Ciekawe, że bez przerwy wielu z nas słucha kawałków z AFD, czy UYI i one się jakoś nie nudzą. A przecież wersje studyjne w całości ukazały się tylko raz. Niektórzy słuchają kilka lat, inni kilkanaście, a te same utwory cały czas brzmią świeżo. Czemu nagle Slash, który od zawsze gra, to co uwielbia, czyli rocka, hardrocka czy bluesa, ma nagle przerzucić się nie wiem na co. Ska? Elektro? Punk? Death metal czy może chill out? Axl chciał sobie pozmieniać brzmienie Gunsów, żeby nie było takie surowe (co w mojej ocenie zabiło magię starego dobrego GN'R), to sobie zmienił. Slash chce nagrywać rocka w dawnych klimatach i niech nagrywa. Na gitarze da się chwycić więcej niż tylko trzy powerchordy i Kudłaty się do nich nie ogranicza. Chciałbym też zaznaczyć, że na jego solowym albumie jednak da się odróżnić od siebie poszczególne kawałki. Wydaje mi się przez to, że chyba jednak nie gra w kółko tego samego.
Co do tematu, to cieszy mnie, że Slash wyda kolejny album. Super, facet jest aktywny, nie grzeje dupy i nie opierdala się. Niestety, co dalej z VR? Pytam, gdzie ten wokalista, który był tak blisko? Czy któremuś z muzyków zależy jeszcze na tej kapeli? Może trzeba przestać mydlić oczy i powiedzieć wprost, że VR to już przeszłość? Chciałbym, żeby jednak tak się nie stało i Matt, Duff, Slash etc jeszcze coś razem nagrali.