Steven Adler udzielił krótkiego wywiadu dla dziennika "The Jewish Chronicle", w którym poruszył m.in. kilka wątków ze swojej autobiografii zatytułowanej "My Appetite For Destruction: Sex & Drugs & Guns N' Roses".
Perkusista Adler's Apetite stwierdził, że "zawsze wiedział, że odniesie sukces. I nigdy nie miałem wątpliwości, że będziemy wielcy. Nie spodziewałem się jednak wyrzucenia z zespołu. Brałem narkotyki tak samo jak reszta zespołu. Branie dragów to było coś co chciałem robić w tamtym czasie".
Adler dodaje: "Pisanie książki było dla mnie emocjonalnie, psychicznie, mentalnie i duchowo oczyszczające. Musiałem przelać całe swoje życie na papier. Na początku książki opowiadam o wizytach w nocnych klubach jako nastolatek i seksualnym wykorzystywaniu przez starszych mężczyzn. Myślałem, że gdy upublicznię te fakty ludzie będą o mnie źle myśleć. A było całkowicie odwrotnie. Poczułem jakby kamień spadł mi z serca. Teraz wszystkie komplikacje są już za mną i z optymizmem patrzę w przyszłość."
Perkusista rozprawił się też z relacjami rodzinnymi - "Jak każda młoda osoba robisz to co każe Ci rodzina. Moja babcia była bardzo duchowa i sądziła, że robienie wszystkich tych Żydowskich obrzędów było dla mnie istotne. Wtedy nie było dla mnie ważne, ale ona była starsza i mądrzejsza. Zmarła 15 lat temu, ale w tej chwili jest moim aniołem." Przypomnijmy, że babcia Adlera była Żydówką urodzoną w przedwojennej Warszawie.
(http://i693.photobucket.com/albums/vv291/luv2smile007/Cover%20Photo/StevenAdler.jpg)
Adler tradycyjnie już musiał odpowiadać na pytania zahaczające o okres działalności w Guns N' Roses. "Dlaczego odnieśliśmy taki sukces ? Bo było nas pięciu i mieliśmy coś specjalnego w sobie. Mieliśmy więź między nami. I nieważne ile kłamstw powstało przez te wszystkie lata na nasz temat - jest jedna rzecz, której Axl i jego prawnicy nie zabiorą - byliśmy jak pięciu braci, którzy osiągnęli cel, który postawili sobie jako nastolatkowie. A co robią bracia najczęściej ? Kłócą się ze sobą ! Nie nienawidzę ich teraz. Moje rany się zagoiły. Dla mnie to wstyd, że Axl i Slash ze sobą nie rozmawiają. Każdy upływający dzień, w którym ze sobą nie rozmawiają to dzień, w którym nie powstaje nic magicznego w sensie muzycznym. Nawet jeśli mielibyśmy zagrać jedną trasę, nagrać jedną płytę, albo tylko jedną piosenkę - jedno jest pewne - Bogowie chcą to usłyszeć !"
Jeśli chodzi o starania Adlera o reunion bębniarz odpowiedział: "To są konkretne pieniądze do zarobienia. Ta cała operacja jest warta miliardy dolarów. Wszystko co musimy zrobić to wyjść na jedną scenę i grać przez 90 minut. Wszystko co chcę zrobić to doprowadzić do końca to co zacząłem" - kończy swoją wypowiedź o staraniach do porwócenia Gunsów na scenę w składzie z czasów płyty "Apetite For Destruction".
Więcej wypowiedzi Adlera znajdziecie pod tym linkiem. (http://www.thejc.com/arts/arts-features/45358/guns-n-roses-it-was-more-welcome-jungle)