Muszę nieskromnie przyznać, że mi przyfarciło z tym czwartkowym koncertem, moment gdy zobaczyłem Duffa na scenie pozostanie mi w pamięci na zawsze, ciary na plecach i ogólna euforia, zaczepiłem jakąś Angielkę stojącą obok z pytaniem czy ona też to widzi, ale laska była już w ekstazie
powiedziała tylko że nie może w to uwierzyć. Duff od razu wparadował z basem na środkowy wybieg, jakby chciał wszystkim powiedzieć "tu jest k....a moje miejsce. Swoją drogą to ciekawe,że Mr Rose wybrał akurat kawałek o tak dwuznacznym tytule
W Patience Duff zaczął na tamburynie ale gdzieś mniej więcej w połowie gitarę przekazał mu Bumblefoot ! KOHD było niesamowite, ponad 10 min i reakcja publiki jakiej nie spodziewałem się po wybrednych wyspiarzach ,po mojej prawej stronie odbywała się reanimacja jakiegoś kolesia ale niezbyt byłem tym przejęty
. Przez cały koncert czuć było,ze jest ta chemia między chłopakami i salą. Boże spraw aby jakiekolwiek oficjalne DVD było właśnie z O2! Dodaję filmiki z mojego tel. jakość taka sobie ,ale jaka wartość historyczna!