Śmierć Eddie’ego Van Halena wywołała wielkie poruszenie w muzycznym świecie.
Slasha wiadomość o niej zastała na przedmieściach Chicago, w fabryce Jersey Jack Pinball w Elk Grove Village, gdzie muzyk był zajęty promowaniem flippera „Not In This Lifetime”.
„W czasie mojego pobytu tutaj dostałem z milion wiadomości”, powiedział gitarzysta Guns N’ Roses w rozmowie z dziennikarzem
Forbesa. „Zostawiłem mój telefon w biurze, żeby spokojnie przysiąść nad projektem. Kiedy znowu po niego sięgnąłem, czekała na mnie masa wiadomości. To był dla mnie wstrząs. Znałem [Eddie’ego] od dawna, sporo nas łączyło. Mamy też wielu wspólnych przyjaciół i wiem, że oni są zdruzgotani. Brak mi słów”.
„To jedna z tych rzeczy, która odbije się na całym muzycznym środowisku. Poza nim zresztą również, ale na nas, którzy gramy rock and rolla, odbije się szczególnie mocno. Jestem w szoku”, dodał Slash.
W roku 2007 Velvet Revolver wprowadzili Van Halen do Rock And Roll Hall Of Fame.
„Eddie Van Halen jest muzycznym geniuszem i innowatorem”, powiedział wówczas Slash. „Kimś w rodzaju boga zarówno dla fanów, jak i dla innych muzyków”.
Edward Van Halen zmarł wskutek choroby nowotworowej. Miał 65 lat.
Źródło