no i odpowiedzial (w skrocie) ze nie czuje potrzeby zeby tworzyc piosenki z dlugimi solami, bo to bywa nudne,
i ze sama piosenka jest wazniejsza
Wooooooooooooooooooooow, ale odkrycie...Trzebabyło wywiadu w którym powie to czarno na białym ale ja mu i tak nie wierzę, to na pewno Scott swoją tyranią zabrania mu grać solówki...
Slashowi się po prostu gusta zmieniły i tak jak Ella napisała nie chce się wychylać przed orkiestrę, zresztą widać to od samego początku VR...
oj tak, czciciele Axl`a potrzebowali olśnienia w postaci wywiadu, aby dojść do wniosku, że Scott to nie tyran i w sumie pozwoliłby Slashowi sobie od czasu do czasu pobrzdąkać, tyle że Hudson się do tego nie garnie
...
...i tak możemy w kółko ironizować...
ja nie rozumiem jednej rzeczy...jestem zafascynowana od 14 lat grą Slasha i znam niemalże każde jego solo na pamięć...od momentu powstania VR nie mogę patrzeć na to jak marnuje swoje umiejętności...dziwi mnie zatem, że osoby, które rzekomo podobnie jak ja cenią jego twórczość, przechodzą nad tym faktem ot tak po prostu do porządku dziennego...irytuje mnie, że takiej klasy gitarzysta spoczął na laurach i zabił w sobie wszelki polot, kreatywność i wrażliwość muzyczną...nie jest to bynajmniej zarzut pod adresem Velvetów ani Weilanda, to po prostu moja opinia odnosząca się do samego Slasha, który obudził we mnie niesamowite rozczarowanie...być może usuwanie się w cień jest dla niego najlepszą ( w domyśle najwygodniejszą ) opcją, ale ja będąc od lat entuzjastką jego gry nie muszę tego pochwalać...nie jesteście spragnieni Slasha, jakiego słyszeliśmy chociażby na płytach SS ? jak można przyklaskiwać temu wszystkiemu? przecież patrząc na technikę jego gry i koncerty z Velvetami dostrzec można jedynie regres...mnie to boli, drażni, denerwuje...a wiecie dlaczego ? bo to za sprawą tego gościa zwróciłam uwagę na Guns N` Roses... i śmieszne jest to, że innym tak łatwo zaakceptować stopniową degradacje kunsztu takiego muzyka !
musiałam wreszcie odnieść sie do tego tematu...