdym nowo kupowanym przeze mnie sprzęcie audio.

...czyli jednym słowem brakuje mi Majlsa, który bardziej zaborczo kładzie łapska na muzyce serwowanej przez Slasha.

Z WOF jest tak jak myślałem, że będzie jeszcze przed premierą: z całej gamy takich samych utwór wybrałem kilka takich, które będą ze mną dłużej. Reszta będzie mi się gdzieś tam pałętała po playlistach...

....a teraz kilka słów o każdym utworze...

1. World On Fire - nie lubię słuchać albumu, kiedy tak bardzo znam już pierwszy singiel. Nie mogę przez to ocenić wartości tego kawałka bo zawsze wydaje się lepszy, czyli bardziej mi znany. Tutaj jednak mogę chyba po prostu powiedzieć, że to ZA***STY niosący utwór. Aż się chce komuś dać w pysk :P Refren czasem sobie śpiewam w robocie do kompa, bez powodu.
2. Shadow Life - eee.... taki sztampowy, mało wnoszący utwór. Równie dobrze mogłoby go nie być.
3. Automatic Overdrive - to samo, co w przypadku utworu tytułowego. Szybko, intensywnie, riff-bajka wbija się w czaszkę i nie chce wyjść. Mój faworyt.
4. Wicked Stone - po prostu przekombinowany. Utwór zrobiony na modłę Rocket Queen i niestety słychać to od pierwszych dźwięków. Aż czekałem na zmianę tempa pod koniec, bo wtedy nadałbym mu nową nazwę: "odgrzewany kotlet". Po kilku przesłuchaniach zyskuje, z całego tego burdelu wyłania się sympatyczny riff, więc jest lepiej. Ale nasze pierwsze spotkanie nie było przyjemne...
5. 30 Years to Life - na początku, jak czytałem, że to jeden z ulubionych utworów Slasha na całej płycie to aż mi się wierzyć nie chciało, że nie ma tam nic lepszego. Ale potem... riff przewodni to znak rozpoznawczy Slasha, którym dość często atakuje nas na swoich albumach. Ja nazywam to sydromem SCOMa i zaliczam do niego także: Iris of The Storm, Anastazję czy też Superhuman (VR). Mam wrażenie, że można by trochę polepszyć refren... ale z drugiej strony i tak sobie go nucę z uśmiechem na ustach. Kawałek aż się prosi o stosowną drugą gitarę w lewym uchu...
6. Bent To Fly - nic nowego, to wszystko już było z miliard razy. A jednak wystarczy wrzucić ładną melodię i Śpiocha Majls kupił... :P
7. Stone Blind - ten kawałek to znowu najmniej zapamiętywalny utwór na płycie. Właściwie to dalej nie pamiętam w całości. Człowiek co się już z nim osłuchał doceni jednak jego... no właśnie... dobra niech będzie że mi pasi refren.
8. Too Far Gone - EJ NO! ZAJEBISTE INTRO! i w zasadzie na tym się skończyły moje podniety
9. Beneath The Savage Sun - nie kupuję tego. Ni to hardrockowe, ni to melodyjne, zdecydowanie bardzo mało pasuje mi ten utwór. Te slide'y niby przypominają klasyk z pierwszego Snakepita ale to jakby jego daleki kuzyn z Tanzanii przyjechał i przewrócił się na pysk przekraczając nasz próg. Panowie, więcej konsekwencji: jeśli zaczynacie kawałek tak ciężko, to fajnie by było gdyby Majls nie robił sobie z tego piosnki o Dupie Maryni. Zdecydowanie jednak kawałek wyróżnia się tym, że ma najciekawszy bridge na całym albumie. Chodzi mi oczywiście o ten wolny pochód Todda...
10. Withered Delilah - nigdy chyba tego nie wypowiem dobrze. Podobnie do Automatic Overdrive. Ale słabiej. W klimacie WOFa się mieści :P
11. Battleground - spodziewałem się kokosów, potem ludzie wszędzie pisali, że nie ma się co spodziewać tych kokosów, więc jak przesłuchałem to nie wiedziałem co powiedzieć. Do epickości temu daleko. Samo wstawienie 'lalallala" nie wystarczy, żeby kawałek stał się hitem płyty. Jest oczywiście sympatycznie i przy okazji zalatuje aż nadto Oasis! Autentycznie mam wrażenie, że to odrzut z ostatniej płyty braci Gallagherów...
12. Dirty Girl - fajny, zwarty kawałek; fajny zwarty wstęp; fajny, zwarty refren. Znajdziecie mi powód dlaczego miałbym tego nie słuchać na maksa na autostradzie :P?
13. Iris of The Storm - kluski z mięsem... choć jest coś magicznego w zwrotkach, ten czysty wokal Majlsa i czysta gitara Slasha sprawiają, że chciałbym aby ten utwór został przearanżowany na balladę. Wyszedłby na tym z pewnością lepiej...
14. Avalon - jak pierwszy raz słuchałem WOFa to w tym miejscu powiedziałem: to już było. I do dziś jest mi ciężko przebrnąć przez chociażby połowę tego kawałka.
15. The Dissident - wstęp miodzio, jednak zupełnie to nie pasuje do całości albumu. I znowu... konsekwencja Panowie! kawałek sympatycznie buja, kolejny świetny refren Majlsa.
16. Safari Inn - piękna, choć bardzo prosta zagrywka. Podoba mi się to jak z takiej pierdoły Slashu zrobił taki brylancik. Niby nic specjalne ale mnie chwyta za serce. Może dlatego, że tęsknię za Slashem, który na swoich barkach dźwigał cały koncert a solówki trwały po 15 minut...
17. The Unholy - mało jest w tym kawałku urzekających mnie rzeczy... dlatego podniecać się nie będę.

Ogółem:
Uwielbiam tego gościa, jego klasyczne podejście do muzyki. Majls daje temu bandowi piękne melodie. Czego tu więcej chcieć? No właśnie, ja bym chciał kroku w przód. Konwencja tego zespołu się wyczerpuje, czas ruszyć dalej i zająć się czymś nowym... A o jakość się nie ma co martwić :]
...jeśli powyższy komentarz wydaje Ci się zbyt poważny, to zmień zdanie.
GNR
Warszawa 15.07.06, Praga 27.09.10, Rybnik 11.07.12, Gdańsk 20.06.17
Slash
13.02.13, 12.02.19, 16.04.24

Offline Undercover

  • Knockin On Heavens Door
  • ****
  • Wiadomości: 435
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +44
Odp: Slash - World on Fire - nasze opinie i recenzje
« Odpowiedź #25 dnia: Października 15, 2014, 08:33:25 am »
+2
Kupiłem z szacunku dla artysty, przesłuchałem raz i płyta poszła w odstawkę tak jak Apocalyptic Love.
Nigdy się nie przekonam do wokalu Pana Mylesa.

Offline shiris

  • Paradise City
  • *****
  • Wiadomości: 982
  • Płeć: Kobieta
  • Respect: +180
Odp: Slash - World on Fire - nasze opinie i recenzje
« Odpowiedź #26 dnia: Października 18, 2014, 11:41:49 am »
0
Przede wszystkim Apocalyptic Love było dziełem dwóch gitarzystów, nie wszystkie zagrywki na albumie były autorstwa kudłatego, a Majls wprowadził do muzyki swoje specyficzne riff i zagrywki. Ideałem tutaj zawsze będą dla mnie duety Slasha i Izzy'm, gdzie np. Mama Kin z Liesa to idealny tester działania zestawu stereo w każdym nowo kupowanym przeze mnie sprzęcie audio.
Śpiochu zgadzam się z tobą, że fajnie jest, jak są dwie gitary nagrywane przez kogoś innego, Slash nigdy nie był rytmicznym i pewnie z tego powodu, tak to wyszło. Ideałem tutaj zawsze i niezmiennie dla mnie będą Phil Collen i Steve Clark. Chyba znowu się narażę, ale uważam, że takiego zgrania, nie mieli nawet Izzy i Slash.
« Ostatnia zmiana: Października 18, 2014, 01:03:33 pm wysłana przez shiris »
Muzyka to całe moje życie.

 

Slash i Konspiratorzy w Mexico City, Meksyk 03.05.2019 ( Domination Festival)

Zaczęty przez Zqyx

Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 1585
Ostatnia wiadomość Maja 02, 2019, 06:15:34 pm
wysłana przez Zqyx