ja byłam
więc w skrócie:
wyszli dokładnie 23:15, zagrali jeden utwór więcej a koncert był krótszy niż u Nas;P na koniec były mega dupne sztuczne ognie.
Jeśli pisaliście, że polska publiczność jest drętwa (a też się z tym zgadzam) to słowacka jest 4 razy bardziej drętwa
zaczęli się bujać dopiero przy november rain, wcześniej wubec, stali i nagrywali;] miałam wrażenie, że niektóre utwory słyszą pierwszy raz.
ten koncert wzięłam sobie na spokojnie, więc mogłam się skupić na głosie, faktycznie w niektórych utworach Axla w ogóle nie było słychać, ale w balladach gnoił totalnie
ciuszki na zmianę miał te same co w Rybniku ;p i tak samo mało mówił jak i w PL ;p
reszta raczej taka sama, ale i tak było warto:)