W najgorszej sytuacji i tak nie są Chris, czy inni byli członkowie zespołu, tylko fani, zdeklarowani krytycy byłych członków zespołu, stojący murem po stronie Axla, którzy teraz, mam wrażenie, nie do końca wiedzą co z sobą zrobić i jak teraz się zachowywać w niektórych sytuacjach. W reakcji na "zdradę" pojawia się agresja. Agresja wobec Axla i wobec innych fanów. Wbrew pozorom to naturalny stan. Powiem szczerze, że współczuję, bo to może dla wielu być szok. W końcu tyle lat byliśmy upewniani, że nie, nigdy, absolutnie. A tu nagle...
Szok...
Prawie jak po utracie kogoś bliskiego. Według ekspertów wyróżniamy 5 faz:
- zaprzeczenie
- gniew
- negocjacje
- depresja
- akceptacja
Tę pierwszą fazę można było zaobserwować u wielu fanów Gunsów w fazie plotek o reunionie. Było wyśmiewanie spekulacji, próba "udowodnienia", że dziennikarze się mylą. To trwało nawet w momencie, gdy Duff i Slash wrzucili na swoje profile społecznościowe zdjęcia z Coachellą. Przy czym warto odróżnić tych fanów, dla których przegrupowanie to koniec świata w negatywnym sensie, od tych, którzy bali się uwierzyć, żeby potem nie było zawodu. Potem, gdy już wszystko było wiadomo u części ludzi pojawił się gniew, przejawiający się w hasłach typu - to na pewno zaraz się rozpadnie, to tylko na jeden koncert, to tylko dla kasy itd. - norma, w końcu trzeba było to jakoś "oswoić". Ten stan u części fanów trwa do dziś i zapewne jeszcze potrwa. Z tym, że nie bardzo rozumiem jak część zdeklarowanych fanów Axla, idealisty, nie robiącego rzekomo nic dla kasy, przeszła na stanowiska "to jest dla kasy" itd. , ale to już nie mój problem. Obserwuję niejako z zewnątrz tę frustrację, to pokazywanie, wciąż, jaka to druga strona jest zła itd. Zabawne i desperackie jest uderzanie we własnego idola tylko dlatego, że zrobił coś, czego kompletnie się po nim nie spodziewaliśmy. Nie spodziewaliśmy? Axl nigdy nie był przewidywalny. To część jego fenomenu. Zabawne i desperackie jest poszukiwanie dziury w całym i jednocześnie próba wpłynięcia na pogorszenie nastrojów innych ludzi, cieszących się przegrupowaniem. Ale cóż... Każdy robi co chce i radzi sobie jak może. Jeśli ktoś czuje się mniej beznadziejnie po "zdradzie" idola, gdy powie coś "błyskotliwego inaczej" o jego poprzednikach w stylu - oni nigdy nie byli Gunsami itd., wrzuci "zabawnego mema", który dostanie masę plusów - to ok. Nie ma sprawy
Wartościowe treści zwykle nie są zbytnio wspierane, zwłaszcza takie, które wymagają skupienia uwagi dłużej niż 10 sekund. Wiem o tym nie od dziś. Widzę to wszędzie.
Część fanów przeszła zapewne od fazy gniewu do fazy depresji, bo nie bardzo wiem, jak miałyby wyglądać w tym przypadku negocjacje
Może - a niech już będzie ta trasa po Ameryce, ale na pewno nie będzie nic więcej, bo Axl na to nie pójdzie/pokłócą się itd.? Może - a co mnie to obchodzi, skoro i tak w zespole nie ma ( wpisz sobie kogo chcesz ) , może - a co mnie to obchodzi, to i tak tylko na chwilę. Nie wiem. Ale wiem, że dla zdeklarowanych fanów Axla, będących jednocześnie zagorzałymi krytykami byłych członków klasycznego składu nadeszły ciężkie czasy. Ale nie zrobił Wam tego x, czy y. To Wy sami przez postawienie się " w okopach" i Wasz idol, który po latach zmienił zdanie Was tak urządził. Im szybciej przejdziecie do stanu - akceptacja, tym lepiej dla Was.
Czasy wielkiej, Bucketheadowej rewolucji w GN'R minęły. "Life's too damn short to be upset about what you don't have — enjoy what you do have."
W całkiem niezłej sytuacji są fani dla których GN'R to Axl i ( ktokolwiek w danym momencie jest ) - oni mają chyba najmniej powodów do frustracji na przestrzeni dziejów zespołu
Rozumiem Axla, rozumiem, bo sam dochodzę do takiego etapu w życiu, w którym spory, nawet te najważniejsze, które kiedyś decydowały o tym, że nie potrafiłem odpuścić przestają mieć znaczenie. Mało jest rzeczy naprawdę niewybaczalnych. Ale do tego trzeba dojrzeć. Wierzę, że zarówno Axl, jak i Slash to dostrzegli. A miliony dolarów? Cóż. Były przecież oferowane już wcześniej. I co? I nic. Reunionu/Przegrupowania nie było. Nie przeceniając roli dolarów muszę powiedzieć jedno - na pewno nie zaszkodziły
I dobrze, bo to się chłopakom po prostu należy.