Były takie czasy, że Slash nie odróżniał gitary basowej od klasycznej.
Muzyk Guns N’ Roses mówił o tym ostatnio w wywiadzie dla „The Marshall Podcast”.
„Jako młody chłopak zacząłem pobierać lekcje w szkole muzycznej nieopodal domu”, powiedział. „Początkowo chciałem nauczyć się grać na gitarze basowej. To Steven Adler przekonał mnie do gitary klasycznej”.
„Jakiś czas później poszedłem do szkoły. Tam spotkałem się z nauczycielem, który zapytał: ‘Masz instrument?’. Zaprzeczyłem. Potem usiedliśmy i zaczęliśmy gadać. Nauczyciel grał jakiś kawałek z płyty Cream. W pewnym momencie powiedziałem mu: ‘Właśnie to chcę robić!’. A on odparł: ‘Ale to nie jest gitara basowa, to gitara prowadząca’. Byłem wtedy tak mało obeznany z tematem, że nie miałem pojęcia, na czym polega różnica. Potem kupiłem sobie gitarę i od tamtej pory gram”.
Nabywszy instrument, Slash wrócił do nauczyciela, który zaczął wpajać mu podstawy.
„Przypominało to lekcje gry na pianinie, których matka udzielała mi, kiedy miałem dziesięć lat, i których szczerze nienawidziłem”.
Chcąc zachęcić krnąbrnego ucznia, nauczyciel obiecał mu, że kiedy przyswoi sobie podstawy, nauczy go piosenek ukochanych zespołów.
„Poznałem podstawy, a potem on pokazał mi, jak się gra kawałek, który wtedy mi się podobał. Zdaje się, że to było ‘Tangerine’ Led Zeppelin. Puścił płytę, wysłuchaliśmy piosenki, nauczyłem się jej… a potem robiłem to samo z innymi numerami. Po jakimś czasie rzuciłem lekcje i zacząłem uczyć się na własną rękę. Jestem jednak wdzięczny mojemu nauczycielowi. Ma na imię Robert. Dzięki niemu przyswoiłem sobie wiele rzeczy, które są mi potrzebne do dziś”.
Źródło