Sęk w tym,że za nic nie nazywa się innego człowieka rakiem,którego należy wyciąć,nie mówi się " it's in my ass,that's where Slash is" ,a takie zdania padły,więc jednak musiało dojść do pewnych wydarzeń,które zabolały Axla na tyle,że w ten sposób się zachował. To,czy jego reakcja była współmierna do zachowania Slasha to inna kwestia. Jestem ciekaw,czy po tylu latach dalej wiedzą,co tak naprawdę ich poróżniło. I czy ma to jakiekolwiek znaczenie.
Odniosę się jeszcze do opinii na temat umiejętności Stevena. Nie mam zbyt dobrego słuchu,nie mam pojęcia o grze na perkusji,ale gdy słucham AFD słyszę tam pałkera grającego całym sobą,kogoś,kto nie pinkoli bez sensu,tylko wie,w co i kiedy uderzyć,żeby dobrze brzmiało. Nie wszystko na debiucie Gunsów brzmi dokładnie tak,jak chcial Adler,ale zmiany dotknęły brzmienie wszystkich,włącznie z wokalem. Nie wiem,czy Steven sam komponował,być może grał to,co zarządził najwybitniejszy pałker świata Axl Rose ( wybaczcie,nie mogłem się powstrzymać )
,ale i tak wywiązywał się ze swojego zadania bardzo dobrze
Tęsknię za taką perkusją w Gn'R.
Kasę w przypadku reunionu dostaliby wszyscy,fakt,że Stevenowi,który z różnych względów ma jej pewnie stosunkowo mało,przydałaby się bardzo,to jeszcze nie powód,żeby sądzić,że jego głównym motywem jest kasa. Bo gdyby o to mu chodziło,to mógłby do końca życia żyć z tantiemów z czasów Gn'R,bo przecież AFD wciąż jest cenioną płytą.
Zresztą na ciekawą rzecz zwrócił Steven uwagę na swoim twitterze. Minęło tyle lat,a piosenki z AFD są wciąż grywane w radiu. Jestem ciekaw,czy za 20,25 lat spotka to piosenki nagrane przez Gunsów obecnie... Niezależnie od tego,jak będzie Steven ma już swoje miejsce w historii rocka. Mógłby być beznadziejnym kompozytorem,fatalnym perkusistą,ale i tak odniósł w życiu większy sukces niż 95 % wyzłośliwiających się nad nim na forach fanów