Były perkusista Guns N' Roses w wywiadzie udzielonym serwisowi musicradar dzieli się z nami wieloma ciekawostkami. Od czasu wejścia do zespołu, aż do teraz.
Nerwy związane z pierwszym dniemPierwszy koncert zagraliśmy w Rio. Dwa czy trzy miesiące próby odbywały się bez Axla. Pierwsze show na Rock in Rio i pomyślałem: „Chwila. Jak to będzie brzmiało z Axlem? Gdzie jest Axl? Oh, jego helikopter nadlatuje.”. Pierwszy koncert jaki z nim zagrałem miał miejsce na oczach 250 tysięcy ludzi. Myślałem: „Jak ta piosenka powinna się zacząć?”. Było tak, ponieważ powinienem dostać jakieś wskazówki, ale nigdy nie rozmawiałem werbalnie z Axlem na ten temat.
Patrzysz w lewo a tam Foo Fighters, Oasis i Sting. Byliśmy głównymi gwiazdami tego show i wszyscy byli zaniepokojeni jak się zaprezentujemy, ponieważ Axl połączył w jedno taką mieszankę różnych ludzi.
Witaj w „świątyni” [Welcome to the Temple]Nagrali garść kawałków i Josh Freese nagrał wiele rzeczy. Myślę, że nagrał 90% partii perkusyjnych na 25-30 melodiach, które słyszało się wokół. Dołączyłem do zespołu kiedy zawarli współpracę z producentem Royem Thomasem Bakerem. Wcześniej współpracował z Queen, The Cars, Journey. Powiedział, że musimy nagrać od nowa bębny, bo brzmiały zbyt industrialnie.
Przejeździliśmy jego zielonym Rolls Roycem dosłownie całe LA w poszukiwaniu odpowiednich bębnów. Wypróbowaliśmy chyba wszystkie sławne marki. Przetransportowaliśmy je do The Village w LA, gdzie nagrywaliśmy.
Ustawiliśmy wszystkie bębny i powiedziałem: „To jest album Guns N’ Roses, potrzebujemy klimatu.”. I była tam na górze „świątynia”, w której ludzie wygłaszali swoje mowy. Poszliśmy tam i było tam mini audytorium. Jak tylko przeniosłem w to miejsce perkusję i uderzyłem w bębny powiedziałem: „O k***a, to jest klimat”. Podprowadzili tam przewody i w końcu Buckethead ustawił tam swój kurnik, gdzie nagrywaliśmy. Bucket i ja patrzyliśmy na siebie, on był w kurniku z kablami i przyniesionym sianem. Nagrywaliśmy w tym pomieszczeniu przez trzy lata.
Teraz zrób to na swój sposób!Axl jest perfekcjonistą. Josh Freese, który jest jednym z moich ulubionych bębniarzy, nagrał już kilka pięknych piosenek, ale nie miały one brzmienia. Brzmiały bardzo cyfrowo, elektronicznie. Axlowi podobało się kilka jego partii i zapytał mnie czy mogę zagrać to, co Josh zrobił, ale na mój sposób. Chciał, żebym odtworzył to nuta w nutę.
Pomyślałem więc, że jeśli tak chcą, to ktoś musi zrobić tego transkrypcję. Wykonałem kilka telefonów i poszedłem do Sony, zostawiłem im garść płyt CD i oni je przepisali. Umieścili to na teleprompterze, nauczyłem się tego i nagrałem nuta w nutę. Po tym Axl powiedział: „Teraz zrób to na swój sposób!”. Myślę, że to, co pojawiło się na płycie było połączeniem trochę tego co zrobił Josh z tym co zrobiłem ja.
Kto za to płaci?Znajdowało się jeszcze jedno pomieszczenie, w którym ustawione było dosłownie 30 werbli, 15 bębnów ze stopkami perkusyjnymi, talerze. Ustawione tak jak w sklepie muzycznym. Myślałem: „Ten wygląda cool. Spróbuję to na tym.”. Graliśmy kilka uderzeń i patrzyliśmy jak to brzmi.
Nie było ograniczenia czasowego, nie było nic. Myślę, że nikt się tym nie interesował. Wychodziłem z założenia: „Nie wiem kto za to płaci, ani nie wiem co się dzieje, ale naprawdę nic mnie to nie obchodzi, ponieważ znalazłem się w jednym z najlepszych na świecie studio z kilkoma najlepszymi perkusjami i z jedną z najlepszych aparatur do nagrywania. Każdy najeżdżał na Axla i Guns N’ Roses, ale dla mnie to było zaje***te.
W końcu wybraliśmy jeden zestaw, który brzmiał w miarę solidnie, wymieniliśmy tylko werbel. „Sorry”* przypominało twórczość Pink Floyd, dlatego pomyślałem, że użyje większej centrali, 24 lub 26 calowej. Na „There Was A Time” używaliśmy 22 calowej, po prostu eksperymentowaliśmy. Mieliśmy rewelacyjną zabawę, ja i mój techniczny. Chcieliśmy spróbować czegoś, nagrać to i wysłać płyty CD do Axla. Sprawdzał to i mówił: „Tak, to niezłe”, czasami przychodził; jego zegar był szalony; o czwartej rano i słuchał.
„Podwójne bębnienie!?”Axl zawsze traktował mnie naprawdę dobrze. Nawet wtedy kiedy odszedłem i Frank Ferrer przejął moje miejsce, ponieważ urodziło mi się dziecko, byli dość uprzejmi. Myślę, że Axl był trochę wkurzony zmianą kolejnego perkusisty, ale odszedłem, on pozwolił mi to zrobić i to była tak jakby moja decyzja, żeby nie wracać, ponieważ wszedłem w produkowanie i ścieżki dźwiękowe do filmów.
Ale ciągle tworzę. Zrobiłem dla niego kilka remixów. Wiem, że ma swoją reputację i ja to widzę i to jest to co sprawia, że jest Axlem Rose. On kontroluje cały ten biznes. Ma ogromne wpływy i wielu potwornych ludzi chce na tym skorzystać.
Przy okazji tej ostatniej trasy zadzwonił do mnie i powiedział: „Hej. Może chciałbyś wziąć udział w „podwójnym bębnieniu”, gdzie Ty grasz nowe piosenki, z Chinese, które są bardziej techniczne, a Frank bardziej rockowe kawałki z dawniejszych czasów. Rozważałem tą propozycję. Nie wiedziałem czy Frank chce to robić i nie chciałem go stawiać w takim położeniu. Nie wiedziałem czy chcę brać udział w czymś podobnym jak w przypadku zespołu Grateful Dead (przyp. tłum. – zespół składał się z dwóch perkusistów).
Mówił o tych wymienianych perkusjach: „Hej, ok, gramy „Sorry” z Chinese, bębny się zmieniają gra Brain, ok gramy „Welcome to the Jungle”, bębny zmieniają się z powrotem i gra Frank”. Nie doszło do tego. Nie jestem pewny czy mieli na takie coś budżet i czy Frank w 100% był za tym. On jest teraz ich perkusistą i czułem się z tym dziwnie."
*w oryginale wywiadu pojawia się wersja tytułu „I’m Sorry”. Nie wiadomo czy tak piosenkę nazywa Brain czy to inwencja twórcza dziennikarza.
http://www.musicradar.com/rhythm/brain-mantia-talks-guns-n-roses-chicken-coops-helicopters-and-chinese-democracy-556166/1