(https://i.ytimg.com/vi/QqIVdJC6xNw/hqdefault.jpg)
Richard Fortus udzielił niedawno Honky Tonk wywiadu, w którym opowiedział o swojej przygodzie z muzyką, Guns N’ Roses oraz trasie „Not In This Lifetime”.
Muzyczne początki
Muzyką zacząłem interesować się bardzo wcześnie. Miałem wtedy około 4 lat.
Pamiętam, że babcia podarowała mi zestaw perkusyjny dla dzieci, co zresztą niezbyt ucieszyło mojego ojca.
Ale tak naprawdę moja przygoda z muzyką zaczęła się od skrzypiec. Miałem wtedy 5 lat. Na skrzypcach grałem przez cały okres szkolny.
Gitara zawsze była w moim domu, ale nie zainteresowałem się nią od razu. Stało się tak głównie dlatego, że czułem się… onieśmielony. Gitara jest większa niż skrzypce i ma sześć strun, a nie cztery, przez co wydawała mi się zbyt duża, zbyt szeroka. Zabrałem się za nią, dopiero kiedy miałem 12 lat.
Jako siedmio-, ośmiolatek zacząłem słuchać Beatlesów, Stonesów i innych zespołów, które były wtedy popularne – jak Aerosmith, Kiss, Queen.
Słuchałem kaset z kolekcji mojej ciotki, która była bardzo religijną osobą. Wtedy narodziła się moja muzyczna pasja.
Wszechstronny gitarzysta
Myślę, że moje muzyczne zainteresowania są szerokie.
To, czego słucham, to, co mam w telefonie czy komputerze, jest bardzo zróżnicowane. Nigdy nie słuchałem tylko jednego rodzaju muzyki. Dlatego bycie muzykiem sesyjnym, granie w różnego typu projektach, nie wyłączając muzyki filmowej czy komercyjnej, było dla mnie czymś wspaniałym i bardzo ekscytującym. Dzięki temu mogłem nauczyć się czegoś o wielu rodzajach muzyki. Poza tym uwielbiam wyzwania, uwielbiam mierzyć się z klasykami.
Kompozytor
Kiedyś byłem w Nowym Jorku muzykiem sesyjnym. Nagrywałem materiał dla telewizji. Któregoś dnia zapytano mnie, czy nie chciałbym sam czegoś skomponować. Zacząłem to robić, miałem nawet własne studio i to mnie wciągnęło. Skomponowałem sporo kawałków dla telewizji, filmów, gier komputerowych. To wszystko było bardzo naturalne.
W tamtym czasie nawiązałem współpracę z Activision. Tworzenie muzyki do gier komputerowych bardzo mi się podobało. Współpraca z producentami gier jest znacznie łatwiejsza od współpracy z ludźmi Hollywood, bo oni nie są wybredni, a poza tym zostawiają muzykowi sporo swobody. Producenci filmowi zazwyczaj dokładnie wiedzą, czego chcą, i mają jasność co do tego, jaka ich zdaniem powinna być muzyka. To często rodzi napięcie, sprawia, że muzyk czuje się pod presją. Tworzenie muzyki do gier komputerowych jest znacznie prostsze i daje większe pole do popisu.
Guns N’ Roses
Gram w zespole od 14, 15 lat. Kiedy zaczęły się przygotowania do aktualnej trasy, wiedzieliśmy, jak ważne jest to przedsięwzięcie. To naprawdę wielka, historyczna rzecz. Wiedzieliśmy, że musimy zrobić wszystko najlepiej, jak tylko potrafimy. Ćwiczyliśmy bardzo dużo, więcej, niż kiedykolwiek wcześniej, ponieważ byliśmy świadomi znaczenia i wagi tej trasy. Wiedzieliśmy, że musimy wypaść wspaniale, bo oczy całego świata były na nas zwrócone. To było świetne, naprawdę fantastyczne, lepsze niż mógłbym pragnąć w najdzikszych marzeniach. Nigdy nie sądziłem, że będzie tak rewelacyjnie, że fani zareagują tak entuzjastycznie. To, że mogę brać w tym udział, traktuję jako wielki zaszczyt.
Axl jest bardzo lojalny. I naprawdę hojny. Atmosfera w zespole jest wspaniała, najlepsza od czasów, kiedy wszedłem do GN’R. A przecież w Guns N’ Roses grało kilku moich przyjaciół – Tommy, Dizzy, Robin… Oni są moimi dobrymi przyjaciółmi. Ale teraz atmosfera jest lepsza niż kiedykolwiek.
Przesłuchanie do Guns N’ Roses
Byłem właśnie w trasie w Europie, kiedy Tommy zadzwonił do mnie i zapytał, czy nie stawiłbym się na przesłuchaniu. Miałem akurat trzy dni wolnego, więc poleciałem do Los Angeles i pojechałem prosto na przesłuchanie. Axl tam był. Słuchaliśmy razem muzyki i rozmawiali.
Potem wróciłem na lotnisko i miał miejsce zabawny epizod. Kiedy czekałem na samolot, jakiś mężczyzna podszedł do mnie i zagadnął: „Przepraszam, czy pan jest tym, kim myślę?”. Odpowiedziałem: „Prawdopodobnie nie”, a wtedy on zapytał: „Czy nie jest pan czasem Izzym Stradlinem?”. To było niesamowite. Nigdy wcześniej nikt mi czegoś takiego nie powiedział; dopiero ten facet, i to w takim momencie. Pomyślałem, że to niewiarygodne, taki zbieg okoliczności…
Mój pierwszy koncert z Gunsami odbył się w Osace, w Japonii. Stadion, na którym występowaliśmy, pękał w szwach. Pamiętam, że kiedy graliśmy „November Rain”, niebo otworzyło się i zaczęło lać jak z cebra. Spojrzałem na Tommiego, popatrzyliśmy na siebie. Wydawało nam się, że to jakiś żart. Jakby ktoś wylewał na nas wodę…
Źródło:
http://www.alternativenation.net/guns-n-roses-member-talks-overwhelming-tour-axl-likes-people-back/ (http://www.alternativenation.net/guns-n-roses-member-talks-overwhelming-tour-axl-likes-people-back/)
http://www.blabbermouth.net/news/richard-fortus-being-part-of-guns-n-roses-not-in-this-lifetime-tour-is-beyond-my-wildest-dreams/ (http://www.blabbermouth.net/news/richard-fortus-being-part-of-guns-n-roses-not-in-this-lifetime-tour-is-beyond-my-wildest-dreams/)
Newsa podesłał @Lapny
! No longer available (http://www.youtube.com/watch?v=AkNV0Vss8UY#)