Legendarny frontman zespołu Guns N’ Roses wyjaśnia, dlaczego oryginalny skład nigdy nie powróci i podpowiada kiedy możemy się spodziewać następcy Chinese Democracy.
Twierdzi, że Slash chciał koncertować aby go przewyższyć i przyznaje, że nie jest typem punktualnej osoby. Cameron Adams przeprowadził ten wywiad za pośrednictwem poczty elektronicznej.
Szczęśliwego Nowego Roku! W tamtym roku po raz pierwszy zagraliście w Indiach. Musi być niewiele miejsc, w których nie występowało Guns N’ Roses. Miałeś okazję zobaczyć zabytki?Szczęśliwego Nowego Roku!
Zawsze czekamy na granie w nowych miejscach. Afryka zawsze była celem. [przyp. Wagona – albo ja źle tłumaczę, albo Axl nie zna się na geografii… Chyba, że mówiąc o Afryce nie ma na myśli Indii.]
Zdecydowanie nie zobaczyłem tylu zabytków ile chciałem, ale dobrze się tam bawiłem i podobało mi się. Mamy nadzieję wrócić i zagrać więcej koncertów tak szybko jak będziemy mogli.
Czy te australijskie koncerty będą przedłużeniem trasy Appetite For Democracy? Czy będzie to coś innego?Damy Wam znać!
Trasa ta zaznacza 25-ciolecie Appetite For Destruction, co jest czymś z czego można być dumnym. Musieliście zauważać to, że każdego roku nowi słuchacze odkrywają tę płytę.
Szczęśliwych Nowych Uszu! [przyp. Wagona – Bez sensu. Taa. Żart jest śmieszny tylko w wersji anglojęzycznej bo polega na grze słów. Nowi słuchacze są określeni jako „new ears”. Axl zrobił z tego „Happy New Ears!” (oczywiste nawiązanie do „Happy New Year” i rozpoczęcia wywiadu)] Tak, byliśmy bardzo szczęśliwi z tego powodu. Zaskakujące i równie satysfakcjonujące było to jak wielu fanów cieszyło się i śpiewało nasz nowszy materiał.
Wielu fanów miało nadzieję na ponowne wydanie Appetite z okazji 25-ciolecia. Było to kiedykolwiek w planach?Nie miałbym nic przeciwko zremasterowaniu tego kiedyś.
Czy pozostało coś z sesji nagraniowych Appetite co mogłoby ujrzeć światło dzienne?Nie mam pewności ale warto byłoby spojrzeć. Nie ma tam nowych i innych piosenek ale może kilka wersji rzeczy, które uznaliśmy za nietrzymające poziom, aczkolwiek większość z nich pojawiły się jako bootlegi.
Czy możemy spodziewać się nowej muzyki od GN’R w 2013 roku?Mogę dać Ci odpowiedź: zdecydowane może.
Wasz set jest dobrym mixem klasyki, coverów i materiału z ChD. Wydajecie się być zespołem, który grając nowe piosenki, nie zapomina o hitach.Staramy się. Cieszymy się graniem prawie całego materiału. To pomaga. Nie ma tak, że ktoś w zespole mówi: „Boże, nienawidzę tej piosenki.”.
Twój błyskotliwy list otwarty odrzucający wprowadzenie Ciebie do Rock and Roll Hall Of Fame wróżył przykre następstwa Twojej decyzji. Tak było?Zaskakująco nie, nie było i dziękuję.
Nie wyglądasz na kogoś kto obserwuje Facebooka, Twittera lub YouTube. Czy jakieś komentarze fanów lub mediów docierają do Ciebie? Co sądzisz o serwisach społecznościowych?Nie jestem bezpośrednio aż tak zaangażowany w serwisy społecznościowe, aczkolwiek używamy tego w GN’R. Napiszę post to tu, to tam. Pokazuję lub wypowiadam się o tym, o czym ludzie myślą, że może mnie interesować. Podoba mi się to, że fani mogą być na bieżąco i mieć kontakt ze sobą.
Odnośnie social medii, nie potrafię zrozumieć co przejawia brak zainteresowania kwestią prywatności przez publikowanie całego życia w Internecie tak, że każdy ma do tego dostęp… Ale to inni, nie ja, więc mnie to nie obchodzi.
Jednak gdy tak wielu dokonuje podobnych wyborów dotyczących ich prywatności zaczyna się to stawać normą. Z tej racji firmy wykorzystują czyjś brak zaangażowania w social media do marginalizowania lub stereotypowania i napiętnowania lub używania jako podstawę do nie zatrudnienia takiej osoby. Uważam to za bardzo niesprawiedliwe i wydaje mi się to nieco Orwellowskie [przyp. Wagona za wskazówką Gimliego – "Brak tchu" o powszechnej inwigilacji i systemie, w którym ludzie są pozbawiani prywatności].
Wielu ludzi docenia to, że jesteś wierny swoim przekonaniom i nie robisz niczego aby przypodobać się innym. Musiałeś odnotować precedens dla członków innych zespołów, którzy powracają zjednoczeni w celu zarobienia sporej gotówki lub prestiżu. Niezbyt dobra motywacja.Zaskakująca ilość wsparcia sprawia, że czuję się dobrze, tak jak powiedziałem, czuję ulgę.
W odniesieniu do innych zespołów, to co robi dana osoba lub zespół oznacza tylko to jakiego wyboru dokonali z jakichś powodów. Ja, tak jak każdy, mogę mieć swoje zdanie na temat tych wyborów ale ostatecznie to nie moje życie i nie mój zespół i to jak wpływa to na moje życie jest bez znaczenia. Co do pieniędzy i prestiżu, jeśli ma się okazję do zarobienia pieniędzy i/lub podnieść swoją pozycję lub zmienić miejsce w życiu, wtedy może być wiele do rozważenia jak odpowiedzialności, cele i zadania itp. Wszyscy dokonujemy wyborów, radzimy sobie z naszym poczuciem priorytetów, zasad, etyki, moralności, dokonywaniem kompromisów… albo nie! Ha!
Ciekawą kwestią, która została podniesiona jest "romantyczna" idea reunionu oryginalnego składu. Bez względu na powód nie pracują już dłużej razem. Billy Corgan mówił o „porno fantazji”, którą mieli fani Pumpkins na myśl o koncertowaniu oryginalnego składu ich ulubionego zespołu, mimo że ciągle mówił, że to się nigdy nie wydarzy. Jakie są Twoje przemyślenia na ten temat?Rozumiem romantyczne rzeczy, pragnienie, fantazje. Osobiście nie chciałem reunionu innych zespołów, ani cieszyłem się kiedy to robiły. Dla mnie generalnie wydawało się, że czegoś brakuje.
Ale Gunsi to moje życie, nie kogoś innego. Dla mnie nie było możliwości na jakikolwiek reunion bez względu na pieniądze, bez narażania tego co czuję, że jest dobre i okpienia interesów niemal wszystkich, których zaangażowałem w obóz GN’R (w tym mnie). Ludzie zainwestowali kawał życia w to co robimy. Ciężko pracowaliśmy na to co mamy tutaj teraz i będziemy to kontynuować. Wiem przez co przechodziłem. Wiem przez co ja i każdy z nas przeszliśmy. Nie chciałbym do tego wracać lub przeżywać od nowa. Życie jest za krótkie.
Czy oglądałeś w końcu show Hall of Fame z ciekawości?Nie.
Twoje blogi pokazują jak świetnie radzisz sobie ze słowem pisanym. Masz chęć napisania autobiografii? Prawdopodobnie miałeś jakieś oferty?Dzięki. Spisałem kilka rzeczy i były oferty ale to nie jest to czym w tym momencie jestem zainteresowany.
Jesteś jedynym członkiem oryginalnego składu Guns N’ Roses, który nie spisał swoich wspomnień. Czytałeś któreś z nich lub czy ktoś się z tobą konsultował w sprawie spisanych wydarzeń, w których brałeś udział?Czytałem Slasha, aby mieć pojecie czemu mogę stawić czoła. Innych nie czytałem. I nie, nie konsultowałem niczego z nikim.
W tych książkach znajduje się masa interesujących anegdot, ale jakie są twoje wspomnienia związane z udziałem Paula Stanleya w próbach przy produkcji Appetite?Paul niestety został przyprowadzony dla zabawy, bez rzeczywistego zamiaru pracowania z nim, ale Steven mógł go spotkać.
Książki obejmują Twoje spóźnienia. Nawet byli członkowie zespołu nie mają pewności czym były one spowodowane. Jakieś wskazówki?Ok. To jest odpowiedź wielokrotnego wyboru.
Odpowiedź 1. Czy naprawdę musimy tam iść?
Odpowiedź 2. Bez komentarza.
Lub…
Odpowiedź 3. Odpowiadając chciałbym powiedzieć, że nie mam zamiaru i chęci docinać nikomu ze starego zespołu czy komukolwiek z naszych składów. Mówię to, ponieważ odpowiadając zgodnie z faktami i szczerze, każdy różnie może to odebrać. Niestety, w mojej opinii to wynika z samej natury rzeczy.
Mógłbym wybrać i nie powiedzieć nic, albo stwierdzić „bez komentarza” ale czuję, że: 1) Te konkretne pytania w tym wywiadzie nie zasługują na taką odpowiedź i 2) Mam prawo mieć swoje zdanie, perspektywę i to w co nie tylko wierzę, ale wiem, że jest prawdą odnośnie kilku problemów ze starymi Gunsami i czasu spędzanego razem.
Komentarze członków składów z czasów Iluzji, które przeczytałem w mediach albo książce Slasha były w mojej opinii zmyleniem publiki, strategiczne i polityczne z ich strony. Udawanie publicznie nieświadomych czy niewinnych było wspólną zwodniczą taktyką często używaną w odniesieniu do tego co się działo z naszym zespołem i jakie relacje między nami panowały. Tak jak już mówiłem. Nie powinienem być w trasie, którą zaczęliśmy w 91’.
To miało wiele wspólnego z Alanem Nivenem, wtedy naszym managerem, i Slashem. Moim zdaniem Alan chciał pieniędzy, a Slash chciał koncertować aby mnie przewyższyć wykorzystując moją sytuację. Moje bezpieczeństwo i dobre samopoczucie nie interesowało ich.
Po pierwszych miesiącach wszystko uległo poprawie, przede wszystkim dlatego, że nie chciano, aby zdrowie ekipy ucierpiało, ze względu na brak wystarczającego odpoczynku, ale szkody, zwłaszcza w mediach, zostały już wyrządzone. Ci, którzy chcieli nas obrzucać błotem, mieli wystarczająco dużo amunicji, której używali przez lata, nieważne czy coś było prawdziwe, wyolbrzymione czy bezsensowne. Powody, na które nie mamy wpływu, sprawiedliwe powody, takie jak kontuzje czy problemy techniczne albo po prostu życie, wydają się i wydawały się bez znaczenia. (I wszystkie te kwestie zostały już wcześnie omówione w różnych miejscach).
Innym problemem było to, że kiedy tylko zgodziłem się na trasę, otrzymywałem umowy o czasie trwania koncertów i godzinie rozpoczęcia. Często po kontaktach z ówczesnymi managerami i agentami, te nie były rzeczywiste. Nie było nic powiedziane czy wyjaśnione. Rzeczy związane z koncertowym dniem były ustalone z jakichś ich powodów do czego dojdziemy przy Twoim następnym pytaniu.
Często trasy i daty były ustalane bez mojej zgody czy autoryzacji. Tak mniej więcej wygląda ten biznes.
Wszystko mówi, że nie jestem „punktualną” osobą. Nigdy nie byłem. Przepraszam tych, którym sprawiłem kłopot lub wystawiłem w jakiś sposób. I tych, którzy czują, że stracili pieniądze przez odwołane koncerty w przeszłości. Może poczujecie się lepiej jak się dowiecie, że ja straciłem dziesiątki tysięcy, może nawet miliony. Ogólnie zazwyczaj nie żyję według zegarka i poza koncertowaniem nie wymagam tego też od innych. Nie jest to brak szacunku wobec nikogo.
Mogę powiedzieć, że nie byłem spóźniony, bo oglądałem zmagania sportowe czy coś równie śmiesznego. Powody w ten czy inny sposób były związane z show. To tylko moja rzeczywistość i staram się nad tym pracować. Z każdą trasą było lepiej, szczególnie przez ostatnie 3 lata.
W ciągu ostatnich trzech lat 3 razy odwiedziliśmy Azję w tym Tajwan, Dżakartę i z wielkim sukcesem pobiliśmy rekord, wyprzedany wyjazd do Indii, trzy razy odwiedziliśmy Europę w tym cztery wyprzedane noce na London's 02 Arena, 5 koncertów w Rosji, byliśmy headlinerami kilku wyprzedanych festiwali jak w Reading i Leeds, Rock In Rio, dwa razy pobiliśmy rekord, wyprzedana trasa po Ameryce Południowej, trasa po Australii (to będzie nasza druga), wyprzedana trasa w Środkowej Ameryce, trasa w Kanadzie, wyprzedane koncerty stadionowe w Stanach Zjednoczonych, wyprzedana trasa po klubach w Stanach Zjednoczonych (w tym The Ritz/Webster Hall w NY, The Electric Company w Philadelphia, The Fillmore w Detroit i The Palladium w Los Angeles), New Year's, wyprzedany miesiąc rezydencji w Hard Rock Hotel w Las Vegas, Puerto Rico, Bliski Wschód, Neil Young's Bridge School Benefit, NY Fashion week gigs w/Varvatos, The Rose Bar i Hiro Ballroom i kilka jednorazowych występów w klubach i na prywatnych imprezach jak w L'Arc w Paryżu, The Zep w Tokyo i niedawno dla Tommy’ego Hilfigera w LA's The Soho House.
W zgodnych staraniach aby być w porządku wobec fanów, przyjaciół i współpracowników wracaliśmy do różnych miast gdzie rzeczy w przeszłości… ekhm… „komplikowały się”, jak do Vancouver, Montrealu, Atlanty (dwukrotnie), Indianapolis, Philadelphii i Dublinu i mieliśmy bardzo udane występy bez incydentów.
Byliśmy szczęśliwi, że mogliśmy zagrać od najmniejszych klubów po ogromne stadiony przed wielką publicznością. W sumie 185 występów w 48 państwach, w 147 miastach, ponad 500 godzin na scenie, ze średnią ponad 3h na występ, występowanie dla ponad 2 milionów fanów z aktualnym składem, w którym są DJ Ashba, Ron Bumblefoot Thal i Richard Fortus na gitarach, Tommy Stinson na basie, Frank Ferrer na perkusji, Dizzy Read i Chris Pittman na keyboardach. Pracowaliśmy z 200 zespołami od Motorhead po Black Label Society. Dzieliliśmy rachunki z Eltonem Johnem, Rhianna [przyp. Wagona – czy przypadkiem nie Rihanna?], Queens Of The Stone Age i Metalliką przy minimalnej promocji, wsparciu, minimalnym nonsensie i z poważnymi wyzwaniami w zarządzaniu.
Nie mam żadnego problemu z samym miejscem koncertu, chcę, żeby było przygotowane tak, jak oni tego chcą, jak im pasuje i jest według nich zrobione najlepiej, to ich miejsce. Rozumiem, że nadgodziny pracowników, kwestie ruchu i dojazdu, zabezpieczenie tak dużej imprezy i przekroczenie czasu wynajmu dużego miejsca, to poważne problemy. Obawy o bezpieczeństwo, koszta i transport publiczny są dla wielu fanów sprawami, które biorą pod uwagę. Rozważając to, pytam o transport itp. ale 1) Nie znam osobiście rozkładu komunikacji miejskiej w każdym mieście (choć od jakiegoś czasu coraz częściej udaje nam się zdobyć tę informację z większym wyprzedzeniem) 2) To nadal nie oznacza, że dostanę prawdziwe informacje wcześniej, niż w dniu koncertu i 3) niestety, często zdarza nam się być w sytuacji, gdy nagle dochodzi do jakiś zmian, pojawia się wcześniej nieznane zarządzenie o ciszy nocnej albo wypływa jakiś problem z komunikacją miejską, a my nie mamy już czasu, co jest strasznie frustrujące.
Czy jesteś informowany jeśli są miejsca imprez i miasta z rygorystycznymi zakazami/zasadami?Więcej wielokrotnego wyboru!
Odpowiedź 1. Ciągle się tam wybieramy?!
Odpowiedź 2. Bez komentarza.
Odpowiedź 3. Czasami.
Lub…
Odpowiedź 4. To kolejna długa odpowiedź zawierająca w sobie odpowiedź na poprzednie pytanie, które moim zdaniem porusza wiele kwestii. Czuję, że to ważny temat i nie chcę być niejasny.
Zależy, na ogół nie. Jeśli miałem powiedziane z góry, a nie na dzień przed koncertem to było to bardzo rzadko. Zgadzam się na występy w różnych, uzgodnionych warunkach. Warunki te często się zmieniają, jak gdyby nigdy nie istniały lub są zmieniane przez innych bez uprzedzenia lub ostrzeżenia przeddzień koncertu lub przed samym koncertem. Niewiele można z tym zrobić w dniu koncertu i wtedy znajdujesz się w niewygodnej sytuacji. Sytuacja, na którą się nie zgadzałeś, ani nie wyrażałeś zgody z góry. Do bani. To sprawia, że coś co ma być zabawą staje się czymś innym.
Niestety często się to zdarza. Jak dotrzeć do sedna rzeczy to trwa to dłużej niż jest to warte, a nadal masz koncert to zagrania. To może być niczyja wina. Starasz się tego uniknąć (brak komunikacji, niespodzianki związane z dniem koncertu) jak to tylko możliwe. Kiedy nie dostajesz faktów może to być z wielu powodów lub ludzi z każdej strony. Często jest to zwykłe nieporozumienie i niezamierzony ludzki błąd.
Otrzymywanie nowych informacji w dniu koncertu najczęściej oznacza dowiedzenie się tuż przed koncertem lub już przed samym wejściem na scenę. Powody mogą być różne: nikt nie wie o zakazach, nowych zasadach, prawach, harmonogramach. Ludzie nie wiedzą, że nie zostałem poinformowany, lub po prostu wynika to z zaniedbania. W niektórych przypadkach ludzie nie chcą mnie informować ze strachu, że jeśli wiedziałbym o zakazach nie zgodziłbym się na koncert.
W naszej obronie , odnosząc się do zarzutów, z których według nas, tylko niewielki odsetek ma w ogóle jakiś sens, wiele kwestii należy uznać za, w jakimś stopniu, słuszne czy uzasadnione, np. problemy techniczne, bezpieczeństwo tłumu, sprawy zdrowotne i kontuzje, sprawy managerów/agentów czy inne, będące po prostu poza naszą kontrolą, które często mogą być wyolbrzymiane. I znów – biorąc to wszystko pod uwagę, wydaje się, że udało nam się to całkiem dobrze wypracować.
Jeśli odkryję w dniu koncertu lub nawet przed samym koncertem, że musimy zagrać dłużej aby udobruchać publiczność, zaczynamy negocjacje z promotorami, zarządcami budynku, prawnikami z moim udziałem zarówno przez moich asystentów, managerów trasy lub managerów. Negocjacje trwają w czasie koncertu, często do ostatnich kilku piosenek. Przed koncertem każdemu udziela się dużo stresu i napięcie. Miejsca imprezy i urzędnicy mogą nie wiedzieć czego się spodziewać. Zazwyczaj póki tłum jest szczęśliwy i rzeczy mają się dobrze to ludzie ani nie tracą kontroli ani się nie nudzą i my robimy swoją robotę i wtedy działa to dobrze z każdej strony.
Coverowaliście Pink Floyd. Czy to jest dalej częścią show? Czy w ostatnich kilku latach udało Ci się zobaczyć Roger Waters Wall tour?Jak do tej pory, tak. I nie, niestety nie widziałem tego ale wszyscy znajomi, którzy byli mówią, że było to niesamowite.
Co jest najbardziej istotnym elementem twojego „ridera” w tych czasach?Poza wodą, prawdopodobnie dobre, zimne piwo (piwa dla każdego po koncercie!).
Większość z mojego „ridera”, jedzenie i to co pijemy najczęściej idzie dla ekipy. Alkoholem dzielimy się z gośćmi, z zespołem itd. Nie mogę i nie jem dużo przed koncertem. Są tam zazwyczaj takie dania jak burgery, kurczaki itp. Ale one najczęściej trafiają do ekipy. DJ kocha burgery, a nasza ochrona uwielbia kurczaki.
Na koniec, ponieważ poza sceną jesteś tajemniczym człowiekiem. Jaki był Twój ulubiony album, film i program telewizyjny 2012 roku?The Black Keys El Camino, The Dark Knight Rises, Luck i Dexter.