cholera no jakoś nie mogę się zabrać. utknąłem jakoś na 20 stronie... i nie mogę się za to zabrać...
UPDATE po paru miesiącach:
Jednak wakacje i odpoczynek powodują to, że rusza się rzeczy, do których ciężko podejść w normalnym trybie. Mielę książkę jak dziki od kilku dni. W tym momencie jestem w okresie początku trasy UYI i to jak opisuje ją Duff jest naprawdę miejscami... straszne
Książka (po połowie) ma w sobie o wiele mniej ciekawych historyjek niż biografia Slasha ale także nie powtarza tych samych historii co w książce kudłatego. Duff opisuje głównie swoje losy, nie jeżdżąc przy tym po wszystkich innych. Warte odnotowania jest to że:
- Duff wspomina Dizziego jako gościa, który dołączył do nich jako "touring musican", podczas wzmianki o ich poznaniu, a potem wspomina, że na UYI Tour dołączyło do nich dwóch nowych klawiszowców. Potwierdzają się tym samym moje przypuszczenia, że nie wszyscy w zespole traktowali Dizziego jako pełnoprawnego członka.
...jak coś ciekawego jeszcze wyczytam to dodam.